tag:blogger.com,1999:blog-45474696015379969712024-03-05T16:27:58.298-08:00Mr. StylesPolecam Goodbookhttp://www.blogger.com/profile/04310776735145570384noreply@blogger.comBlogger18125tag:blogger.com,1999:blog-4547469601537996971.post-60941786525203883522015-01-04T05:54:00.000-08:002015-11-20T09:54:43.684-08:00Epilog<div style="text-align: justify;">
Podnoszę rękę i nalewam alkoholu do dwóch kieliszków. Jeden ja, drugi wierny przyjaciel. Która to butelka? Chyba nie liczę. To najlepszy sposób, inaczej nie daje rady. Nie znam innego wyjścia. Cóż z tego, że do niej pójdę? Najpierw trzeba przejść przez blokadę zwaną Ronnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
A to na prawdę godny przeciwnik dla muru berlińskiego.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Niaall - przeciągam. Mam już trudności z mówieniem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czego? - sam podpiera się ręką .</div>
<div style="text-align: justify;">
- Życie jest do dupy - stwierdzam. Od tygodnia nic nie robię tylko piję.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Do dupy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kiwam głową i biorę kolejny łyk. Chcę ją odzyskać.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Idę do...do domu idę. - blondyn wstaje.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie trafffisz - stwierdzam od razu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zostaje u ciebie - opada na kanapę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Opieram głowę na rękach. Moja Gio... Dwa kolejne kieliszki i film mi się urywa.</div>
<div style="text-align: justify;">
Budzę się na podłodze w salonie. Niall leży na sofie. Za to ktoś chodzi po kuchni. Oho Liam. Błagam tylko bez kazania, bo się chyba za pierdole.Zresztą to będzie dobre wyjście. Nikogo nie skrzywdzę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wstaję powoli i wlekę się po wodę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Cześć - mówię cicho.</div>
<div style="text-align: justify;">
Brunet kiwa głową i rzuca mi butelkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wypijam od razu pół. Strasznie mnie suszy, a głowę rozsadza. Po chwili ktoś wpada do kuchni. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Gdzie ten skurwysyn?! - krzyczy Ronnie. Czyli nie chodzi o mnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
W jednym momencie czuje na policzku trzy cholernie piekące szramy. Przykładam dłoń do policzka i na palcach widzę krew.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobra. Należało mi się, ale masz spóźniony refleks. Mogłaś zrobić to tydzień temu. A zresztą...Obojętne.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Natrafiłeś się.. gdzie Niall? - pyta naprawdę zła.</div>
<div style="text-align: justify;">
- W salonie. Zaczekaj - łapię ją za rękę. Przełykam gule w gardle. - Co z nią?</div>
<div style="text-align: justify;">
Wyrywa się i idzie we wskazanym kierunku.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co tam księżniczko? - słyszę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie nazywaj mnie tak - warczy. - Kłamałeś. Jak mam ci ufać. Wiesz, co on jej zrobił? I co ty mi zrobiłeś? - jakiś huk i widzę jak wybiega z domu. Wychylam się zza drzwi, aby upewnić się czy jeszcze żyje. Trzyma jakiś patyczek.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Chyba jest zła..</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ta? - pokazuję na policzek swój i jego.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Muszę cos wymyślić.. - blondyn idzie do łazienki.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ty coś wiesz na pewno - mówię do Liama.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja? - unosi brew. - Tylko tyle, ze dwie kreski oznaczają ciążę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- C..co?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie widziałeś co trzymał?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Niall ojcem..- normalnie bym się roześmiał.</div>
<div style="text-align: justify;">
Teraz mnie to zszokowało i przeraziło. Nie w takiej sytuacji. Nie wiem czy on jest w ogóle świadomy. Idę za nim</div>
<div style="text-align: justify;">
- Będę ojcem - mówi widząc mnie w odbiciu lustra.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To nie zbyt dobra wiadomość. Przepraszam stary - wypuszczam powietrze z ust.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wyciągnę ja dzisiaj z domu - mówi znacząco i mnie wymija.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dzięki...- mówię do lustra. Harry dramat. Czerwone oczy, rany na policzku i bladość od nie jedzenia. To jak musi wyglądać Gio.</div>
<div style="text-align: justify;">
Postanawiam się ogarnąć. Wieczorem rzeczywiście Horan zabiera swoja dziewczynę do siebie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Stoję przed domem, gdzie jest Giovanni. No dalej. Zrób to stary.</div>
<div style="text-align: justify;">
W salonie się świeci co oznacza że na pewno jest w środku. Podchodzę do drzwi i pukam. Czekam i czekam, ale nie otwiera nawet nie słyszę jej kroków. Sam po prostu otwieram te drzwi. Właściwie nie wiem co mam jej powiedzieć...Kurwa. przecież ona nie może sama zostawać. Zaczynam jej szukać.</div>
<div style="text-align: justify;">
Siedzi w salonie z podkulonymi nogami i patrzy się pusto w telewizor. Ma podkrążone oczy, a jej usta są sine i całe popękane. To okropny widok. Harry debilu. Biorę głęboki oddech. Nie do końca świeże włosy związane są w byle jakiego koka, a ubrania zdecydowanie pokazują obojętność na swój własny wygląd.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Giovanni, nie możesz - mówię i powoli do niej podchodzę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Odwraca głowę w moją stronę. Na prawdę wcześniej nie zdawała sobie sprawy z mojej obecności.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wyjdź stąd.. - chrypie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie - kucam przed nią. - Nie możesz o siebie nie dbać. Nie przeze mnie. Rozumiem. Nie chcesz mnie widzieć, ale staczanie się ci nie pomoże. Chociaż sam to robię.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Idź sobie. - patrzy w punkt nade mną</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie, kochanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Odwraca twarz w bok i kładzie policzek na swoim kolanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie skrzywdzę cię. Nie potrafię. Zrozum to. Żałuję - mówię.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie odpowiada. Milczy i nie patrzy na mnie. Przecieram ręką zmęczona twarz. Myśl człowieku. Myśl. To twoja wina.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jedyne co wskazuje na to że ona żyje jest unosząca się klatka.</div>
<div style="text-align: justify;">
Biorę ją na ręce. Mocno przyciskam do klatki piersiowej i niosę do łazienki.</div>
<div style="text-align: justify;">
Chowa twarz w mojej koszuli i powtarza żebym jej nie ruszał</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nic ci nie zrobię skarbie - puszczam wodę do wanny.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zostaw mnie..</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zaczyna mnie bić i wiercić się.</div>
<div style="text-align: justify;">
Trzymam mocno jej ręce.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Musisz się wykąpać i coś zjeść.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To nie twój interes.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mój. Bo jeśli ci się coś stanie to ja wejdę pod auto, nie ty.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zostaw - odpycha mnie. - Nie chce cię znać..</div>
<div style="text-align: justify;">
-Wiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wyjdź!</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie - łapię jej ramiona i potrząsam.</div>
<div style="text-align: justify;">
Rozpłakuje się mocno zaciskając oczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Stoję, trzymam ją i nic nie mówię.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Puść... - powtarza zmęczona.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zdejmuję jej ubrania i w bieliźnie wkładam do wanny.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie zakrywa się siedzi i krzyczy bez większego sensu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie zwracam na to uwagi. Po prostu ją myję.</div>
<div style="text-align: justify;">
Woda ją jakby cuci. Wypycha mnie z pomieszczenia i zamyka się w nim.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wchodzę do kuchni. Zaczynam robić coś do jedzenia, ale co chwile do niej chodzę i kontroluje.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wychodzi ubrana z mokrymi włosami.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Idź zjeść.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie jestem głodna.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie obchodzi mnie to.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie zwraca na mnie uwagi tylko idzie na górę. Widzę cały czas strach i smutek na jej twarzy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Podnoszę ją i niosę na dół. Wiem, że się boi. Ale musi zjeść. Karmię ją..</div>
<div style="text-align: justify;">
Zaciska mocno usta, jakby chciała zrobić mi na złość.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Posłuchaj dziewczyno. O co ci chodzi?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nienawidzę cię, pozwól mi zapomnieć.. - w jej oczach znowu wzbierają się łzy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Kocham cię.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Kłamiesz, znowu kłamiesz.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie kłamię. Straciłem już wszystko.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jesteś podłym kłamcą. Czego jeszcze ode mnie chcesz?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Kocham cię. Jak mam ci to udowodnić? Wypisać imię na czole tatuażem?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie wierzę ci.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie dziwię się...- wpycham jej łyżkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie masz tu po co przychodzić. Nie dla mnie. - mówi cicho patrząc przez okno.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiem już. Powiedziałaś to przed chwilą. Ale się o ciebie martwię. Bo jesteś moim wszystkim.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przestań mamić mnie tymi bajkami.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ale taka jest prawda. Zobacz co się dzieje z nami osobno.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobrze mi tak. - kłamie co oboje wiemy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Patrzę na nią długo. Bez słowa kończę ją karmić.</div>
<div style="text-align: justify;">
~*~</div>
<div style="text-align: justify;">
Do końca ferii udało mi się uniknąć ponownego spotkania z Harrym. Od pierwszej lekcji szykuje się psychicznie na angielski.</div>
<div style="text-align: justify;">
Oczywiście wiem, że mnie zatrzyma. Wszystkiego dowiadywał się od Nialla, który rzadko ale u nas bywa.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ronnie nie odważy się przyznać, ale ciąża bardzo ją cieszy. Martwi się jak cholera, ale to podtrzymuję ją na duchu przy kłótniach z Horanem.</div>
<div style="text-align: justify;">
Mamy skomplikowane życie. Trudno. Trzeba je poukładać.</div>
<div style="text-align: justify;">
Siadam w ostatniej ławce i denerwując się czekam na dzwonek.</div>
<div style="text-align: justify;">
