Siedzę na łóżku zła, że tato znowu wyszedł i czytam książkę.
Lampka oświetla mi literki. Nie wiem co się dzieje w moim życiu. Mam nadzieję, że to stan przejściowy. Czuję się jak w filmie.
Mam wrażenie jakby mama wiedziała, że tata kogoś ma i po prostu ją to nie rusza.
A tata za to wygląda na szczęśliwego. Z mamą rozmawia jak z przyjaciółką.
To mi się ani trochę nie podoba.
Zła odkładam książkę. Gaszę lampkę i kładę głowę na poduszce. Ledwo zamykam oczy, a słyszę kroki w pokoju.
- Nie jestem głodna mamo.. - wtulam się bardziej w poduszkę.
- Nie zmieniałem płci - słyszę i czuję jak ktoś siada na łóżku.
Zamieram słysząc znów ten głos. Mocniej zaciskam palce na pościeli.
- Nie denerwuj się. Nie chcemy nerwów. Intrygujesz mnie. Chcę cię mieć. Chcę, żebyś mnie poznała. Ale to nie ten czas - gładzi ręką moje biodro.
- Zostaw mnie...
- Dobrze wiesz, że tego nie zrobię. Również jestem uparty Gio - mówi do mojego ucha. Składa pocałunek na mojej szyi.
- Mamo! - krzyczę przerażona najgłośniej jak tylko potrafię. Mam tego dość.
- Nie lubisz słuchać - zatyka mi usta ręką. Na oczach znów pojawia się opaska. Przygniata mnie swoim ciężarem. Znam te perfumy. - Teraz mnie posłuchasz. Krzykniesz jeszcze raz, a cię zerżnę . Doświadczyłaś mojej złości. A ja nie chcę ciągle być tym złym kochanie.
Wiercę się pod nim. Nie zrobi tego jeśli mama tu przyjdzie. Czekam chwilę i znów krzyczę wołając pomocy.
Podnosi się. Nie wiem co robi. Po chwili jednak znów jest na mnie. - Twoja mama śpi po środkach nasennych. Plus narkotyki. - mówi. - Naprawdę tak sobie wyobrażałaś pierwszy raz?
- Zostaw mnie!
- Zamknij się - syczy. Uderza mnie otwarta ręką.
To na prawdę boli. Próbuje go z siebie zrzucić jak tylko mogę.
- Pomocy! Mamo!
- Twoja mama śpi. Blondynki nie są takie głupie, prawda? - czuję proszek przy nosie.
- Nie! Nie chce! - odpycham jego ręce.
- Nie interesuje mnie co chcesz. Coraz bardziej mnie wkurwiasz - warczy i kolanem rozsuwa moje nogi.
- Przestań.. - mówię przez płacz.
- Przeproś mnie za swoje zachowanie to zastanowię się.
- Daj mi spokój.. błagam..
- Nie - całuje moją szyję.
Sięgam ręką do opaski chcąc ją ściągnąć przy czym nie przestaje się wiercić
Łapie moje ręce.
- Tracę cierpliwość. Przysięgam kurwa, że tracę - warczy.
Uspokajam się. Gdy orientuje się i jestem pewna gdzie jest jego krocze, mocno kopie, choć jestem przerażona.
- To był zły ruch - słyszę jak jęczy. Łapie moje biodra i odwraca mnie tyłem. Zaplata moje włosy na ręce i mocno ciągnie.
Krzyczę z bólu i łapie się za głowę.
- Co powiedziałem? - syczy. - Ze słuchasz.
Niech ten koszmar się skończy. Błagam, niech to będzie tylko zły sen.
Ciągnie za moje spodnie od piżamy. Ściąga je w dół.
Co?! Nie, nie, nie! Chce uciec. Robie wszystko żeby się uwolnić.
Nie pozwala mi. Jest dużo silniejszy. - Przeprosisz. Zaczniemy znajomość od nowa. Nie przeprosisz wejdę w ciebie, a najpierw podam narkotyk rozluźniający.
