czwartek, 18 grudnia 2014

Rozdział 15

harry styles , perfection
Przedstawienie jest już dziś. Denerwuję się. Zaczynamy. Na znak wychodzę na scenę i odgrywam swoją rolę. Na widowni są moi rodzice. Ronnie również. No i Harry. Wspominał tez o gościach z Juilliarda. Nie znam tych ludzi i wolę o tym nie myśleć.
Nie chcę się pomylić. Cała godzina to męczarnia. Oddycham z ulgą gdy wszystko się kończy. Kłaniamy się przed publicznością. W jakimś stopniu jestem z siebie dumna.
Schodzę ze sceny i idę się przebrać.
- Panna Wesley? - dwie starsze kobiety do mnie podchodzą.
- Tak - zapinam swój sweterek już przebrana.
- Mamy dla pani propozycje.
- Słucham?
- Może pani u nas studiować. Juilliard to szkoła artystów.
- Och ja.. Dziękuję - jestem zaskoczona.
- Świetnie pani zagrała - mówi jedna z kobiet. Uśmiecha się i wręcza mi kopertę.
- Na prawdę to dla mnie zaszczyt.
- Proszę niech pani zadzwoni kiedy podejmie decyzję. Do końca tego roku - odpowiada ta druga.
Rozmawiamy jeszcze chwilę i odchodzą. Czuję jak ktoś mnie obejmuje i całuje w szyję.
Spinam się automatycznie i dopiero po chwili rozluźniam.
- Pięknie kochanie. Jestem dumny. A do tego dostałaś swoją szansę - masuje ręką mój brzuch.
- Dzięki. - odwracam się do niego.
- Proszę - mężczyzna mnie całuje.
Krótko oddaje pocałunek i uśmiecham się. Harry przytula mnie do siebie i całuje mnie włosy. Zabiera moje oczy, a ja witam się z rodzicami. Jakoś żadnemu nie przeszkadza to, że jestem z nauczycielem. Myślę że nawet jeśli im się to nie podoba to nie powiedzą gdyż sami zdradzili siebie nawzajem. Duma. Honor. Te sprawy. Tata mówi, że jest bardzo dumny. Za to mama jest wzruszona. Czyli naprawdę się udało. Wieczór na prawdę jest miły i dobrze czuje się bliskich mi osób. Siedzimy przy stole w galerii taty. Jest sala, gdzie zazwyczaj są organizowane kolacje. Zajmuję miejsce przy szklanym szkole obok Harry'ego. Moja mama siedzi tuż przy Liamie, tata obok Kate, a Emmett (czy też Niall) siedzi razem z Ronnie.
Prowadzone są żywe dyskusje na różne tematy. Ja jakoś się nie udzielam, ale to nie oznacza że nie mam humoru. Czuję palce na moim podbródku. Harry odwraca moją głowę w swoją stronę i patrzy na mnie.
- Hm? - pytam wyrwana z zamyślenia.
Marszczy brwi i przejeżdża palcami po mojej dolne wardze, a potem daje mi krótkiego buziaka. Uśmiecham się wracam wzrokiem do pustego talerza.
- Jeśli nie powiesz mi co się dzieje, będę zawiedziony. Wolałbym, abyś mi ufała - mówi poważnie do mojego ucha.
- Wszystko jest w porządku, naprawdę - przekonuję go, potrząsając głową.
- Nie wierzę - odpowiada cicho i wbija wzrok w moją rękę, którą trzyma.
- Przepraszam.. - wstaję od stołu i idę do łazienki.
Wchodzę do zadbanego pomieszczenia, zamykając za sobą dębowe drzwi. Opieram się o nie i biorę głęboki oddech. ON nie pojawia się w moim życiu już długo. Po prostu zniknął. Tak strasznie się boję, może przyjść w każdym momencie, a ja nie mam jak się bronić.
Tak naprawdę może zrobić wszystko. Nie mam na to wpływu. Jednak mam nadzieję, że po części odzyskałam jakieś szczęście. Teraz wszystko się układa, naprawdę jest dobrze. Przeczesuję palcami włosy i biorę głęboki oddech. Nie denerwuj się. Nie masz po co. Czym się martwisz? On nie wraca, a ty panikujesz.
Robię siusiu i myję ręce. Okay. Czas tam wrócić. Wychodzę z łazienki. Wracam do stołu, poprawiając swoją czerwoną bluzkę i sweterek. Miejsce obok mnie jest puste.