Do sali wchodzi Zayn. Rzuca dziennik na biurko i zapisuje temat.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Gdzie pan Styles? - Mendy wyprzedza moje nieme pytanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Pan Styles jest nie dysponowany.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To znaczy?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie twoja sprawa - rzuca nie miło. Chyba trudno mu o tym mówić.</div>
<div style="text-align: justify;">
Całą lekcje nie daje mi to spokoju. Po dzwonku nieśmiało podchodzę do mężczyzny.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zbiera książki i dziennik. Patrzy na mnie pytająco.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mogę... mogę wiedzieć?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie. Mam zabronione. Ta...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Proszę..</div>
<div style="text-align: justify;">
- No nie mogę. Już i tak czuje się winny tego, że ty miałaś depresję. To mu nie pomoże.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Proszę.. - mówię zaciskając zęby.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Giovanni do cholery jasnej.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Chce tylko wiedzieć.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Po co?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Powiesz mi?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Po co?</div>
<div style="text-align: justify;">
Mierze go jeszcze chwile wzrokiem, odwracam się i wychodzę.</div>
<div style="text-align: justify;">
No nie wiem co się stało. Ale dlaczego mnie to obchodzi?</div>
<div style="text-align: justify;">
Jednak martwię się. Muszę wiedzieć. Szybko kieruje się do domu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie mam nic zadane. Kompletnie nic. Ronnie siedzi w domu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Powiedział ci coś? - pytam na wejściu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co? - patrzy na mnie zdziwiona.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co z Harrym.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie wiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ronnie..</div>
<div style="text-align: justify;">
- Po co drążysz? Daj sobie spokój - ucina temat.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiesz coś?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie wiem! - zła wstaje i idzie do kuchni.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dlaczego nikt nie chce mi pomóc? Zostaje sama.</div>
<div style="text-align: justify;">
Mi naprawdę jest ciężko. Wszystko jest przeciw mnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie denerwuj się.. - Idę za nią. - Przepraszam, ale nie denerwuj się, nie możesz chyba, nie?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Daj spokój. Musisz być tak uparta? - odgrzewa obiad. - Nie dawał ci żyć, źle. Dal ci spokój, źle. Zdecyduj się</div>
<div style="text-align: justify;">
- Chce po prostu wiedzieć.. - szepcze.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Do czego ci ta wiedza? - patrzy na mnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Martwię się.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ośrodek Psychiatryczny w Hounslow.</div>
<div style="text-align: justify;">
Opadam na krzesło za mną. W życiu bym się tego nie spodziewała.</div>
<div style="text-align: justify;">
Chyba właśnie przechodzę krótkotrwały szok. Tak, zdecydowanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co m...Dlacz..nie mam po..- nie potrafię się wysłowić.</div>
<div style="text-align: justify;">
Weronica delikatnie mnie przytula. Podaje szklankę wody.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co się stało? - jestem w wielkim szoku.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiesz przecież...Harry nie był do końca zdrowy. No, a potem wpadł w obłęd. Zaczął krzywdzić siebie, pił, sprawiał sobie ból mając dziwne przekonanie ze zabierze od ciebie strach. Tyle wiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Może... może to dla niego dobrze? Takie leczenie...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie wiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wierze, że tak będzie. To mu pomoże, musi przez to przejść.</div>
<div style="text-align: justify;">
Na pewno wyjdzie na prostą. Będzie dobrze.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zamykam oczy i próbuje przekonać samą siebie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Podciął sobie żyły - mówi, a ja tracę przytomność.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie mam siły podnieść powiek. Słyszę rozmowy Nialla z Ronnie. Leżę w swoim łóżku.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A co jej miałam powiedzieć? - warczy do niego.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Teraz trzeba będzie jej pilnować.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To jej będę pilnować.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie mam siły powiedzieć im żeby się nie kłócili i zostawili mnie samą. Znowu odpływam.</div>
<div style="text-align: justify;">
~Harry~</div>
<div style="text-align: justify;">
Bawię się bransoletką Giovanni. Tylko to mi zostawiła. To znaczy...Ja jej to dałem, gdy byłym NIM.</div>
<div style="text-align: justify;">
Siedzę tu już drugi miesiąc. Jest lepiej.. To znaczy tak mi się wydaje.</div>
<div style="text-align: justify;">
Myślę, że pracują nad moją psychiką. Chociaż za dużo im nie zdradziłem.</div>
<div style="text-align: justify;">
Po prostu będąc tu lepiej jest mi pomagać samemu sobie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Chciałbym zobaczyć Giovanni. Cholernie za nią tęsknię.</div>
<div style="text-align: justify;">
Moje dziewczynka... Mam nadzieję, że sobie radzi. Że czuje się dobrze. Mam też cichą nadzieję, że ona również za mną tęskni.</div>
<div style="text-align: justify;">
Strasznie ją kocham. Zrozumiałem to. Dawno, ale zrozumiałem. Siadam i poprawiam bandaże na rękach.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie chce znów spróbować. Czuję, że chce walczyć. O nią i jej miłość.</div>
<div style="text-align: justify;">
Muszę. Nie chcę zostać sam, a ona jest wszystkim. Ktoś wchodzi do pokoju.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Masz widzenie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Idę do odpowiedniego pokoju. Niall dopiero u mnie był.</div>
<div style="text-align: justify;">
O. Tym razem to Christian z Zaynem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Cześć - mówię.</div>
<div style="text-align: justify;">
Obaj się ze mną witają. Zayn patrzy na przyjaciela przez jakiś czas, ten lekko skina głową.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co jest?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Może nie my powinniśmy ci o tym mówić, ale..</div>
<div style="text-align: justify;">
-.. Gio jest w ciąży. - kończy Tomlinson.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Słucham? - patrzę na nich jak na idiotów.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No przecież mówię.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No to teraz nienawidzi mnie jeszcze bardziej i minimalne szanse zniknęły..</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie dociera.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No chyba nie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co za...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dziecko będziesz miał.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiem debile! O tym mówię. Ona miała iść ja studia do najlepszej akademii. A teraz? Przeze mnie będzie miała dziecko, do którego mnie nie dopuści.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A to już jest bardziej prawdopodobne. - zgadza się mulat.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No właśnie -siadam na krześle.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dziecko wolałoby mieć ojca. Stary zbieraj dupsko i działaj.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja wiem co mam robić, dobrze? Sam zrobiłem, to będę wychowywał. Chociażbym musiał użyć siły perswazji.</div>
<div style="text-align: justify;">
Obaj zaczynają się śmiać. Gadamy jakieś pół godziny.</div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy wychodzą, czuję się trochę lepiej. Cieszę się, że będę miał dziecko, ale Gio będzie miała żal..</div>
<div style="text-align: justify;">
Do końca dnia myślę tylko o tym.</div>
<div style="text-align: justify;">
~Niall~</div>
<div style="text-align: justify;">
Niedługo ona mi zabroni w ogóle, żebym jej pomagał. Dalej jest zła, że nie powiedziałem jej o Harry'm. No, ale jednak to ja jestem ojcem i kurwa samce Alfa.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jesteśmy na zakupach. Chodzę za nią z torbami słuchając wyzwisk w moją stronę. Zaczyna mnie to nudzić.</div>
<div style="text-align: justify;">
Bo tak naprawdę za co ja dostaję? Musiałem być lojalny wobec kumpla. Ile razy ona coś ukrywa z Gio?</div>
<div style="text-align: justify;">
Ale obrywam tylko ja.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czemu cały czas to tylko ja mam się starać? - wypalam.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co? - odwraca się w moją stronę. - Nie. Ty się w ogóle nie musisz starać.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mówisz jakby Ci nie zależało.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Kocham cię, ale to moja koleżanka próbowała się zabić, wpadła w depresję i nie mogła dojść do siebie, a teraz jest w ciąży przez to, że nic nie powiedziałeś.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zrobiłabyś to samo na moim miejscu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie ważne.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To jest ważne. Ja też jej współczuję, ale niech ich problemy nie przekładają się na nas.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Moim problemem je.. Nie ważne. Masz rację. Daj - bierze parę toreb.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie będziesz dźwigać. - zabieram je z powrotem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Musisz się kłócić?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie kłócę się - całuje jej policzek i kieruje się do auta.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zaczekaj. Jeszcze lody misiu...</div>
<div style="text-align: justify;">
- To idę fotel odsuwać- mówię.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Niall zboczeńcu! Weźcie go ode mnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Puszczam jej oczko i wychodzę z budynku. Czekam w samochodzie aż przyjdzie z tymi lodami i wracamy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Gdzie ona jest? - zderzam się z Harrym.</div>
<div style="text-align: justify;">
W ostatniej chwili odkładam siatki i łapie Ronnie przed atakiem na niego.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ty po prostu milcz dziewczyno. Wiem co zrobiłem, a twoje wydzieranie się niczego nie zmieni, a wyrzutów nie zagłuszy. Więc z łaski swojej ciężarna po prostu się uspokój - patrzy na nią i wraca wzrokiem do mnie. - Gdzie Giovanni?</div>
<div style="text-align: justify;">
- U mamy. – wiem, że czeka mnie za to kanapa.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Pantoflarz - mówi Ronnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To nie twoja sprawa, nie twoje życie dziewczyno - odpowiada jej Harry i wychodzi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ma prawo o nią walczyć. - mówię krótko.</div>
<div style="text-align: justify;">
- I znów ją skrzywdzić?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Na prawdę myślisz, że to zrobi?</div>