Sięgam rękami do tyłu chcąc nasunąć ściągniętą odzież. Czuje się jak w amoku. Dlaczego nikt mi nie pomaga?
Dlaczego on umie tak wszystko zaplanować, aby wyszło na jego? Nie pozwala mi na żaden ruch. - Trzy...
Błagam niech tato wróci, niech mi pomoże. Płaczę coraz bardziej. Oddech nie nadąża.
- Dwa - stuka palcami o moje biodro.
- Proszę nie.. - chce przewrócić się na bok.
- Nie. Nie proszę. Przepraszam za? - jest zły. Naprawdę zły.
- Przepraszam..
- Za? - ciągnie za moje włosy.
- Nie wiem.. - szlocham próbując się skupić.
- Za co Gio?! - podnosi głos. Tak bardzo się boję.
- Przepraszam.. - powtarzam jak w amoku.
- Uspokój się - gwałtownie pcha mnie na materac i wstaje. Zanoszę się większym płaczem. - Przestań płakać. Mam dość tego, że co powiem ty nie wykonujesz. Zrozum, że jesteś w pułapce. Każde kolejne "nie " może boleć .
- Zostaw mnie! - krzyczę zdesperowana. - Co ja zrobiłam?! Czego chcesz?!
- Ścisz ton - mówi znudzony.
- Mamo! - ponawiam próbę ściągnięcia opaski.
Uspokajam się. Gdy orientuje się i jestem pewna gdzie jest jego krocze, mocno kopie, choć jestem przerażona.
- To był zły ruch - słyszę jak jęczy. Łapie moje biodra i odwraca mnie tyłem. Zaplata moje włosy na ręce i mocno ciągnie.
Krzyczę z bólu i łapie się za głowę.
- Co powiedziałem? - syczy. - Ze słuchasz.
Niech ten koszmar się skończy. Błagam, niech to będzie tylko zły sen.
Ciągnie za moje spodnie od piżamy. Ściąga je w dół.
Co?! Nie, nie, nie! Chce uciec. Robie wszystko żeby się uwolnić.
Nie pozwala mi. Jest dużo silniejszy. - Przeprosisz. Zaczniemy znajomość od nowa. Nie przeprosisz wejdę w ciebie, a najpierw podam narkotyk rozluźniający.
Sięgam rękami do tyłu chcąc nasunąć ściągniętą odzież. Czuje się jak w amoku. Dlaczego nikt mi nie pomaga?
Dlaczego on umie tak wszystko zaplanować, aby wyszło na jego? Nie pozwala mi na żaden ruch. - Trzy...
Błagam niech tato wróci, niech mi pomoże. Płaczę coraz bardziej. Oddech nie nadąża.
- Dwa - stuka palcami o moje biodro.
- Proszę nie.. - chce przewrócić się na bok.
- Nie. Nie proszę. Przepraszam za? - jest zły. Naprawdę zły.
- Przepraszam..
- Za? - ciągnie za moje włosy.
- Nie wiem.. - szlocham próbując się skupić.
- Za co Gio?! - podnosi głos. Tak bardzo się boję.
- Przepraszam.. - powtarzam jak w amoku.
- Uspokój się - gwałtownie pcha mnie na materac i wstaje. Zanoszę się większym płaczem. - Przestań płakać. Mam dość tego, że co powiem ty nie wykonujesz. Zrozum, że jesteś w pułapce. Każde kolejne "nie " może boleć .
- Zostaw mnie! - krzyczę zdesperowana. - Co ja zrobiłam?! Czego chcesz?!
- Ścisz ton - mówi znudzony.
- Mamo! - ponawiam próbę ściągnięcia opaski.
- Czemu ty jesteś taka głupia? - czuję uścisk na szyi. - Nie
dociera?
Zaczynam kopać nogami chcąc się go pozbyć.