- Gdzie Harry? - pytam przyjaciółki.
Podnosi wzrok, obejmowana przez blondyna. Wskazuje palcem na taras. Kiwam głową i podnoszę do ust kubek z herbatą. 
~Harry~
Powinienem ją zostawić. Coraz trudniej jest mi udawać, że o niczym nie wiem. Ale też trudno jest odejść...Giovanni jest osobą, która powoduje, że się zmieniam. Zaczynam uśmiechać i dostrzegać też uczucia w życiu. Nie uważałem oczywiście, że jedynie seks jest dobry. Ale poczułem więź z tą dziewczyną. Wiem jednak, że gdy powiem jej prawdę, zostawi mnie. Ucieknie. Nie będzie chciała znać. A do tego to, że jestem dilerem...Pójdzie na policje. Nie pozwoli się zbliżyć.
Zamykam oczy i biorę głęboki oddech. Tak strasznie się boję jej straty. Źle zaczęliśmy. Wiem. Ale to było silniejsze. 
Wracam do stołu dziesięć minut później. Zajmuje swoje miejsce, a blondynka opiera głowę o moje ramię. Całuję ją w skroń i przewracam w palcach telefon. Niall patrzy na mnie, przytulając swoją dziewczynę. Znam go i wiem że też nie jest mu łatwo. Tyle, że on nie jest jeszcze w tak podłej sytuacji jak ja. Ronnie wie o narkotykach. O całym biznesie. Nie wie tylko o jego osobowości i o mnie.
- Odwieziesz mnie? - słyszę głos dziewczyny.
Bez słowa wstaję i biorę jej płaszcz. Pomagam ubrać się Gio. Żegnamy się ze wszystkimi i wracamy. Odwożę ją pod dom Weronici. Później bezpiecznie odprowadzam pod drzwi.
- Dziękuję.
- Nie masz za co - wzruszam ramionami. - Dobranoc.
Staje na palcach i łączy nasze usta.Oddaję pocałunek, obejmując ją jedną ręką w talii. Cicho wzdycham i kolejny pocałunek składam na czole dziewczyny.
- Dobranoc.
- Odrób lekcje i śpi dobrze - niechętnie ją puszczam.
Patrze jak drzwi za nią zamykają się i odjeżdżam. Jadę do jednego z barów. Siadam przy stoliku mając kieliszek i całą butelkę. Upijam się co pozwala wyłączyć mi myślenie. Do tego chyba coś połykam...
Sam nie wiem kiedy i jak ale znajduje się pod oknem Gio.
 Dosłownie to w ogrodzie.
- Julio otwórz ten balkon! - chwieję się.
 Widzę, że lampka się zapala, ale okno pozostaje zamknięte.
 - Proszę! Zimno mi, a twój widok mnie rozpala! - krzyczę.
 - Harry? - w końcu ją dostrzegam.
 Uśmiecha się. Seksowna jest w tej piżamie.
 - Co ty tu robisz... pijany.
 - Tylko trochę. Bo widzisz - patrzę na nią. - jestem idiotą. Kompletny frajer ze mnie - kołyszę się.
 - Wcale nie. Otworze ci, idź ostrożnie do drzwi dobrze?
 - Chyba nie trafię kochanie. Nie powinnaś się mną przejmować. Jestem skończonym. Totalnie. Masakra jakaś. - co ja pierdole...
 - Idę po ciebie - znika.
 Siadam na trawie i spuszczam głowę w dół.
 Czuje po chwili ręce wokół mojego ramienia.
- Chodź Harry, jest zimno.
 - To mój tekst - mówię cicho i podnoszę się.
 - Wiem, no chodź. - prowadzi mnie do środka.
 Stajemy w holu. Przyciągam ją mocno do siebie. Jej włosy robią się wilgotne od...moich łez
 - Harry co jest?
 - Nie chcę cię stracić...
 - Hej, spokojnie.. - sadza mnie na kanapie i sama ląduje obok. - Prześpij się dobra?
 - Jutro powiem to samo co dzisiaj. Albo nie powiem, bo nie będę miał odwagi.
 - Ale co? - jej głos jest zmartwiony.
 - To, że mnie zmieniłaś. Nie ma w tym przesady?
 - Nie rozumiem.
 - W innego człowieka. Ja...Żyłem nocą.
 - Powiedz mi - prosi.
 - Jestem pijany.
 - Harry powiedz.
 Łapię jej dłoń i zamykam w swojej. Nie umiem. Muszę ją przy sobie zatrzymać.