<div style="text-align: justify;">
- A nie?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nigdy nie popełniłaś błędu? - patrzę na nią przez chwilę i idę do ogrodu. Mam dość ciągłego proszenia o wszystko. Coś jest między nami nie tak i pewny tego stwierdzam, że ja chciałem naprawić.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie wiem czy to ma sens. Mamy mieć dziecko i kochamy się w chory sposób.</div>
<div style="text-align: justify;">
Siadam pod drzewem i zamykam oczy. Nie wiem co mam zrobić, chce żeby wróciła stara Ronnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie ta, która nienawidzi wszystkich. Taka jest okropna.</div>
<div style="text-align: justify;">
Przecieram twarz dłońmi. Jej złość szkodzi również dziecku.</div>
<div style="text-align: justify;">
Tak nie może być. Musimy się dogadać.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ale chcieć musza obie strony, taka jest prawda.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie wmówi mi humorków. To niemożliwe.</div>
<div style="text-align: justify;">
Siedzę tak dopóki nie zaczyna robić się ciemno.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zresztą dziewczyna wola mnie na kolacje.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jemy we dwoje w ciszy gdyż jesteśmy sami.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jesteś zły?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie, tak.. nie jestem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To jeszcze raz -bierze herbatę. Wstaje i do mnie podchodzi. - Fajna koszulka. Co na to twoja dziewczyna? Sama ci wybierała? Jestem Ronnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Słońce..- patrzę na nią zdziwiony.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A ty?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja się nie zgadzam od nowa, znowu czekać żeby się kochać.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ha ha zabawne. O właśnie. Może masz ochotę...- rozpina koszulę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ciągnę ja na swoje kolana i całuje w nos.</div>
<div style="text-align: justify;">
Uśmiecha się i mocno do mnie przytula.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Moja mała...</div>
<div style="text-align: justify;">
-.Kocham cię.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja ciebie też.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Cieszę się...</div>
<div style="text-align: justify;">
Łapie jej podbródek w dwa palce i całuje jej usta.</div>
<div style="text-align: justify;">
Oddaje pocałunek bardzo czule.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ono z nami zwariuje...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak...Ale tylko wariaci są coś warci.</div>
<div style="text-align: justify;">
Uśmiecham się i ponownie ją całuje.</div>
<div style="text-align: justify;">
~Harry~.</div>
<div style="text-align: justify;">
Podnoszę panią Payne kurwa i przenoszę obok tak, aby nie zastawiała mi Drogi.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jak na złość Liama nie ma, co ani trochę nie ułatwia mi sprawy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Gio na górze? - pytam blondynki.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Harry nie zgadzam się - mówi na prawdę zła. - Nie wiem dlaczego, ale cierpi przez ciebie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jest na górze? Tylko tyle chcę wiedzieć. A czy cierpi i dlaczego to ja wiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jest. - mówi zrezygnowana.</div>
<div style="text-align: justify;">
Omijam ją i wchodzę na górę. Nawet się podrapać nie mogę. Wkurzają mnie ci lekarze. Idę do pokoju Gio.</div>
<div style="text-align: justify;">
Drzwi są otwa...nie, chwila. Tu w ogóle nie ma drzwi.</div>
<div style="text-align: justify;">
To dziwne. No nie ważne. Podchodzę do niej</div>
<div style="text-align: justify;">
Stoi tyłem do mnie rysując palcem po oknie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Staję trochę za nią. W ręku trzymam kluczyki od auta.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Giovanni, nie kłamałem mówiąc że nie chcę cię stracić. I nie kłamałem mówiąc, że cię kocham, a potem ze nie mogę bez ciebie żyć. Nie kłamię mówiąc, że będę walczyć i nasz związek i nie kłamie twierdząc, że będę najlepszym ojcem dla naszego dziecka. Bo ono jest nasze Gio. Stworzone przez miłość.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak się czujesz? - pyta po prostu jakbym powiedział zwykłe "cześć"</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie obchodzi cię jak się czuję. Przecież nie chcesz mnie znać. Poza tym nie lubię mówić do pleców i moja stanowcza strona charakteru nie uległa zmianie - łapię ją za ramię i odwracam.</div>
<div style="text-align: justify;">
Mój wzrok pada na zaokrąglony brzuch blondynki, który opina bokserka. Zakłada ręce na piersi jakby chcąc go zasłonić.</div>
<div style="text-align: justify;">
Łapię jej nadgarstki i przyciągam ją do siebie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jesteś strasznie upartą dziewczyną. Ale cię kocham. Po co będziesz to dalej ciągnąć? Wiem, co zrobiłem. Będę pokutować do końca życia. Ale obojgu nam jest ciężko osobno - opadam na kolana i całuję jej brzuszek. - Mój maluszku. Jeśli twoja mama myśli, że mnie nie poznasz to się myli.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie rób mu prania mózgu nawet kiedy jeszcze go nie ma. - robi krok do tyłu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A ty mi nie mów co mam robić. I owszem jest. Dobra. Może na czole sobie tego nie</div>
<div style="text-align: justify;">
- O czym ty mówisz? - marszczy brwi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- O tobie. Nie wiem co ja mam zrobić, ale nie zostawię Cię.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Urodzę dziecko..</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wyjdziesz za mnie i będziemy rodziną.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ja będę siedział z maleństwem, a ty pójdziesz na studia.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A gdy będzie spało będziesz rozprowadzał narkotyki.</div>
<div style="text-align: justify;">
- E tam. Nie zajmuję się tym od pół roku. Przestałem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie ufam ci..</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zaufasz. Będzie dobrze. Kochanie, nie byłem sobą. musiałem stanąć na pograniczu śmierci, aby to zrozumieć. Musisz tylko odpowiedzieć na jedno pytanie. Czy mnie kochasz - łapię jej dłonie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Kocham... - szepcze.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Więc wszystko się uda jesteś piękna. - patrzę na ten jej brzuszek. Ja to stworzyłem. Razem to stworzyliśmy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Więc jak się czujesz?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak widzisz.</div>
<div style="text-align: justify;">
Przejeżdża delikatnie palcami po bliznach na nadgarstkach.</div>
<div style="text-align: justify;">
To jest nie ważne. Tylko ona jest ważna.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie rób tego więcej..</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie zostawiaj mnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mam termin dzień przed Ronnie, rozumiesz to?- pierwszy raz delikatnie się uśmiecha,</div>
<div style="text-align: justify;">
- To musiało być wtedy - przypominam jej wspólny dzień.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak, na pewno wtedy</div>
<div style="text-align: justify;">
- Najwspanialszy dzień w życiu</div>
<div style="text-align: justify;">
- Szczerze miewałam lepsze.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobra...Pomijając ostatni punkt programu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przeze mnie Niall i Ronnie cały czas się kłócą.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie przez ciebie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Właśnie że tak - siada na łóżku.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie. Oni się po prostu próbują dogadać.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mieszkasz z powrotem u siebie?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dopiero przyjechałem.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kiwa głową patrząc na swoje buty.</div>
<div style="text-align: justify;">
Łapię jej dłonie i całuję. Boże, wszystko z nią dobrze.</div>
<div style="text-align: justify;">
Skórę ma szorstką i popękaną, gdy stoję blisko zauważam, że taka jest na większości ciała.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Daj mi szansę. Ostatnią. Kochanie Proszę. Ja nie potrafię żyć bez ciebie. Sama to wiesz. - muszę o nią zadbać.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tęskniłam za tobą..</div>
<div style="text-align: justify;">
Uśmiecham się. Miałem taką nadzieję</div>
<div style="text-align: justify;">
- Za chwilę nie dam rady ukryć ciąży.. - podnosi na mnie wzrok.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Więc dumnie będziesz chodziła do szkoły, nosząc pod sercem nasze dziecko - kładę jedną dłoń na jej brzuch.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ty wracasz do szkoły?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wracam. Muszę wiedzieć, co się z tobą dzieje.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Więc zobaczysz, co się będzie działo. - mówi na skraju łez</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nic się nie będzie działo. Zaufaj mi. Nikt cię nie skrzywdzi. A jeśli spróbuje to niestety będzie wąchał kwiatki do dołu. Tylko musisz mi o wszystkim mówić.</div>
<div style="text-align: justify;">
- I co zrobisz? Nic. Nic nie możesz zrobić.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wszystko mogę zrobić. Mówiłem Ci. Chyba się przekonałaś, że nie warto mi się stawiać.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie mów tak.. - ścisza swój głos i znowu patrzy na swoje buty.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Chodź tu - biorę ją w ramiona.</div>
<div style="text-align: justify;">
Łapie się mojej koszulki i pozwala przytulić.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zamieszkasz ze mną.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jeszcze nie teraz.. - czuje jak chłonie moje ciepło. Jest uczepiona jak małpka.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Teraz. Musisz być obok - całuję ją po włosach i mocno trzymam. Aniołek.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie mogę Harry..</div>
<div style="text-align: justify;">
- Musisz. Nie, nie możesz. Jak się czujesz? Który to tydzień? Wszystko jest dobrze?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wszystko dobrze - mówi spokojnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To dobrze - głaszczę ją po plecach.</div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy schodzimy na dół jest też Liam. Ku mojemu zdziwieniu mama Gio cieszy się znów widząc nas razem.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie rozumiem tej kobiety. Godzinę temu nie chciała mnie wpuścić. Ale muszę przyznać, że to piękna kobieta. Giovanni jest do niej podobna.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zostajemy tam na kolacje.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zauważam, że dziewczyna dalej mało je.</div>
<div style="text-align: justify;">
Biorę talerz i zaczynam ją karmić spaghetti. Nie jest sama.</div>
<div style="text-align: justify;">