Ukłucie w udzie, a w moim ciele rozlewa się fala ciepła.
Nie! Coś mi podał, ale to nie znaczy, że zrobi to co powiedział prawda?!
Mam taką nadzieję. Przestaję się szarpać nie mając siły.
Ukłucie w udzie, a w moim ciele rozlewa się fala ciepła.
Nie! Coś mi podał, ale to nie znaczy, że zrobi to co powiedział prawda?!
Mam taką nadzieję. Przestaję się szarpać nie mając siły.
- To teraz porozmawiamy - mówi cicho.
Najpierw musi powiedzieć dlaczego to robi i za co
Opadam na poduszki. Co on mi do cholery zrobił?!
Do tego nic nie widzę. Nie wiem co się dzieje. Teraz może wszystko. Nie zaprotestuję. Nie mam jak.
Najpierw musi powiedzieć dlaczego to robi i za co
Opadam na poduszki. Co on mi do cholery zrobił?!
Do tego nic nie widzę. Nie wiem co się dzieje. Teraz może wszystko. Nie zaprotestuję. Nie mam jak.
- Było tak dobrze. Przeprosiłaś. Tylko cię puściłem, a już
szczekasz. Za dużo jak na swoją rasę - słyszę, że odpina pasek spodni.
Spinam wszystkie mięśnie chcąc uciec. Muszę coś zrobić.
Krzyki nie pomagają. Mama naprawdę śpi po tym co jej podał. Czuję jak mnie podnosi i obraca. Opieram rękoma o materac.
- Nie, błagam.. - nie daje rady nawet krzyczeć. - Proszę..
- Jutro każdy ruch będzie ci przypominał o karze - Szepcze lodowatym głosem do mojego ucha. Ponownie opuszcza moje spodnie w dół.
Zaciskam palce i próbuje się podciągnąć do góry by przed nim uciec. To nie może być prawda.
- Chłopak cię rzucił. Nie był ciebie wart kochanie. Nie wie co stracił - całuje moją szyję. Czasem ją gryzie.
Płacze. Jestem przerażona jak chyba jeszcze nigdy w życiu. Zrobiłabym wszystko żeby tego nie robił.
No dobra...Miałam szanse i mogłam go nie wkurzać. Nie myślałam jednak, że zrobi to naprawdę.
Żałuję, ale proszę... Jeśli coś komuś zrobiłam i teraz przez to mnie to spotyka to kurwa przepraszam.
Czuję przy wejściu...ale tym drugim, jego.
Zaczynam jeszcze bardziej płakać. Zbieram wszystkie siły by tylko się odsunąć.
Jednak trzyma moje biodra.
Spinam wszystkie mięśnie chcąc uciec. Muszę coś zrobić.
Krzyki nie pomagają. Mama naprawdę śpi po tym co jej podał. Czuję jak mnie podnosi i obraca. Opieram rękoma o materac.
- Nie, błagam.. - nie daje rady nawet krzyczeć. - Proszę..
- Jutro każdy ruch będzie ci przypominał o karze - Szepcze lodowatym głosem do mojego ucha. Ponownie opuszcza moje spodnie w dół.
Zaciskam palce i próbuje się podciągnąć do góry by przed nim uciec. To nie może być prawda.
- Chłopak cię rzucił. Nie był ciebie wart kochanie. Nie wie co stracił - całuje moją szyję. Czasem ją gryzie.
Płacze. Jestem przerażona jak chyba jeszcze nigdy w życiu. Zrobiłabym wszystko żeby tego nie robił.
No dobra...Miałam szanse i mogłam go nie wkurzać. Nie myślałam jednak, że zrobi to naprawdę.
Żałuję, ale proszę... Jeśli coś komuś zrobiłam i teraz przez to mnie to spotyka to kurwa przepraszam.
Czuję przy wejściu...ale tym drugim, jego.
Zaczynam jeszcze bardziej płakać. Zbieram wszystkie siły by tylko się odsunąć.