- Te narkotyki...
 - Stąd tak dobrze znasz Em...Nialla?
 - Tak.- kiwam głową. - My nie bierzemy tego. Żaden z nas. Wyjątek to ja dzisiaj...Nie radzę sobie z tym. Nie chcę cię oszukiwać.
 Nie odzywa się dłuższą chwilę.
 - Zajmujesz się tym... rozumiem.
 - Christian to sprowadza. Cała reszta rozprowadza. Liam i Zayn również.
 - Wow..
 - Mogę przestać. Tylko nie odchodź - jestem zdesperowany. Przysięgam, że jestem.
 Czuje jej usta na swoich.
 - Ciii... Spokojnie tak? Idziemy spać i porozmawiamy o tym jutro.
 Przytulam ją do siebie. Musi się wyspać. Ma rację.
 Sam nie wiem kiedy odpływam z nią w ramionach.
 Budzik. Boże, nienawidzę tego dźwięku. Zwłaszcza gdy już czuję, że mam kaca.
 Coś porusza się na moim brzuchu. Otwieram oczy i dostrzegam przeciągającą się Gio.
 - Cześć...- mówię obejmując ją, aby nie spadła.
 - Hej..
 - Wyspałaś się artystko?
 - Musimy porozmawiać - mówi poważnie.
 - Wiem - wzdycham cicho.
 - Po prostu chce wiedzieć wszystko. Opowiedz mi - siada wygodniej na moich kolanach i patrzy mi w oczy.
 Kurwa. Przez duże K. Przecież TEGO jej nie powiem. Boże. Co ja mam zrobić? A jak kiedyś się dowie?
 Blondynka cierpliwie czeka posyłając mi krzepliwy uśmiech.
 - Jestem dilerem -zaczynam spokojnie.
 Kiwa głową i pokazuje bym mówił dalej.
 - Ale też i nauczycielem. Na początku chodziło o rozprowadzanie towaru po szkole, ale później juz nie. Później byłaś ty
 - Tylko dlatego zacząłeś pracować w szkole?
 - Na początku. Potem mi się to spodobało. W pewnym sensie kontrola.
 - No tak, twoja zdanie jest najważniejsze - śmieje się przez co trochę mi ulżyło.
 Biorę jej twarz w dłonie i całuję jej słodkie usta.
 Oddaje pocałunek równie chętnie co ja.
 - Ubieraj się. Musimy jechać słońce. - przyjeżdżam ręką po jej nodze.
 Wydyma wargę niezadowolona i schodzi z moich kolan.
 Opadam na dwie poduszki i zakrywam twarz dłońmi.
~ Weronica~
 Eme...to znaczy Niall, nie mogę się przyzwyczaić już godzinę próbuje ściągnąć mnie z łóżka.
 Nigdzie nie idę. Nie mam zamiaru. Przytulam policzek do poduszki.
 - Ronnie no.. - widzę jego twarz tuż przed moją
 - Jak chcesz to idź. Nie bronię ci. Naprawdę.
 - Mówiłem żebyś nie ruszała wczoraj tego wina jak już wróciliśmy.
 - Może i mówiłeś - uśmiecham się. - Znalazłam jakiś woreczek z kolorowymi tabletkami.
 - Ronnie! - teraz jest zły.
 - Ta...Nie wzięłam idioto - mrożę go wzrokiem.
- Wstawaj.
 - Setny raz mówię, że nie.
 - Trzeba chodzić do szkoły - tłumaczy śmiesznie.
 Zaczynam się śmiać i odwracam się na plecy.
 - Słońce moje no rusz ta swoja seksowna dupę.
 - Której i tak nie przelecisz - zaznaczam.
 - Ja często zmieniam zdanie..
 - Tak serio to zostaję w ciepłym łóżku.
 - Ale od jutra nie ma, że boli - wchodzi pod kołdrę koło mnie.
 - Od jutra nazywam się Hannah Montana.
 - To co? Grzeszymy? - czuje jego rękę na brzuchu.
 - Śpieszno ci? A może ja chcę ślub. I karetę?
 - Ślub też będzie..- odwraca mnie do siebie.
 - No właśnie. I ty w garniturze. - mówię.
 - To jak?- podwija moją bluzkę.
 Już nic nie mówię. Może to pomoże zapomnieć o bólu głowy.
 Znajduje się nade mną całując moje usta.
 Oddaję czułe pocałunki. Jeżdżę rękoma po jego plecach.
 - Kocham cię wiesz? - mówi poważnie.