Je, ale nie dużo. Prosi bym ją odwiózł.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Niedługo zamieszkasz u mnie. Nikt się nie będzie kłócić.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jestem w ciąży z nauczycielem..</div>
<div style="text-align: justify;">
- I co? - pytam. Nie wiem co w tym dziwnego.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To nie jest zbyt... no wiesz.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nikomu to nie przeszkadza.</div>
<div style="text-align: justify;">
Parkuje pod jej domem.</div>
<div style="text-align: justify;">
To znaczy pod domem Ronnie. Zacznę jakąś budowę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dzięki. - mruczy blondynka i wychodzi.</div>
<div style="text-align: justify;">
I tak jutro zobaczymy się w szkole. Ja nie odpuszczę. Będzie jak dawniej.</div>
<div style="text-align: justify;">
Patrzę jak wchodzi do środka i odjeżdżam.</div>
<div style="text-align: justify;">
U mnie jest pełno butelek. Wyrzucam alkohol. Tam w ośrodku miałem odwyk.</div>
<div style="text-align: justify;">
Trzeba to wszystko wyrzucić i zamknąć ten rozdział.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zupełnie od nowa. Zabiorę ją do Holmes Chapel</div>
<div style="text-align: justify;">
Następnego dnia jestem bardzo mile witany po powrocie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Cieszę się, że tęsknili, ale lekcje będą jak były.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nawet Ronnie nie zabija mnie już wzrokiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
I ma szczęście. Niech zajmie się swoim życiem</div>
<div style="text-align: justify;">
Lekcje po niej mam z klasą Gio. Dziewczyna ma na sobie czarne rurki, granatową, luźną bluzkę i wełniany, szary sweter.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wiem, że wszystko próbuje zakryć. Niedługo się dowiedzą.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dzień dobry - mówię. - Nie mogłem być z wami, przez problemy zdrowotne, ale możecie mi gratulować. Zostanę ojcem.</div>
<div style="text-align: justify;">
Gio spuszcza głowę. W klasie słyszę wiwaty i jęki rezygnacji.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Rozdam wam teksty. Na koniec lekcji poproszę analizę - mówię i podaję im kserówki</div>
<div style="text-align: justify;">
Jeszcze chwilę trwają rozmowy i zapada cisza.</div>
<div style="text-align: justify;">
Na sam koniec zatrzymuje moje kochanie. Musi się przekonać, że nie ma się czego bać.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No co? - pakuje swoje rzeczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Podnoszę ją i sadzam na ławce. - Bo widzisz, chciałbym abyś poszła dzisiaj ze mną na randkę grubasku.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Sam jesteś grubas.</div>
<div style="text-align: justify;">
Uśmiecham się i całuję jej czoło.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zaraz ktoś tu wparuje. - odpycha mnie kładąc dłonie na moim torsie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nikt tu nie wejdzie. Drzwi są zamknięte skarbie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Na klamkę - przypomina.</div>
<div style="text-align: justify;">
Łapię jej rączki i podchodzę do niej jeszcze bliżej. Muskam usta dziewczyny delikatnie, patrząc w jej oczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie rób tego.. - prosi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Musiałem. Jesteś moim powietrzem. Kilkuletnią whisky, której nie mogę się napić, a zapach wypełnia cały pokój. Jesteś powodem do uśmiechu i życie. Sprawiasz ze chcę zrobić wszystko i jeszcze więcej. Kocham Cię.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Też cię kocham.</div>
<div style="text-align: justify;">
- I to mnie cieszy. Zacząłem...Nie śmiej się - zaznaczam. - Zacząłem pisać o tobie książkę</div>
<div style="text-align: justify;">
Patrzy na mnie w zdziwieniu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kiwam głową</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie miałem co robić w ośrodku. Jesteś dobrą weną. Więc, pojedziemy na kolacje?</div>
<div style="text-align: justify;">
- A możemy zjeść w domu?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie jedziemy do restauracji. Naprawdę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Okay. - kiwa głową.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Chodź. Jedziemy - podaję jej rękę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tata miał po mnie przyjechać..</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zabieram cię na wystawę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ale tata..</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tam będzie tata.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tata - powtarza to słowo patrząc na mnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No co?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Będziesz musiał nauczyć się reagować. Tata..</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja już reaguje. Będę najlepszym tatą.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiem - uśmiecha się.</div>
<div style="text-align: justify;">
Biorę ją na ręce i wynoszę z sali. Jedziemy na wystawę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Tam jesteśmy dwie godziny.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nawet ciekawe, ale moim zainteresowaniem jest Giovanni.</div>
<div style="text-align: justify;">
Chodzi koło prac przyglądając się każdej uważnie. Zauważam, że moja siostra śledzi każdy jej ruch.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie wygląda jakby była zadowolona z obecności córki jej chłopaka.</div>
<div style="text-align: justify;">
Gio dziękuję mężczyźnie, który podchodzi do niej z kieliszkami szampana.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Kochanie - biorę ją za rękę. - chcę ci powiedzieć coś jeszcze.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Hm? - nie zabiera wzroku z obrazu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mam siostrę..</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiem. Powiedziała mi.. - mówi bardzo spokojnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak? Ta siostra ma syna.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mój ojciec o tym wie?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak, wie że ma syna. Tylko tym synem jest Troy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wzrok dziewczyny pada na Kate. Jest zdziwiona.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kobieta odwraca się i przytula do Paula.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie wiedziałam...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dlatego ci mówię..</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jest i już.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wracamy?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jeszcze chwilę.. - idzie do następnego eksponatu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Idę za nią. Zabiorę ją na zakupy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Później ojciec bierze ją na bok i oddaje mi po piętnastu minutach.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Poważna rozmowa?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak jakby - blado się uśmiecha i zakłada szalik po czym wychodzimy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zaczynam się martwić.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czym? – pyta, a ja ruszam.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tym, że moja siostra cię nie lubi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Chyba rzeczywiście do końca za mną nie przepada.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Powinno być na odwrót.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Może tylko nam się wydaje. - wzrusza ramionami.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jedziemy do galerii.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Po co?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Po zakupy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A dużo tego masz?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tobie zakupy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja mam zakupy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zaraz nie będziesz mieć.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To pójdę do sklepu, albo wyślę Nialla.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mowie o ubraniach dziewczyno. Nie będziesz nic nosić.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Na razie jeszcze mieszczę się w ciuchy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Skończ temat.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Muszę się uczyć Harry..</div>
<div style="text-align: justify;">
- Pomogę Ci w nauce.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Geografia?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Łatwe.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobra.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jadę do galerii. Tam kupujemy masę ubrań.</div>
<div style="text-align: justify;">
Teraz siedzimy w pokoju Gio i pomagam jej z tą geografią.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dokładnie jej wszystko tłumaczę. To nie trudne.</div>
<div style="text-align: justify;">
Chyba, że jest się obecnym tylko ciałem i w ogóle się nie słucha.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Giovanni do cholery.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak? - przenosi na mnie wzrok.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Myślisz o wszystkim tylko nie o geografii. Co jest?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Słucham cię, cały czas.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co się dzieje? - składam książkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No nic.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Gio.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mówię przecież.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A ja poważnie pytam.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Idę sobie zrobić herbaty.. - podnosi się z podłogi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jasne - prycham</div>
<div style="text-align: justify;">
- Myślę, że wystarczy mi nauki na dzisiaj.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To znaczy idź sobie? Idę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dzięki za pomoc.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Proszę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- I za zakupy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No dobra juz się nie rozpędzaj</div>
<div style="text-align: justify;">
Uśmiecha się i całuje mój policzek.</div>
<div style="text-align: justify;">
Oddaję jej książki i zbiegam na dol. Rozmawiamy z Niallem, gdy moja dziewczyna się szykuje</div>
<div style="text-align: justify;">
Ronnie właśnie wychodzi z kąpieli.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Gdzie idziecie? - pyta mnie szukając ubrań.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To niespodzianka - odpowiada za mnie Niall.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A ty też masz jakąś? - patrzy na niego świecącymi się oczami.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jasne kochanie - patrzy na mnie pytająco.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wzruszam ramionami dając mu wolną ręką.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A jaką? - poprawia ręcznik.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Niespodzianka musi być niespodzianką.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Uparty jest.</div>