Jednak trzyma moje biodra.
- Nie płacz. Wtedy będzie boleć. Chcesz, żeby bolało?
- Proszę nie.. - duszę się płaczem.
- Więc nie płacz to nie będzie - mruczy. Powoli we mnie wchodzi.
- Nie! - wyrywam się, ale to godne pożałowania przez to coś w moim organizmie. Nie wytrzymuje i spadam na brzuch.
Unosi moje biodra. Nie pozwala mi znów się położyć.
- Przepraszam, przepraszam.. - powtarzam przez łzy. Błagam niech on przestanie.
- I co? Jak z ciebie wyjdę to zaczniesz słuchać? Zaczniesz współpracować?
- Tak! - zrobię wszystko.
Jeszcze chwilę mnie rozpycha. Zamykam mocno oczy i biorę głęboki oddech.
- Proszę nie.. - duszę się płaczem.
- Więc nie płacz to nie będzie - mruczy. Powoli we mnie wchodzi.
- Nie! - wyrywam się, ale to godne pożałowania przez to coś w moim organizmie. Nie wytrzymuje i spadam na brzuch.
Unosi moje biodra. Nie pozwala mi znów się położyć.
- Przepraszam, przepraszam.. - powtarzam przez łzy. Błagam niech on przestanie.
- I co? Jak z ciebie wyjdę to zaczniesz słuchać? Zaczniesz współpracować?
- Tak! - zrobię wszystko.
Jeszcze chwilę mnie rozpycha. Zamykam mocno oczy i biorę głęboki oddech.
- Jesteś ciasna. Bardzo - powoli, bardzo powoli wychodzi.
Opadam bezwładnie na pościel. To było tak okropne. Zanoszę się płaczem.
Głęboko oddycham. Chcę dojść do siebie. Poduszka robi się bardziej mokra.
Bolało, a on nie przestawał. Zrobił to i może zrobić wiele więcej.
Tyle, że dalej jestem dziewicą. Zrobił to inaczej. Nie zmieniało faktu, że mnie ukarał.
No tak, przecież tak nie stwierdzą gwałtu. Sięgam po kołdrę i nakrywam się jak tylko mogę. Nie chcę! Proszę nie chcę! Choć teoretycznie łzy powinny mi się juz skończyć, ja dalej płaczę.
Słyszę jak się ubiera. Chodzi po pokoju. Niech wyjdzie. Niech mnie zostawi.
- Już? Przekonałaś się, że ja mam rację? - czuję jak się nade mną pochyla.
Kiwam energicznie głową bardziej się kuląc.
- Dobranoc - całuje mnie.
Wychodzi. Nie mogę zasnąć, gdy odzyskuję władze w moim ciele, pomimo bólu idę do łazienki. Siadam pod ścianą z lekami między nogami. Wyszukuję te nasenne i przeciwbólowe. Nie dam rady. Chcę zasnąć i już się nie obudzić. Nie dam rady. Boję się. Połykam tabletkę za tabletką. W końcu odpływam.
Świst gotującej wody wybudza mnie ze snu. Mrugam powiekami i otwieram oczy. Widzę swój pokój. Leżę na łóżku, a do mojej ręki przypięta jest kroplówka. Drzwi na korytarz zostały otwarte.
Nie za bardzo rozumiem co dzieje się wokół mnie.
Jestem otumaniona. Przełykam ślinę i czuję suchość w gardle. Słyszę również kroki na schodach. Po chwili w pokoju pojawia się tata.
Podchodzi do mojego łóżka. Chyba długo nie spał. Tak wygląda.
- Nie zapytam co chciałaś zrobić, ale następnym razem będziesz miała nas na sumieniu - mówi i pomaga mi usiąść
Zagryzam mocno wargę, a po moich policzkach zaczynają płynąć łzy.