 - Wiem. Też cię kocham - całuję go.
 Odsuwa się i patrzy mi w oczy.
 - I na prawdę chcę z tobą być i nigdy więcej nie dać ci powodu do płaczu.
 Uśmiecham się. Wierzę mu. Ale on to wie. Dlatego dostał szanse.
 - Strasznie cię kocham. - całuje całą moja twarz powtarzając to.
 Jest słodki. Obejmuję jego szyję.
 - No chodź do tej szkoły... - mruczy.
 - Nie. - śmieję się.
 Wypuszcza powietrze z ust i opada przygniatając mnie.
 - Ale śniadanko możesz zrobić...
 - Nie mogę.
 - Czemu?
 - Bo teraz gdy nie masz stanika świetnie jest czuć twoje cycki - szczerzy się.
 - Niall! - krzyczę. Boże, co za debil. Wariat.
 Całuje mnie mocno przez co nie mogę dalej krzyczeć.
 Nawet nie chcę. Ciągnę za jego włosy.
 Mruczy zadowolony tym posunięciem i wręcz brutalnie wpycha swój język do moich ust.
 Obracam nas i siadam na jego klatce.
 Pozwala mi na to i uśmiecha się cwaniacko jeżdżąc dłońmi wzdłuż moich ud.
 Przechodzę z pocałunkami na jego szyję.
 Czuje przy tym jak ściska mój tyłek i po chwili go szczypie.
 - Weź te ręce - robię mu malinkę.
 - Moje ręce lubią tam być.
 - To źle dla nich - dostaje po łapach.
 - Ej! - odwraca nas znowu nie martwiąc się rozpinaniem po prostu przeciąga mi przez głowę bluzkę.
 Zsuwam mu lekko dresy. Lądują na podłodze.
 - Więc biologia z głowy.. - całuje mój dekolt.
 - Ty ją już zdałeś...- mruczę.
 Zniża się na mój brzuch i pozbywa mnie majtek zasysając skore na biodrze.
 - Nawet tam? - chichoczę.
 Wraca do góry i wkłada ręce pod moje plecy jakby przytulając mnie.
 - Pierwszy raz będę cię kochał.. - mówi jakby to było ważne do zapisania.
 Uśmiecham się i wtulam twarz w jego szyję. Jest kochany. Nerwowy ale mój. Całuję jego obojczyk.
 - To będzie taka obietnica. Moje zobowiązanie, że nigdy nie pozwolę cię nikomu skrzywdzić, że zawsze będę przy tobie..
- Wiem, że będziesz Niall. Że mnie nie zostawisz.
Uważnie skanuje moją twarz. Muska czubek nosa i łączy nasze ciała jednym, szybkim ruchem.
 Oplatam nogami biodra blondyna. Jedną rękę wplatam w jego włosy, a drugą wbijam w poduszkę.
 Nie rusza się. Daje mi czas. Całuje i pieści moją szyję całą zostawiając w śladach po sobie.
 Unoszę się lekko do góry wyznaczając nam wolne tempo.
 Dołącza do mnie wykonując pełne, płynne i głębokie ruchy. Jedną rękę zsuwa na mój pośladek i jeszcze mnie do siebie dobija.
 Czuję go całego w sobie. Zdecydowanie dokładnie mnie wypełnia. Oddycham trochę szybciej.
 - Jesteś moją księżniczką. Będę to powtarzał kiedy tylko będziesz chciała. - zastyga nagle w miejscu i wręcz połyka wypuszczane przeze mnie powietrze.
 Patrzę w jego niebieskie oczy. Błądzę palcami po jego policzku.
 Przesuwa dłońmi po moim ciele. Dotyka każdy kawałek z namaszczeniem.
 - Kocham cię - szepczę jeszcze raz i łączę nasze usta.
 Czuję jak się uśmiecha i w szybkim tempie doprowadza mnie na szczyt.
 Próbuję ogarnąć myśli. Jedyne czego mu nie pozwalam to skończyć we mnie.
 Sam wydaje się zapomnieć o możliwych konsekwencjach. Słucha mnie jednak i nie robi nic wbrew mnie.
 Kładziemy się obok siebie. Łapię oddech. Udany poranek
 - Ale jutro do szkoły.. - przytula mnie.
 - Dobra - poddaję się.
 Czuje jeszcze pocałunek na łopatce i oboje znów Zasypiamy.
 ~Giovanni~ 
Skacowany nauczyciel. Tego jeszcze nie było.