<div style="text-align: justify;">
~*~</div>
<div style="text-align: justify;">
Giovanni</div>
<div style="text-align: justify;">
Wychodzę ze szkoły poprawiając plecak. Duża ilość ciężkich książek nie wspiera mojego kręgosłupa.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ledwo chodzę. Brzuch jest duży, ale to już prawie koniec szkoły.</div>
<div style="text-align: justify;">
Siódmy miesiąc kończy się dobrze. W szkole reakcja była dość głośna. Wszyscy mówili, że Niall jest ojcem też mojego dziecka.</div>
<div style="text-align: justify;">
Harry był bliski tego, żeby powiedzieć prawdę ale się powstrzymał.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Hej skarbie - słyszę przy aucie. - Zasłonie ci oczy. Daj ten plecak.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie - mówię od razu. - Nie chce nic na oczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Musisz. To tylko chustka - pokazuje na moją kolorową apaszkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zamknę je, okay? Po prostu zamknę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Przyciąga mnie do siebie i całuje.</div>
<div style="text-align: justify;">
Chowa mój plecak i rusza.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie jedziemy do niego, gdzie mieszkam.</div>
<div style="text-align: justify;">
Milczę wiedząc, że i tak nic mi nie powie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Niespodzianka. Od czterech miesięcy.</div>
<div style="text-align: justify;">
W końcu karze mi zamknąć oczy i po chwili czuję, że stajemy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ale nie podglądaj skarbie - obejmuje mnie i prowadzi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tylko ciemność.</div>
<div style="text-align: justify;">
Prowadzi mnie gdzieś. Nawet nie wiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Daleko? - pytam.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zaraz kotku.</div>
<div style="text-align: justify;">
Idę ostrożnie z rękami przed sobą.</div>
<div style="text-align: justify;">
Napotykam drzwi. Harry je otwiera.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Gdzie jesteśmy? - pytam.</div>
<div style="text-align: justify;">
- W domu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czyim?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Naszym.</div>
<div style="text-align: justify;">
Otwieram oczy zaskoczona. Niespodzianka.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dom jest drewniany, wykończony idealnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jak w bajce.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Cudowny..</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dla ciebie księżniczko.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jest najlepszy..</div>
<div style="text-align: justify;">
Obejmuje mnie i całuje w czoło.</div>
<div style="text-align: justify;">
Przytulam się do niego mocno.</div>
<div style="text-align: justify;">
Prowadzi mnie na górę. Chyba do pokoju dziecka.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wszystko tam wygląda jak z katalogu. Pasuje i uzupełnia się nawzajem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie wiem czy to chłopiec czy dziewczynka wiec..</div>
<div style="text-align: justify;">
- Więc idealnie będzie pasować tak czy tak.</div>
<div style="text-align: justify;">
Uśmiecha się do mnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jesteś szczęśliwa?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak. - odwracam się do niego.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak bardzo?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Bardzo.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Udowodnij - podchodzi z uśmiechem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jestem bardzo szczęśliwa - zrzucam mu ręce na szyję</div>
<div style="text-align: justify;">
- I dzięki temu ja też jestem kochanie - całuje mój obojczyk.</div>
<div style="text-align: justify;">
Uśmiecha się do mnie i całuje moje usta.</div>
<div style="text-align: justify;">
Później kuca. Dotyka mojego brzucha.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jest kochany i taki czuły wobec maleństwa.</div>
<div style="text-align: justify;">
Bardzo dużo do niego mówi. Codziennie mu coś opowiada. Albo śpiewa.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co byś wolał?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dziewczynkę. Chcę ją rozpieszczać. Ale zaraz potem chłopca.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zaraz jak zaraz.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie psuj chwili.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jasne, przepraszam - chichocze.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zamyka mnie w ramionach. Jestem szczęśliwa. Znowu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wieczorem bierzemy wspólnie kąpiel.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Rusza się misiu?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zawsze jak mówisz..</div>
<div style="text-align: justify;">
- A jak ty mówisz?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Też.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No widzisz. On nas słucha.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zdecydowanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- I za chwile z nami będzie - całuje mój kark.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Na szczęście zdążę skończyć tą cholerną szkołę.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Tak.</div>
<div style="text-align: justify;">
Opieram się o jego tors i przymykam oczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jeździ rękoma po moim ciele. Myje mnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Lubię to uczucie. Uśmiecham się i jeżdżę ręka po jego udzie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jesteś strasznie seksowna</div>
<div style="text-align: justify;">
- Z brzuchem?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak. To dodaje ci uroku.</div>
<div style="text-align: justify;">
Śmieje się patrząc na niego przez ramię.</div>
<div style="text-align: justify;">
- I straszna mam na ciebie ochotę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dziecko cię słucha.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Oj tam..</div>
<div style="text-align: justify;">
Muskam jego dolną wargę i ciągnę za nią.</div>
<div style="text-align: justify;">
Oddaje pocałunek. Wsuwa rękę między moje uda.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Hej! Tak nie zaspokoisz ochoty..</div>
<div style="text-align: justify;">
- Najpierw dogodzę tobie</div>
<div style="text-align: justify;">
- Razem.. - obracam się i siadam na jego kolanach.</div>
<div style="text-align: justify;">
Opieram się o uda mężczyzny. Patrzy w moje oczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Kocham Cię.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A ja ciebie...</div>
<div style="text-align: justify;">
Pochylam się i całuje go.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wchodzi we mnie powoli. Zaczynamy się poruszać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<b>~ Trzy lata później ~</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Idę z Mikeiem do ich pokoiku po kąpieli. Mały cały czas mnie rozbiera chcąc mleko. W przeciwieństwie do jego siostry nie możemy wytłumaczyć mu, że jest już za duży.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Am mamo. - robi głupią minę. Po ojcu. Jestem pewna.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zaraz dam ci zupkę jak chcesz.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie. Mleko!</div>
<div style="text-align: justify;">
- Spieprzysz jeszcze raz z łazienki, a zwariuje! Darcy!- słyszę z dołu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Śmieje się cicho. Biorę małego pod pachy i patrzę mu w oczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mleko w butelce to najwyżej.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ciemu? - przechyla główkę w bok.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie możesz już ode mnie. Nie ma.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Szkoda...Tata wypił?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie mały. Wy wypiliście.</div>
<div style="text-align: justify;">
Smutny przytula się do mnie. Schodzę do kuchni. Za płotem mieszka Niall z Ronnie oraz Denisem. Tego dziecka nie da się ogarnąć.</div>
<div style="text-align: justify;">
Harry wynosi naszą córkę owiniętą w ręcznik.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jest na bosaka a nogawki spodni ma podwinięte. Koszula jest całkowicie mokra.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mama! - mała piszczy i zaczyna się wyrywać.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ty się nie odzywaj. Masz zakaz - mówi do niej i bierze jeszcze Mike'a.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jaki surowy. - dokuczam chłopakowi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ty też się nie odzywaj - grozi mi.</div>
<div style="text-align: justify;">
Idę zrobić maluchom płatki z mlekiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
Mogą jeść normalnie. Zazwyczaj jedzą to co my tyle że bez soli.</div>
<div style="text-align: justify;">
Siadamy razem i ja karmie małą, a Harry Mikea.</div>
<div style="text-align: justify;">
Darcy grzecznie się nie odzywa. Nie lubi podpadać ojcu, bo to córusia tatusia.</div>
<div style="text-align: justify;">
Tylko otwiera buzię, ale cały czas parzy na niego.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zaraz ci te oczęta wypadną - wystawia jej język.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zaczyna się śmiać przez co całą brodę ma w mleku. Biorę chusteczki i wycieram ją.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mama, idziemy na basen? - pyta Mike.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Słońce idziemy spać.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Juś? Tata śpiewa - mówi uderzając rączką w blat.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Proszę pana - grozę mu palcem</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobra. Idziemy spać. Potem będziemy trzy razy w nocy wstawać, żeby ich wysadzić, bo inaczej zamoczą materac.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Kochanie.. - uśmiecham się zwycięsko wiedząc, że to on dzisiaj kładzie maluchy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A ty - bierze ich na ręce, a mnie całuje w czoło. - Prezent leży na łóżku.</div>
<div style="text-align: justify;">
Patrzę jak wchodzi po schodach i macham dzieciom, po czym ciekawa idę do sypialni.</div>
<div style="text-align: justify;">
Na wielkim łóżku leżą dwa pudełka. Jedno mniejsze. Drugie większe. W jednym jest naszyjnik...Piękny, ale nie przysadzisty. W drugim jest pierścionek.</div>
<div style="text-align: justify;">
Są śliczne. Patrzę na nie bardzo długo...tylko z jakiej to okazji?</div>
<div style="text-align: justify;">
Zauważam tez karteczkę. "Powiesz tak? I zostaniesz tylko w tych prezentach?".</div>
<div style="text-align: justify;">
Uśmiecham się szeroko i zakładam pierścionek. Jest śliczny.</div>
<div style="text-align: justify;">
To brylant. Z pewnością brylant.</div>
<div style="text-align: justify;">
Czekam na niego chcąc mu odpowiedzieć i poczuć jego ciepło.</div>
<div style="text-align: justify;">
Po chwili wchodzi cicho do pokoju.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Kocham je, ale najlepsze są jak śpią - uśmiecha się i pochodzi do mnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Od razu przyciągam go i całuje.</div>