- Nie płacz słońce. Nic się już nie dzieje. Jednak to było bardzo głupie. Przez najbliższy tydzień będziesz mieć nauczanie indywidualne - przystawia mi kubek z ciepłą herbatą do ust.
- Nie chcę...
- Twoje nie chce już nam wyszło bokiem - piorunuje mnie wzrokiem. Naprawdę jest zły. To nie moja wina...
Opadam bezwładnie na pościel. To było tak okropne. Zanoszę się płaczem.
Głęboko oddycham. Chcę dojść do siebie. Poduszka robi się bardziej mokra.
Bolało, a on nie przestawał. Zrobił to i może zrobić wiele więcej.
Tyle, że dalej jestem dziewicą. Zrobił to inaczej. Nie zmieniało faktu, że mnie ukarał.
No tak, przecież tak nie stwierdzą gwałtu. Sięgam po kołdrę i nakrywam się jak tylko mogę. Nie chcę! Proszę nie chcę! Choć teoretycznie łzy powinny mi się juz skończyć, ja dalej płaczę.
Słyszę jak się ubiera. Chodzi po pokoju. Niech wyjdzie. Niech mnie zostawi.
- Już? Przekonałaś się, że ja mam rację? - czuję jak się nade mną pochyla.
Kiwam energicznie głową bardziej się kuląc.
- Dobranoc - całuje mnie.
Wychodzi. Nie mogę zasnąć, gdy odzyskuję władze w moim ciele, pomimo bólu idę do łazienki. Siadam pod ścianą z lekami między nogami. Wyszukuję te nasenne i przeciwbólowe. Nie dam rady. Chcę zasnąć i już się nie obudzić. Nie dam rady. Boję się. Połykam tabletkę za tabletką. W końcu odpływam.
Świst gotującej wody wybudza mnie ze snu. Mrugam powiekami i otwieram oczy. Widzę swój pokój. Leżę na łóżku, a do mojej ręki przypięta jest kroplówka. Drzwi na korytarz zostały otwarte.
Nie za bardzo rozumiem co dzieje się wokół mnie.
Jestem otumaniona. Przełykam ślinę i czuję suchość w gardle. Słyszę również kroki na schodach. Po chwili w pokoju pojawia się tata.
Podchodzi do mojego łóżka. Chyba długo nie spał. Tak wygląda.
- Nie zapytam co chciałaś zrobić, ale następnym razem będziesz miała nas na sumieniu - mówi i pomaga mi usiąść
Zagryzam mocno wargę, a po moich policzkach zaczynają płynąć łzy.
- Nie płacz słońce. Nic się już nie dzieje. Jednak to było bardzo głupie. Przez najbliższy tydzień będziesz mieć nauczanie indywidualne - przystawia mi kubek z ciepłą herbatą do ust.
- Nie chcę...
- Twoje nie chce już nam wyszło bokiem - piorunuje mnie wzrokiem. Naprawdę jest zły. To nie moja wina...
~Weronica~
Podziwiam moje czerwone paznokcie, siedząc na kanapie. Dwie minuty miną i może sobie iść. To on mnie rzucił, a teraz gada o tym ze tańczę z innymi.
Egoistyczny dureń. Mało bólu mi sprawił. Niech teraz się nie wtrąca.
- Możesz już iść? - pytam obojętnie. - Tam są drzwi. Zamknij je za sobą.
- Jak będę miał ochotę. - odpowiada.
Zmienił się. Naprawdę się zmienił. Jest bezpośredni i nie miły. A był taki słodki...
Łapie mnie za kostki i przyciąga tak że oplatam jego pas a nasze klatki
się stykają.Podziwiam moje czerwone paznokcie, siedząc na kanapie. Dwie minuty miną i może sobie iść. To on mnie rzucił, a teraz gada o tym ze tańczę z innymi.
Egoistyczny dureń. Mało bólu mi sprawił. Niech teraz się nie wtrąca.
- Możesz już iść? - pytam obojętnie. - Tam są drzwi. Zamknij je za sobą.