 Cały dzień w szkole myślę tylko o tym.
 Harry jest tak nieprzytomny na lekcji, że nawet nie kojarzy o czym mamy mówić.
 Po prostu jakoś udaje, że mamy godzinę wolną.
 - Ja pierdole umrę, zajebie się, potnę woda...- mamrocze pod nosem.
Chichocze prawie cały czas patrząc na niego.
 Siedzę dość blisko. Niby czytam książkę. Harry podnosi głowę i mrozi mnie wzrokiem a potem się uśmiecha.
 Robi mi się ciepło widząc to. Chyba się zakochuje.
 Mam nadzieję, że tego nie pożałuje.
 Dzwoni dzwonek i wszyscy wychodzą.
 Harry mnie zatrzymuje. Zamyka drzwi i podchodzi bliżej. Chwilę później ląduje na biurku, a on stoi między moimi nogami. Uśmiecha się i zaczyna całować mnie po szyi.
- Wydawałeś się zmęczony..
 - Jestem zmęczony
 - Więc chcesz się przytulić?
 - Może tak.
 - To chodź - uśmiecham się i otwieram dla niego ramiona.
 Obejmuje mnie i opiera podbródek na moim czole. Ręką jeździ po plecach. Czuje się lepiej. - Pójdziemy dziś do mnie - mówi i poprawia moje włosy.
 - Chyba możemy iść..
 - I tak bym cię zabrał. - uśmiecha się lubieżnie.
 - Hej.. - uderzam go w ramię.
 - Kotku opanuj się. W domu będziesz mogła się wykazać - gładzi ręką moje udo.
 Odpycham ją i zakładam ręce na piersi. Mruga do mnie i zbiera swoje rzeczy.
 Zakładam przez ramię torbę i wychodzimy. Ubieram się w szatni, a Harry czeka przy aucie. Tak jak mówił jedziemy do jego domu gdzie razem jemy obiad.
 Harry zaczyna sprzątać. Ja siedzę pijąc wino.
 Obserwuje go uważnie i zaplatam nogi po turecku.
 - Właśnie stwierdzam, że jest starszy o jakieś 17 lat.
Pamiętam, że mówił ile ma dokładnie lat. Trudno. Wiek to liczba. Biorę kolejny łyk alkoholu i przytrzymuje go dłużej w ustach.  Harry odwraca się do mnie i podchodzi. Łapie mój podbródek, aby pocałować. Wlewam do jego ust alkohol. Na moim ciele pojawia się gęsia skórka. To takie... erotyczne. I bardzo mi się podoba. Muska językiem moje podniebienie. Wzdycham zadowolona. Odsuwam zagryzając wargę.
 Ale nie mogę bo oszczędzam baterie
 - Jakieś plany? Sugestie?
 Przeczę głową i przykładam kieliszek do ust nie spuszczając z niego wzroku.
 Kuca przede mną i zaczyna rozpinać swoją koszulę. Guzik za guzikiem.  Pokazuje mi przez swoje liczne tatuaże.  Naprawdę jest ich wiele. Nawet ciekawe.
 Robią wrażenie. Jest tak dobrze zbudowany, że jest co podziwiać.
- Teraz ty - mówi.
- Nie mam tatuaży.
 - Ale masz co innego - uśmiecha się.
 Kładę dłoń na jego twarzy i go odpycham.
 - Taka wstydliwa jesteś?
 - Nie.. - wystawiam mu język.
 - Zostań na noc - prosi całując moją dłoń.
 - Okay.- jeżdżę palcem po jego torsie.
 Przygryza mój mały palec i uśmiecha się.
 Odwzajemniam gest. Mam dzięki niemu bardzo dobry humor.
 Jutro piątek. Ostatni dzień i wolne przed świętami.
 Nachylam się i całuje mężczyznę subtelnie.
 Oddaję pocałunek i ściąga mnie z krzesła. Opadamy na jasne kafelki.
 Znów wybucham śmiechem. Emanuje od jego nagiej skóry takie przyjemne ciepło.
 Obejmuje mnie silnymi ramionami i trzyma przy sobie.
 - Hej.. - uśmiecham się szeroko.
 - Lubię cię przytulać, całować i dotykać. Jesteś taka piękna - składa pocałunki na moich włosach.
 - Tak myślisz? - patrzę na niego.
 - Tak. Tak uważam. Myślę. Stwierdzam. - przesuwa rękoma po moich plecach.
 Dotykam palcami jego wargi i ponownie całuje.