<div style="text-align: justify;">
Podnosi mnie sadzając na biodrach.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Moja piękna pani to znaczy tak?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak - ponownie łącze nasze wargi na prawdę szczęśliwa.</div>
<div style="text-align: justify;">
Uśmiecha się szeroko. Oddaje czule pocałunek zdejmując ze mnie bluzkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Kocham cię.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Kocham cię.</div>
<div style="text-align: justify;">
~~~~~~~~*~~~~~~~~~~~~</div>
<div style="text-align: justify;">
No i dotrwaliśmy do końca :) Dziękujemy za każdy komentarz i wejście. Mam nadzieję, że uda nam się poprowadzić to opowiadanie. O TO <a href="http://www.wattpad.com/92857638-alter-ego">http://www.wattpad.com/92857638-alter-ego</a></div>
Polecam Goodbookhttp://www.blogger.com/profile/04310776735145570384noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-4547469601537996971.post-54428751946345288792014-12-28T08:44:00.000-08:002014-12-28T08:44:20.304-08:00Rozdział 16Stoimy z Ronnie w salonie na przeciwko siebie. Ja mam koszule Harrego, a ona ubrana jest w koszule Horana. Obie ledwo powstrzymujemy śmiech. Miało nie być żadnej i obie ściągnęłyśmy facetów na chatę.<br />
Teraz obaj śpią, a my naprawdę nie byłyśmy w nocy świadome tego, że nie jesteśmy same.<br />
- To tego...Robimy śniadanie? - uśmiecha się do mnie.<br />
Zamykam usta i wybucham śmiechem. Dociera do mnie jak szczęśliwa teraz jestem.Zero smutku. Zero łez. Jest bardzo dobrze. Nie boję się. Chłopcy również są zdziwieni gdy schodzą na dół, a my dwie krzątamy się po kuchni przedrzeźniając dźwięki z nocy. Cały czas się śmiejemy.<br />
- Wiesz co? Coś jest nie tak, jest za miło - rozmawiają rozstawiając talerze.<br />
<b>~ Harry ~</b><br />
- Dobrze wkładałeś - Niall Oblizuje palce, a po chwili na jego kolanach siada blondynka,ale to ta moja.<br />
- Z pewnością lepiej od ciebie - opieram rękę na drugim krześle. - A ty się kochanie nie pomyliłaś?<br />
- Tak tylko.. - wzrusza ramionami i oplata ręką kark blondyna.<br />
- Tak tylko mnie nie denerwuj - kręcę głową.<br />
- W życiu. - sięga po jedną z kanapek.<br />
- Jakieś plany? - pyta Ronnie siadając na krześle.<br />
- My jedziemy do Hazzy.. - mówi Gio z pełnymi ustami.<br />
- Wszyscy jedziemy do Paryża - odpowiadam. W końcu są ferie.<br />
- A co chcesz robić dzisiaj? - szczypię ją w tyłek.<br />
- Jedziemy do ciebie. - powtarza z kolei szczypiąc mnie w udo.<br />
- Dobrze kochanie.<br />
- A my? - słyszę Nialla jak pyta swojej dziewczyny.<br />
- Możemy się pouczyć. Poczytamy książki i pójdziemy na film naukowy.<br />
- Żartujesz prawda?<br />
- Dlaczego mam żartować? - mruga oczami. - Lepiej przygotuje się na angielski.<br />
- Ja pierdole.. - śmiejemy się z niego.<br />
- Sam mówiłeś, że trzeba się uczyć. - grozi mu palcem.<br />
- Zawsze możemy to olać.<br />
- Siebie olej - mówię stukając palcami w krzesło. - Nie po to się tyle napracowałem.<br />
Czuje jak Gio wtula się w moją szyję. Całuję ją po włosach. Mój piękny aniołek.<br />
- Zjedz, a ja idę się ubrać.. - szepcze i idzie na górę.<br />
- Wolałem cie bez spodni!<br />
Godzinę później rzeczywiście jedziemy do mnie. Mi to bardzo odpowiada. Lubie ja mieć przy sobie.<br />
Blondynka biegnie na górę gdy ja idę do salonu.<br />
- A ty gdzie? - siadam na fotelu.<br />
- Musze poszukać swojej bransoletki! - słyszę z góry. - Szuflada?! Szafka?! - otwiera chyba wszystko po kolei.<br />
- Gio nie wiem...kurwa - idę do niej.<br />
Słyszę jak krzyczy co robi i gdzie szuka i nagle milknie.<br />
Zagryzam wargę stając w progu sypialni. Domyślam co znalazła. Ale też wiem jak zareaguje. Są dwie opcje. Wyjdzie bez słowa i już się nie odezwie. Zacznie krzyczeć, wyzywać i dopiero wyjdzie, może wcześniej dając mi w twarz.<br />
Stoi po drugiej stronie pokoju z jedną z opasek w rękach. Widzę że wszystko sobie układa.<br />
Podchodzę do niej i łapię za rękę. Odwracam ją do siebie.<br />
- Zostaw to i na mnie spójrz - mówię.<br />
- Nie dotykaj mnie. - odsuwa się gwałtownie. Widzę łzy w jej oczach.<br />
- Giovanni, cholera. Nie zrobię ci krzywdy. Przecież to wiesz. To było dawno. Zaluję tego tak samo jak narkotyków.<br />
- Błagam, zostaw mnie.<br />
- Nie. Nie zostawię cię. Nie potrafię tego zrobić. Proszę cię... - KURWA MAĆ. - Skarbie, przepraszam. Wiem, przez co przeszłaś przez to wszystko.<br />
- Chce wyjść.. - szepcze.<br />
- Gio.<br />
- Błagam..<br />
- Przepraszam. Nie chciałem do tego wracać. Mówiłem Ci. Zmieniłaś mnie - powtarzam i odsuwam się.<br />
- Nie rób mi krzywdy. - prosi.<br />
- Nie mów tak. Nie patrz tak na mnie - przełykam ślinę.<br />
- Proszę.. - jej głos się łamie.<br />
- Przecież cię nie trzymam. Tylko nie patrz tak na mnie.<br />
Nie spuszczając ze mnie wzroku kieruje się do drzwi.<br />
Siadam na łóżku i chowam twarz w dłoniach.<br />
Słyszę trzask drzwi. Nie ma jej.<br />
Wiedziałem, że tak będzie. Ze w końcu ją stracę. Ale dlaczego teraz.<br />
~ Giovanni ~<br />
Wybiegam na ulicę przez co prawie wpadam pod samochód. Kieruje się do domu, w którym jednak jestem trzy godziny później.<br />
Jest mi duszno. Źle. Mam okropny mętlik w głowie.<br />
Przecież to nie mógł być Harry. Jemu na mnie zależy.<br />
Nawet to okazywał. Mówił, że mnie nie zrani i ochroni.<br />
A teraz dowiaduje się, że to on jest winny temu wszystkiemu co przeszłam.<br />
To było straszne. Nie chce do tego wracać.<br />
Idę bez słowa do siebie czując na sobie wzrok przyjaciółki i Nialla.<br />
- Co jej się stało...- słyszę blondynkę.<br />
Szybko zamykam się w swoim pokoju.<br />
Muszę odpocząć. Przemyśleć.<br />
Zbieram, a raczej próbuje zebrać myśli.<br />
Siadam na łóżku. Dlaczego...?<br />
Rozpłakuje się w poduszkę.<br />
To dla mnie duży szok. Przykrość. Zakochałam się w nim.<br />
Teraz znowu zostaje sama. Na prawdę się tego boje.<br />
Zawiódł mnie. Miałam nadzieję, że to poważny związek.<br />
Chlipię. To wszystko układa się w kompletną całość.<br />
Ale też...Widziałam jak Harry bał się, że odejdę.<br />
Nie chce funkcjonować bez niego, ale przecież nie mogę z nim teraz być<br />
To zbyt chore. O Boże. Muszę to sobie poukładać.<br />
Przytłoczona tym wszystkim zasypiam.<br />
Budzi mnie Weronica. Podaje herbatę i kanapki.<br />
- Nie jestem głodna.. - odwracam się do niej plecami.<br />
- Co się stało?<br />
- On.. zrobił coś okropnego.<br />
- Co ci zrobił? - siada obok przestraszona.<br />
- On... - rozpłakuje się na nowo.<br />
- Hej mała...Co Harry ci zrobił?<br />
Przytulam się do niej mocząc jej bluzkę.<br />
- To był on - do pokoju wchodzi Niall.<br />
On wiedział?! O boże! Płacze jeszcze bardziej.<br />
Wszyscy mnie oszukiwali? Ukrywali prawdę.<br />
- Wyjdź stad - mówi Ronnie.<br />
- Oszukał mnie.. - chlipie.<br />
- Cicho...- przyjaciółka mnie przytula. - Wszystko będzie dobrze. Wyjaśnicie to sobie.<br />
- Nie, nie chce go znać. - patrzę na nią. - Nie po tym co zrobił.<br />
- Też jestem zła. To szokujące. Wiem - kręci głową. - Musiał mieć powód.<br />
- Ja go kocham... - szepcze.<br />
Całuje mnie we włosy i głaszcze po plecach.<br />
- Będzie dobrze...<br />
Na nią zawsze mogę liczyć. Pomaga mi i wspiera, jest najlepsza.<br />
Ufam jej bardziej niż sobie. Siedzimy w ciszy bardzo długo.<br />
- Wiesz? - mówi cicho. - Serce nie jest głupie.<br />
- Ale to co zrobił...<br />
- Wiem. To złe i chore. Wiem to - pociąga nosem i podaje mi chusteczki. - Ale żeby to zrozumieć potrzeba czasu. Ja potrzebowałam.<br />
Przytulam ją. Cały dzień spędzam w pokoju.<br />
~ Weronica ~<br />
Przykrywam Gio kołdrą i wychodzę z pokoju. Biorę głęboki oddech.<br />
Zdecydowanie nie zasługuje na to wszystko co ją spotyka.<br />
Powinna być szczęśliwa. Jestem zła. Nie rozumiem tego wszystkiego. Schodzę spokojnie na dół.<br />
Gromie Nialla wzrokiem i idę do kuchni.<br />
Niech on się nawet do mnie nie odzywa. Najlepiej jak wyjdzie. Wlewam wodę do czajnika.<br />
A jak Harry tu przyjdzie to mu chyba oczy wydłubie.<br />
Jestem na niego zła. Nie ukrywam tego. Ale też nie wiem jak żyć bez miłości. Jednak nie mam zamiaru mu pomóc w zdobyciu ponownie Gio. Już wystarczająco przez niego cierpi. To co zrobił...to niewybaczalne. Chore. Nie mógł od razu próbować? Tylko robił za szaleńca..<br />
Zalewam sobie kawę wrzątkiem i z kubkiem idę przed telewizor.<br />
Biorę pilot i przełączam nudny golf. Mój dom i oglądamy co ja chce, jak się nie podoba może wyjść.<br />
I tak będzie najlepiej. Oszust jeden. Robi się ciemno gdy Niall wraca do siebie. Kocham go, ale znów mnie zawiódł. To była bardzo istotna sprawa.<br />
Zostajemy same. Sprawdzam czy u Gio wszystko w porządku i wracam na dół. Mam zamiar jej pilnować przed zrobieniem czegoś głupiego ...nawet całą noc. Ja ją znam. Wykonuje pochopne decyzję. Siedzę na jej łóżku i co chwila rozłączam połączenia. Wyłączam jej komórkę i idę pod prysznic. A ferie zapowiadały się naprawdę ciekawie.<br />
Noc spędzam z nią. Śpi niespokojnie.<br />
Może ma jakieś koszmary. Ciągle mówię, ze wszystko jest dobrze. Strasznie szkoda mi przyjaciółki.<br />
Obie mamy za sobą ciężką i nieprzespaną noc.<br />
<br />
<br />
<br />Polecam Goodbookhttp://www.blogger.com/profile/04310776735145570384noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-4547469601537996971.post-89996789110121093722014-12-18T08:38:00.002-08:002014-12-18T08:38:50.472-08:00Rozdział 15<div style="text-align: center;">
<img alt="harry styles , perfection" src="http://data3.whicdn.com/images/139181874/large.jpg" height="320" width="320" /></div>
Przedstawienie jest już dziś. Denerwuję się. Zaczynamy. Na znak wychodzę na scenę i odgrywam swoją rolę. Na widowni są moi rodzice. Ronnie również. No i Harry. Wspominał tez o gościach z Juilliarda. Nie znam tych ludzi i wolę o tym nie myśleć.<br />
Nie chcę się pomylić. Cała godzina to męczarnia. Oddycham z ulgą gdy wszystko się kończy. Kłaniamy się przed publicznością. W jakimś stopniu jestem z siebie dumna.<br />
Schodzę ze sceny i idę się przebrać.<br />
- Panna Wesley? - dwie starsze kobiety do mnie podchodzą.<br />
- Tak - zapinam swój sweterek już przebrana.<br />
- Mamy dla pani propozycje.<br />
- Słucham?<br />
- Może pani u nas studiować. Juilliard to szkoła artystów.<br />
- Och ja.. Dziękuję - jestem zaskoczona.<br />
- Świetnie pani zagrała - mówi jedna z kobiet. Uśmiecha się i wręcza mi kopertę.<br />
- Na prawdę to dla mnie zaszczyt.<br />
- Proszę niech pani zadzwoni kiedy podejmie decyzję. Do końca tego roku - odpowiada ta druga.<br />
Rozmawiamy jeszcze chwilę i odchodzą. Czuję jak ktoś mnie obejmuje i całuje w szyję.<br />
Spinam się automatycznie i dopiero po chwili rozluźniam.<br />
- Pięknie kochanie. Jestem dumny. A do tego dostałaś swoją szansę - masuje ręką mój brzuch.<br />
- Dzięki. - odwracam się do niego.<br />
- Proszę - mężczyzna mnie całuje.<br />
Krótko oddaje pocałunek i uśmiecham się. Harry przytula mnie do siebie i całuje mnie włosy. Zabiera moje oczy, a ja witam się z rodzicami. Jakoś żadnemu nie przeszkadza to, że jestem z nauczycielem. Myślę że nawet jeśli im się to nie podoba to nie powiedzą gdyż sami zdradzili siebie nawzajem. Duma. Honor. Te sprawy. Tata mówi, że jest bardzo dumny. Za to mama jest wzruszona. Czyli naprawdę się udało. Wieczór na prawdę jest miły i dobrze czuje się bliskich mi osób. Siedzimy przy stole w galerii taty. Jest sala, gdzie zazwyczaj są organizowane kolacje. Zajmuję miejsce przy szklanym szkole obok Harry'ego. Moja mama siedzi tuż przy Liamie, tata obok Kate, a Emmett (czy też Niall) siedzi razem z Ronnie.<br />