- Jak będę miał ochotę. - odpowiada.
Zmienił się. Naprawdę się zmienił. Jest bezpośredni i nie miły. A był taki słodki...
Patrzę na niego zacięcie. Masz być twarda Ronnie. Musisz być twarda.
- Zostaw te pierdolone paznokcie.
Otwieram szeroko oczy. Podmienili Emmetta?
- I tak ten kolor jest ohydny.
- Odczep się. Ja lubię swoje paznokcie. Nie będę tak z tobą rozmawia. Najlepiej to już idź.
- No weź.. Nie bądź taka.
- To ty mnie zostawiłeś. Zabawiłeś się i potraktowałeś jak zabawkę. A teraz podrywasz moją przyjaciółkę!
- Co?- marszczy brwi - Wcale nie.
- W ogóle - zakładam ręce na klatkę.
- Uwierz mi że nie - kładzie dłonie na moich biodrach.
- Emmett zerwałeś ze mną. Mam prawo do flirtowania. I też mam uczucia!
- Flirtuj ile chcesz, ale ze mną.
- Może wreszcie się zde...- sięgam po dzwoniąc telefon. Tata Gio? - Halo?
- Możesz przyjechać? - jest zdenerwowany - Gio jest w szpitalu.
- Taak...Za chwilę będę - dukam. - Co się stało?
- Po prostu.. Po prostu przyjedź - Rozłącza się.
Wstaję z kolan blondyna i pospiesznie się ubieram. O Boże...Co się stało? To coś z tym człowiekiem co za nią chodzi?
- Co jest? - pyta mnie chłopak.
- Nie wiem. Giovanni jest w szpitalu. Jak to ten skurwysyn to go znajdę. Obiecuję.
Ten wyciąga telefon i dzwoni do kogoś mówiąc mu o mojej przyjaciółce.
Nie wiem po co. Emmett odwozi mnie do szpitala.
~~~~~~~~*~~~~~~~~
Hej! Mało komentarzy pod ostatnim :( My smutne. Mam nadzieję, że nas nie zostawiacie :D
Chcecie dzisiaj Russian Girl?
Świetny;)
OdpowiedzUsuńRussian Girl możesz dodac będe szczęśliwa :)
OdpowiedzUsuńPs. ten rozdział cudo **
<3
OdpowiedzUsuńSliczny ;3
OdpowiedzUsuńRozdział świetny :) tak chcemy Russian girl :)
OdpowiedzUsuńsuper :)
OdpowiedzUsuńsuper :))
OdpowiedzUsuńTak chcemy Russian Girl ten rozdział super
OdpowiedzUsuńSuper *.*
OdpowiedzUsuńsuuuuuuper rozdział *-* boże codziennie sprawdzam czy dodałaś rozdział *-* mam od tego uzależnienie *-*
OdpowiedzUsuńPs. Dawaj ten rozdział na Russian Girl xd /Kasia Styles
chcemy!! :-* i super rozdzial
OdpowiedzUsuńcudneee <3
OdpowiedzUsuńHarry jest zbyt agresywny ;/
OdpowiedzUsuńTo nie wygląda fajnie...
Takim sposobem to z nią niczego nie stworzy...
Ech ;/
Ściskam i życzę weny
You Belong With Me
=D
OdpowiedzUsuń♥♥♥
OdpowiedzUsuń♥♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńHarry w morde ci dam!
♥♥♥♥♥♥♥
Cudowny <33
OdpowiedzUsuńZa je bi sty !!!! Boozeee kiedy kolejny ?!
OdpowiedzUsuńSuper <3
OdpowiedzUsuńŚwietny ooo
OdpowiedzUsuńFantastyczny :)
OdpowiedzUsuńSuper czekam nn
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńKocham to <3 Pozdr ;-)
OdpowiedzUsuńOh! Brutalnie! Ale i tak to lubię!
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
A.