 Przyciąga mnie szybciej i mocniej oddaje pocałunek. Przypiera moje ciało do szafki.
Przymykam powieki, a rękoma badam jego klatkę. Jest idealna. Twarda. Umięśniona. I teraz tylko ja mogę jej dotykać co mnie satysfakcjonuje. Przenoszę jedną dłoń na kark bruneta i przyciągam go bliżej. Czuję jak jego dłonie wsuwają się pod moją bluzkę. Unoszę ręce do góry pozwalając mu ją ściągnąć.
Rzuca ją gdzieś pod stół. Kładzie ręce na moich plecach i prostuje mnie. Jego usta wędrują po mojej szyi. Odchylam głowę do tyłu dając mu większe pole do popisu. Jedną dłoń przynosi na moi policzek. Gładzi go palcami. Zaczyna całować dekolt. Reaguję momentalnie. To uczucie jest nieziemskie. Wzdycham cicho. Całuje moje nabrzmiałe od podniecenia piersi przez cienki materiał stanika. Moje palce odnajdują jego włosy i się w nie zaplątują.
Słyszę jak mruczy zadowolony. Zsuwa ręce do moich spodni i zaczyna je rozpinać.
 - Teraz twoja kolej.. - udaje mi się wydusić.
 - Moja kolej mówisz? Zechcesz mi pomóc? - nasze wargi stykają się.
Uśmiecham się delikatnie i sięgam do zapięcia jego spodni.
Wybrzuszenie w jeansach jest widoczne. A to wszystko przeze mnie...
Czuje jak się czerwienie ale kontynuuje. Pomaga mi zsunąć z siebie spodnie. To samo robi z moimi.
Chichocze pomagając mu w tym. Zostajemy w bieliźnie. Harry kładzie mnie na podłodze i całuje całe moje ciało.
Mimo wszystko trochę się krępuje.
Patrzę na niego uważnie. Jestem pół naga. Podsuwam się trochę do tyłu i opieram na łokciach. Harry spogląda w moje oczy i widzę w nich troskę oraz jakieś pytanie. Ale o co? O Zaufanie?
Ufam mu. Wie o tym że mu ufam.
- Rozepnij stanik - mówi cicho i zaczepia palcami o moje majtki, które powoli zsuwa.
Robię to niepewnie mocno zaciskając uda.
Opiera ręce po obu stronach mojej głowy.
- Jesteś cudowna kochanie. Piękna, idealna. Nie możesz się mnie wstydzić.
Zagryzam mocno wargę i patrze w bok.
Odwraca mój podbródek tak że jestem zmuszona do spoglądania w moje oczy.
- Idealna - powtarza szeptem i zsuwa się.
Przejeżdża wargami po moim brzuchu.
To trochę łaskocze ale jest przyjemne. Dochodzi do mojej kobiecości. Rozsuwa moje nogi i całuje ją delikatnie. Piszczę i zasłaniam twarz dłońmi. Nie długo mnie tam pieści. Sam zdejmuje bokserki. Czuję go przy swoim wejściu.
- A..no wiesz..
- Tak?
- Zabezpieczenie? - pytam cicho.
- Nie lubię gumek - uśmiecha się. - Dostaniesz tabletki.
- Och.. ym, okay.
Pochyla się i mnie całuje. Słowa są nie potrzebne. A gdy we mnie wchodzi...Rozchylam szeroko wargi i łapie krótkie oddechy. Pozwala mi się przyzwyczaić do uczucia rozpychania. Jednak nie jest to taki ból jak myślałam. Jestem wilgotna, dlatego jest łatwiej. Składa czułe pocałunki na mojej szyi. Kładę się całkowicie przez co moja rozgrzana skóra styka się z chłodną podłogą. Mężczyzna zaczyna się we mnie poruszać. Są to powolne, ale płynne ruchy. Wbijam paznokcie w jego plecy zostawiając na nich długie, czerwone szramy. Nigdy nie myślałam, że zrobię to z moim nauczycielem, ale...Zależy mi na nim. I to co teraz czuję...Nie żałuję. Moje uczucia względem niego na prawdę są coraz silniejsze. Mój krzyk rozbija się o ściany kuchni. Cisza nas otacza. Ciało zaczyna drżeć, a silne ramiona mocno mnie obejmują. Odpływam w krainę rozkoszy.

~~~~~~*~~~~~~~
A ja my mamy dla was prezent na święta...:) 

9 komentarzy:

Theme by violette