Prowadzone są żywe dyskusje na różne tematy. Ja jakoś się nie udzielam, ale to nie oznacza że nie mam humoru. Czuję palce na moim podbródku. Harry odwraca moją głowę w swoją stronę i patrzy na mnie.<br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Hm? - pytam wyrwana z zamyślenia.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Marszczy brwi i przejeżdża palcami po mojej dolne wardze, a potem daje mi krótkiego buziaka. Uśmiecham się wracam wzrokiem do pustego talerza.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Jeśli nie powiesz mi co się dzieje, będę zawiedziony. Wolałbym, abyś mi ufała - mówi poważnie do mojego ucha.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Wszystko jest w porządku, naprawdę - przekonuję go, potrząsając głową.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Nie wierzę - odpowiada cicho i wbija wzrok w moją rękę, którą trzyma.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Przepraszam.. - wstaję od stołu i idę do łazienki.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Wchodzę do zadbanego pomieszczenia, zamykając za sobą dębowe drzwi. Opieram się o nie i biorę głęboki oddech. ON nie pojawia się w moim życiu już długo. Po prostu zniknął. Tak strasznie się boję, może przyjść w każdym momencie, a ja nie mam jak się bronić.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Tak naprawdę może zrobić wszystko. Nie mam na to wpływu. Jednak mam nadzieję, że po części odzyskałam jakieś szczęście. Teraz wszystko się układa, naprawdę jest dobrze. Przeczesuję palcami włosy i biorę głęboki oddech. Nie denerwuj się. Nie masz po co. Czym się martwisz? On nie wraca, a ty panikujesz.<br />Robię siusiu i myję ręce. Okay. Czas tam wrócić. Wychodzę z łazienki. Wracam do stołu, poprawiając swoją czerwoną bluzkę i sweterek. Miejsce obok mnie jest puste.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Gdzie Harry? - pytam przyjaciółki.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Podnosi wzrok, obejmowana przez blondyna. Wskazuje palcem na taras. Kiwam głową i podnoszę do ust kubek z herbatą. </span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><b>~Harry~</b></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Powinienem ją zostawić. Coraz trudniej jest mi udawać, że o niczym nie wiem. Ale też trudno jest odejść...Giovanni jest osobą, która powoduje, że się zmieniam. Zaczynam uśmiechać i dostrzegać też uczucia w życiu. Nie uważałem oczywiście, że jedynie seks jest dobry. Ale poczułem więź z tą dziewczyną. Wiem jednak, że gdy powiem jej prawdę, zostawi mnie. Ucieknie. Nie będzie chciała znać. A do tego to, że jestem dilerem...Pójdzie na policje. Nie pozwoli się zbliżyć.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Zamykam oczy i biorę głęboki oddech. Tak strasznie się boję jej straty. Źle zaczęliśmy. Wiem. Ale to było silniejsze. </span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Wracam do stołu dziesięć minut później. Zajmuje swoje miejsce, a blondynka opiera głowę o moje ramię. Całuję ją w skroń i przewracam w palcach telefon. Niall patrzy na mnie, przytulając swoją dziewczynę. Znam go i wiem że też nie jest mu łatwo. Tyle, że on nie jest jeszcze w tak podłej sytuacji jak ja. Ronnie wie o narkotykach. O całym biznesie. Nie wie tylko o jego osobowości i o mnie.</span><br />
- Odwieziesz mnie? - słyszę głos dziewczyny.<br />
Bez słowa wstaję i biorę jej płaszcz. Pomagam ubrać się Gio. Żegnamy się ze wszystkimi i wracamy. Odwożę ją pod dom Weronici. Później bezpiecznie odprowadzam pod drzwi.<br />
- Dziękuję.<br />
- Nie masz za co - wzruszam ramionami. - Dobranoc.<br />
Staje na palcach i łączy nasze usta.Oddaję pocałunek, obejmując ją jedną ręką w talii. Cicho wzdycham i kolejny pocałunek składam na czole dziewczyny.<br />
- Dobranoc.<br />
- Odrób lekcje i śpi dobrze - niechętnie ją puszczam.<br />
Patrze jak drzwi za nią zamykają się i odjeżdżam. Jadę do jednego z barów. Siadam przy stoliku mając kieliszek i całą butelkę. Upijam się co pozwala wyłączyć mi myślenie. Do tego chyba coś połykam...<br />
Sam nie wiem kiedy i jak ale znajduje się pod oknem Gio.<br />
Dosłownie to w ogrodzie.<br />
- Julio otwórz ten balkon! - chwieję się.<br />
Widzę, że lampka się zapala, ale okno pozostaje zamknięte.<br />
- Proszę! Zimno mi, a twój widok mnie rozpala! - krzyczę.<br />
- Harry? - w końcu ją dostrzegam.<br />
Uśmiecha się. Seksowna jest w tej piżamie.<br />
- Co ty tu robisz... pijany.<br />
- Tylko trochę. Bo widzisz - patrzę na nią. - jestem idiotą. Kompletny frajer ze mnie - kołyszę się.<br />
- Wcale nie. Otworze ci, idź ostrożnie do drzwi dobrze?<br />
- Chyba nie trafię kochanie. Nie powinnaś się mną przejmować. Jestem skończonym. Totalnie. Masakra jakaś. - co ja pierdole...<br />
- Idę po ciebie - znika.<br />
Siadam na trawie i spuszczam głowę w dół.<br />
Czuje po chwili ręce wokół mojego ramienia.<br />
- Chodź Harry, jest zimno.<br />
- To mój tekst - mówię cicho i podnoszę się.<br />
- Wiem, no chodź. - prowadzi mnie do środka.<br />
Stajemy w holu. Przyciągam ją mocno do siebie. Jej włosy robią się wilgotne od...moich łez<br />
- Harry co jest?<br />
- Nie chcę cię stracić...<br />
- Hej, spokojnie.. - sadza mnie na kanapie i sama ląduje obok. - Prześpij się dobra?<br />
- Jutro powiem to samo co dzisiaj. Albo nie powiem, bo nie będę miał odwagi.<br />
- Ale co? - jej głos jest zmartwiony.<br />
- To, że mnie zmieniłaś. Nie ma w tym przesady?<br />
- Nie rozumiem.<br />
- W innego człowieka. Ja...Żyłem nocą.<br />
- Powiedz mi - prosi.<br />
- Jestem pijany.<br />
- Harry powiedz.<br />
Łapię jej dłoń i zamykam w swojej. Nie umiem. Muszę ją przy sobie zatrzymać.<br />
- Te narkotyki...<br />
- Stąd tak dobrze znasz Em...Nialla?<br />
- Tak.- kiwam głową. - My nie bierzemy tego. Żaden z nas. Wyjątek to ja dzisiaj...Nie radzę sobie z tym. Nie chcę cię oszukiwać.<br />
Nie odzywa się dłuższą chwilę.<br />
- Zajmujesz się tym... rozumiem.<br />
- Christian to sprowadza. Cała reszta rozprowadza. Liam i Zayn również.<br />
- Wow..<br />
- Mogę przestać. Tylko nie odchodź - jestem zdesperowany. Przysięgam, że jestem.<br />
Czuje jej usta na swoich.<br />
- Ciii... Spokojnie tak? Idziemy spać i porozmawiamy o tym jutro.<br />
Przytulam ją do siebie. Musi się wyspać. Ma rację.<br />
Sam nie wiem kiedy odpływam z nią w ramionach.<br />
Budzik. Boże, nienawidzę tego dźwięku. Zwłaszcza gdy już czuję, że mam kaca.<br />
Coś porusza się na moim brzuchu. Otwieram oczy i dostrzegam przeciągającą się Gio.<br />
- Cześć...- mówię obejmując ją, aby nie spadła.<br />
- Hej..<br />
- Wyspałaś się artystko?<br />
- Musimy porozmawiać - mówi poważnie.<br />
- Wiem - wzdycham cicho.<br />
- Po prostu chce wiedzieć wszystko. Opowiedz mi - siada wygodniej na moich kolanach i patrzy mi w oczy.<br />
Kurwa. Przez duże K. Przecież TEGO jej nie powiem. Boże. Co ja mam zrobić? A jak kiedyś się dowie?<br />
Blondynka cierpliwie czeka posyłając mi krzepliwy uśmiech.<br />
- Jestem dilerem -zaczynam spokojnie.<br />
Kiwa głową i pokazuje bym mówił dalej.<br />
- Ale też i nauczycielem. Na początku chodziło o rozprowadzanie towaru po szkole, ale później juz nie. Później byłaś ty<br />
- Tylko dlatego zacząłeś pracować w szkole?<br />
- Na początku. Potem mi się to spodobało. W pewnym sensie kontrola.<br />
- No tak, twoja zdanie jest najważniejsze - śmieje się przez co trochę mi ulżyło.<br />
Biorę jej twarz w dłonie i całuję jej słodkie usta.<br />
Oddaje pocałunek równie chętnie co ja.<br />
- Ubieraj się. Musimy jechać słońce. - przyjeżdżam ręką po jej nodze.<br />
Wydyma wargę niezadowolona i schodzi z moich kolan.<br />
Opadam na dwie poduszki i zakrywam twarz dłońmi.<br />
<b>~ Weronica~</b><br />
Eme...to znaczy Niall, nie mogę się przyzwyczaić już godzinę próbuje ściągnąć mnie z łóżka.<br />
Nigdzie nie idę. Nie mam zamiaru. Przytulam policzek do poduszki.<br />
- Ronnie no.. - widzę jego twarz tuż przed moją<br />
- Jak chcesz to idź. Nie bronię ci. Naprawdę.<br />
- Mówiłem żebyś nie ruszała wczoraj tego wina jak już wróciliśmy.<br />
- Może i mówiłeś - uśmiecham się. - Znalazłam jakiś woreczek z kolorowymi tabletkami.<br />
- Ronnie! - teraz jest zły.<br />
- Ta...Nie wzięłam idioto - mrożę go wzrokiem.<br />
- Wstawaj.<br />
- Setny raz mówię, że nie.<br />
- Trzeba chodzić do szkoły - tłumaczy śmiesznie.<br />
Zaczynam się śmiać i odwracam się na plecy.<br />
- Słońce moje no rusz ta swoja seksowna dupę.<br />
- Której i tak nie przelecisz - zaznaczam.<br />
- Ja często zmieniam zdanie..<br />
- Tak serio to zostaję w ciepłym łóżku.<br />
- Ale od jutra nie ma, że boli - wchodzi pod kołdrę koło mnie.<br />
- Od jutra nazywam się Hannah Montana.<br />
- To co? Grzeszymy? - czuje jego rękę na brzuchu.<br />
- Śpieszno ci? A może ja chcę ślub. I karetę?<br />
- Ślub też będzie..- odwraca mnie do siebie.<br />
- No właśnie. I ty w garniturze. - mówię.<br />
- To jak?- podwija moją bluzkę.<br />
Już nic nie mówię. Może to pomoże zapomnieć o bólu głowy.<br />
Znajduje się nade mną całując moje usta.<br />
Oddaję czułe pocałunki. Jeżdżę rękoma po jego plecach.<br />
- Kocham cię wiesz? - mówi poważnie.<br />
- Wiem. Też cię kocham - całuję go.<br />
Odsuwa się i patrzy mi w oczy.<br />
- I na prawdę chcę z tobą być i nigdy więcej nie dać ci powodu do płaczu.<br />
Uśmiecham się. Wierzę mu. Ale on to wie. Dlatego dostał szanse.<br />
- Strasznie cię kocham. - całuje całą moja twarz powtarzając to.<br />
Jest słodki. Obejmuję jego szyję.<br />
- No chodź do tej szkoły... - mruczy.<br />
- Nie. - śmieję się.<br />
Wypuszcza powietrze z ust i opada przygniatając mnie.<br />
- Ale śniadanko możesz zrobić...<br />
- Nie mogę.<br />
- Czemu?<br />
- Bo teraz gdy nie masz stanika świetnie jest czuć twoje cycki - szczerzy się.<br />
- Niall! - krzyczę. Boże, co za debil. Wariat.<br />
Całuje mnie mocno przez co nie mogę dalej krzyczeć.<br />
Nawet nie chcę. Ciągnę za jego włosy.<br />
Mruczy zadowolony tym posunięciem i wręcz brutalnie wpycha swój język do moich ust.<br />
Obracam nas i siadam na jego klatce.<br />
Pozwala mi na to i uśmiecha się cwaniacko jeżdżąc dłońmi wzdłuż moich ud.<br />
Przechodzę z pocałunkami na jego szyję.<br />
Czuje przy tym jak ściska mój tyłek i po chwili go szczypie.<br />
- Weź te ręce - robię mu malinkę.<br />
- Moje ręce lubią tam być.<br />
- To źle dla nich - dostaje po łapach.<br />
- Ej! - odwraca nas znowu nie martwiąc się rozpinaniem po prostu przeciąga mi przez głowę bluzkę.<br />
Zsuwam mu lekko dresy. Lądują na podłodze.<br />
- Więc biologia z głowy.. - całuje mój dekolt.<br />
- Ty ją już zdałeś...- mruczę.<br />
Zniża się na mój brzuch i pozbywa mnie majtek zasysając skore na biodrze.<br />
- Nawet tam? - chichoczę.<br />
Wraca do góry i wkłada ręce pod moje plecy jakby przytulając mnie.<br />
- Pierwszy raz będę cię kochał.. - mówi jakby to było ważne do zapisania.<br />
Uśmiecham się i wtulam twarz w jego szyję. Jest kochany. Nerwowy ale mój. Całuję jego obojczyk.<br />
- To będzie taka obietnica. Moje zobowiązanie, że nigdy nie pozwolę cię nikomu skrzywdzić, że zawsze będę przy tobie..<br />
- Wiem, że będziesz Niall. Że mnie nie zostawisz.<br />
Uważnie skanuje moją twarz. Muska czubek nosa i łączy nasze ciała jednym, szybkim ruchem.<br />
Oplatam nogami biodra blondyna. Jedną rękę wplatam w jego włosy, a drugą wbijam w poduszkę.<br />
Nie rusza się. Daje mi czas. Całuje i pieści moją szyję całą zostawiając w śladach po sobie.<br />
Unoszę się lekko do góry wyznaczając nam wolne tempo.<br />
Dołącza do mnie wykonując pełne, płynne i głębokie ruchy. Jedną rękę zsuwa na mój pośladek i jeszcze mnie do siebie dobija.<br />
Czuję go całego w sobie. Zdecydowanie dokładnie mnie wypełnia. Oddycham trochę szybciej.<br />
- Jesteś moją księżniczką. Będę to powtarzał kiedy tylko będziesz chciała. - zastyga nagle w miejscu i wręcz połyka wypuszczane przeze mnie powietrze.<br />
Patrzę w jego niebieskie oczy. Błądzę palcami po jego policzku.<br />
Przesuwa dłońmi po moim ciele. Dotyka każdy kawałek z namaszczeniem.<br />
- Kocham cię - szepczę jeszcze raz i łączę nasze usta.<br />
Czuję jak się uśmiecha i w szybkim tempie doprowadza mnie na szczyt.<br />
Próbuję ogarnąć myśli. Jedyne czego mu nie pozwalam to skończyć we mnie.<br />
Sam wydaje się zapomnieć o możliwych konsekwencjach. Słucha mnie jednak i nie robi nic wbrew mnie.<br />
Kładziemy się obok siebie. Łapię oddech. Udany poranek<br />
- Ale jutro do szkoły.. - przytula mnie.<br />
- Dobra - poddaję się.<br />
Czuje jeszcze pocałunek na łopatce i oboje znów Zasypiamy.<br />
<b> ~Giovanni~ </b><br />
Skacowany nauczyciel. Tego jeszcze nie było.<br />
Cały dzień w szkole myślę tylko o tym.<br />
Harry jest tak nieprzytomny na lekcji, że nawet nie kojarzy o czym mamy mówić.<br />
Po prostu jakoś udaje, że mamy godzinę wolną.<br />
- Ja pierdole umrę, zajebie się, potnę woda...- mamrocze pod nosem.<br />
Chichocze prawie cały czas patrząc na niego.<br />
Siedzę dość blisko. Niby czytam książkę. Harry podnosi głowę i mrozi mnie wzrokiem a potem się uśmiecha.<br />
Robi mi się ciepło widząc to. Chyba się zakochuje.<br />
Mam nadzieję, że tego nie pożałuje.<br />
Dzwoni dzwonek i wszyscy wychodzą.<br />
Harry mnie zatrzymuje. Zamyka drzwi i podchodzi bliżej. Chwilę później ląduje na biurku, a on stoi między moimi nogami. Uśmiecha się i zaczyna całować mnie po szyi.<br />
- Wydawałeś się zmęczony..<br />
- Jestem zmęczony<br />
- Więc chcesz się przytulić?<br />
- Może tak.<br />
- To chodź - uśmiecham się i otwieram dla niego ramiona.<br />
Obejmuje mnie i opiera podbródek na moim czole. Ręką jeździ po plecach. Czuje się lepiej. - Pójdziemy dziś do mnie - mówi i poprawia moje włosy.<br />
- Chyba możemy iść..<br />
- I tak bym cię zabrał. - uśmiecha się lubieżnie.<br />
- Hej.. - uderzam go w ramię.<br />
- Kotku opanuj się. W domu będziesz mogła się wykazać - gładzi ręką moje udo.<br />
Odpycham ją i zakładam ręce na piersi. Mruga do mnie i zbiera swoje rzeczy.<br />
Zakładam przez ramię torbę i wychodzimy. Ubieram się w szatni, a Harry czeka przy aucie. Tak jak mówił jedziemy do jego domu gdzie razem jemy obiad.<br />
Harry zaczyna sprzątać. Ja siedzę pijąc wino.<br />
Obserwuje go uważnie i zaplatam nogi po turecku.<br />
- Właśnie stwierdzam, że jest starszy o jakieś 17 lat.<br />
Pamiętam, że mówił ile ma dokładnie lat. Trudno. Wiek to liczba. Biorę kolejny łyk alkoholu i przytrzymuje go dłużej w ustach. Harry odwraca się do mnie i podchodzi. Łapie mój podbródek, aby pocałować. Wlewam do jego ust alkohol. Na moim ciele pojawia się gęsia skórka. To takie... erotyczne. I bardzo mi się podoba. Muska językiem moje podniebienie. Wzdycham zadowolona. Odsuwam zagryzając wargę.<br />
Ale nie mogę bo oszczędzam baterie<br />
- Jakieś plany? Sugestie?<br />
Przeczę głową i przykładam kieliszek do ust nie spuszczając z niego wzroku.<br />
Kuca przede mną i zaczyna rozpinać swoją koszulę. Guzik za guzikiem. Pokazuje mi przez swoje liczne tatuaże. Naprawdę jest ich wiele. Nawet ciekawe.<br />
Robią wrażenie. Jest tak dobrze zbudowany, że jest co podziwiać.<br />
- Teraz ty - mówi.<br />
- Nie mam tatuaży.<br />
- Ale masz co innego - uśmiecha się.<br />
Kładę dłoń na jego twarzy i go odpycham.<br />
- Taka wstydliwa jesteś?<br />
- Nie.. - wystawiam mu język.<br />
- Zostań na noc - prosi całując moją dłoń.<br />
- Okay.- jeżdżę palcem po jego torsie.<br />
Przygryza mój mały palec i uśmiecha się.<br />
Odwzajemniam gest. Mam dzięki niemu bardzo dobry humor.<br />
Jutro piątek. Ostatni dzień i wolne przed świętami.<br />
Nachylam się i całuje mężczyznę subtelnie.<br />
Oddaję pocałunek i ściąga mnie z krzesła. Opadamy na jasne kafelki.<br />
Znów wybucham śmiechem. Emanuje od jego nagiej skóry takie przyjemne ciepło.<br />
Obejmuje mnie silnymi ramionami i trzyma przy sobie.<br />
- Hej.. - uśmiecham się szeroko.<br />
- Lubię cię przytulać, całować i dotykać. Jesteś taka piękna - składa pocałunki na moich włosach.<br />
- Tak myślisz? - patrzę na niego.<br />
- Tak. Tak uważam. Myślę. Stwierdzam. - przesuwa rękoma po moich plecach.<br />
Dotykam palcami jego wargi i ponownie całuje.<br />
Przyciąga mnie szybciej i mocniej oddaje pocałunek. Przypiera moje ciało do szafki.<br />
Przymykam powieki, a rękoma badam jego klatkę. Jest idealna. Twarda. Umięśniona. I teraz tylko ja mogę jej dotykać co mnie satysfakcjonuje. Przenoszę jedną dłoń na kark bruneta i przyciągam go bliżej. Czuję jak jego dłonie wsuwają się pod moją bluzkę. Unoszę ręce do góry pozwalając mu ją ściągnąć.<br />
Rzuca ją gdzieś pod stół. Kładzie ręce na moich plecach i prostuje mnie. Jego usta wędrują po mojej szyi. Odchylam głowę do tyłu dając mu większe pole do popisu. Jedną dłoń przynosi na moi policzek. Gładzi go palcami. Zaczyna całować dekolt. Reaguję momentalnie. To uczucie jest nieziemskie. Wzdycham cicho. Całuje moje nabrzmiałe od podniecenia piersi przez cienki materiał stanika. Moje palce odnajdują jego włosy i się w nie zaplątują.<br />
Słyszę jak mruczy zadowolony. Zsuwa ręce do moich spodni i zaczyna je rozpinać.<br />
- Teraz twoja kolej.. - udaje mi się wydusić.<br />
- Moja kolej mówisz? Zechcesz mi pomóc? - nasze wargi stykają się.<br />
Uśmiecham się delikatnie i sięgam do zapięcia jego spodni.<br />
Wybrzuszenie w jeansach jest widoczne. A to wszystko przeze mnie...<br />
Czuje jak się czerwienie ale kontynuuje. Pomaga mi zsunąć z siebie spodnie. To samo robi z moimi.<br />
Chichocze pomagając mu w tym. Zostajemy w bieliźnie. Harry kładzie mnie na podłodze i całuje całe moje ciało.<br />
Mimo wszystko trochę się krępuje.<br />
Patrzę na niego uważnie. Jestem pół naga. Podsuwam się trochę do tyłu i opieram na łokciach. Harry spogląda w moje oczy i widzę w nich troskę oraz jakieś pytanie. Ale o co? O Zaufanie?<br />
Ufam mu. Wie o tym że mu ufam.<br />
- Rozepnij stanik - mówi cicho i zaczepia palcami o moje majtki, które powoli zsuwa.<br />
Robię to niepewnie mocno zaciskając uda.<br />
Opiera ręce po obu stronach mojej głowy.<br />
- Jesteś cudowna kochanie. Piękna, idealna. Nie możesz się mnie wstydzić.<br />
Zagryzam mocno wargę i patrze w bok.<br />
Odwraca mój podbródek tak że jestem zmuszona do spoglądania w moje oczy.<br />
- Idealna - powtarza szeptem i zsuwa się.<br />
Przejeżdża wargami po moim brzuchu.<br />
To trochę łaskocze ale jest przyjemne. Dochodzi do mojej kobiecości. Rozsuwa moje nogi i całuje ją delikatnie. Piszczę i zasłaniam twarz dłońmi. Nie długo mnie tam pieści. Sam zdejmuje bokserki. Czuję go przy swoim wejściu.<br />
- A..no wiesz..<br />
- Tak?<br />
- Zabezpieczenie? - pytam cicho.<br />
- Nie lubię gumek - uśmiecha się. - Dostaniesz tabletki.<br />
- Och.. ym, okay.<br />
Pochyla się i mnie całuje. Słowa są nie potrzebne. A gdy we mnie wchodzi...Rozchylam szeroko wargi i łapie krótkie oddechy. Pozwala mi się przyzwyczaić do uczucia rozpychania. Jednak nie jest to taki ból jak myślałam. Jestem wilgotna, dlatego jest łatwiej. Składa czułe pocałunki na mojej szyi. Kładę się całkowicie przez co moja rozgrzana skóra styka się z chłodną podłogą. Mężczyzna zaczyna się we mnie poruszać. Są to powolne, ale płynne ruchy. Wbijam paznokcie w jego plecy zostawiając na nich długie, czerwone szramy. Nigdy nie myślałam, że zrobię to z moim nauczycielem, ale...Zależy mi na nim. I to co teraz czuję...Nie żałuję. Moje uczucia względem niego na prawdę są coraz silniejsze. Mój krzyk rozbija się o ściany kuchni. Cisza nas otacza. Ciało zaczyna drżeć, a silne ramiona mocno mnie obejmują. Odpływam w krainę rozkoszy.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~~~~~~*~~~~~~~</div>
<div style="text-align: center;">
A ja my mamy dla was prezent na święta...:) </div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://night-in-paris-fanfiction.blogspot.com/" target="_blank">NIGHT IN PARIS </a></div>
Polecam Goodbookhttp://www.blogger.com/profile/04310776735145570384noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-4547469601537996971.post-20424417744100276742014-12-11T07:58:00.001-08:002014-12-11T07:58:11.944-08:00Rozdział 14<div style="text-align: center;">
<img alt="wakatte.tumblr.com" src="http://data2.whicdn.com/images/139182443/large.jpg" height="212" width="320" /></div>
<b>Trzy miesiące później </b><br />
<b>~ Giovanni ~</b><br />
Wchodzę do szkoły na prawdę wyspana. Mój oprawca kiedy już prawie myślałam że zniknął znów się pojawił. Ostatni raz był tydzień temu.. jakby, sama nie wiem. Chodził do mnie tylko by przypomnieć mi o swoim istnieniu. Mam na prawdę duże wsparcie w moim nauczycielu angielskiego, gdy jesteśmy sami kazał mi mówić sobie po imieniu co mi odpowiada. Mieszkam z Ronnie i mam wrażenie że to nie pasuje ani Horanowi ani Harremu, chociaż nie mam pojęcia dlaczego.<br />
Nie wypowiadają się na ten temat. Zresztą Emmett przeważnie się do mnie nie odzywa. Dlaczego? A kto wie. Moi rodzice s a w trakcie rozwodu. Tata zaczął układać sobie życie z Kate, która z charakteru przypomina Harryego. Poznałam ją lepiej. Za to moja mama więcej czasu spędza z Liamem. Nie mam śmiałości patrzeć na niego ma Wfie. Z szafki biorę potrzebne mi na pierwsze lekcje książki i idę na matematykę. Na prawdę potrzebowałam kogoś po nocy z tym prześladowcą,a Harry mnie nie zawiódł. Wiem że może to nie do końca odpowiednie gdyż jest moim nauczycielem, ale on mi tylko pomaga. Nie robimy nic złego, choć przeraża mnie że właśnie o tym myślę coraz częściej.<br />
Dziwne, prawda? Ale jestem dziewczyną, a on bardzo przystojnym mężczyzną. Jest surowy i rzadko mi ustępuje, ale dużo pomaga. Zresztą...mam wrażenie, że w małym stopniu mu się podoba. A może w trochę większym. Idąc do sali poprawiam wiszący na tablicy plakat o balu.<br />
Mam w to mały wkład bo znalazłam osoby które żyją tym wydarzeniem. Mi jest ono obojętne, nie wybieram się tam. Zajmuje swoje miejsce równe z dzwonkiem. Pan Lucas robi nam kartkówkę, z której nie dostane pały, ale nie przewiduje również jakiś powalających wyników.<br />
Jednak zawsze trójka nie jest najgorsza. Ważne, aby nie były same jedynki. Później mam biologię, francuski i wf. Dopiero na końcu angielski. Jak zawsze. Już niedługo przedstawienie. Nie podoba mi się wizja tego, ale podchodzę do tego tak. Wyjdę, zagram, zejdę. Dam radę. Przynajmniej będzie z tego ważna ocena na semestr. W nie najgorszym humorze wchodzę do klasy na ostatnią już dzisiaj lekcję.<br />
Za to Harry nie ma zbyt dobrego. W ogóle wygląda jakby się nie wyspał.Reszta uczniów też to widzi i jeszcze powtarza ostatnią lekcje spodziewając się kartkówki.<br />
- David - rzuca chłodno i bierze dziennik. - Odpowiadasz.<br />
Biedny chłopak wstaje i odpowiada na następne pytania nauczyciela.<br />
Jeden błąd i ma niżej ocenę. Udaje mu się zarobić troje.<br />
Zakładam ręce na piersi. Reszta lekcji mija w miarę spokojnie. Rozmawiamy trochę o historii. Zapisuję wszystko co muszę wiedzieć. Nie ma tego nie wiadomo ile. Czterdzieści pięć minut mija szybko.<br />
- Dziękuję, do jutra.<br />
Wszyscy wstają, zbieram swoje rzeczy i wychodzę jak reszta. Dzisiaj mam iść z tatą na wystawę jego przyjaciela. Szczerze powiedziawszy to cieszę się.<br />
Znam tego mężczyznę i uważam że jego fotografie są świetne. Uśmiecham się pod nosem, idąc do domu przyjaciółki. Ubiorę coś ładnego. Jestem zdziwiona, gdy moja przyjaciółka tez się szykuje.<br />
- Cześć? Ty dokąd?<br />
- Na wystawę. Emmett mnie zabiera - uśmiecha Się.<br />
- Więc już tak na pewno do niego wróciłaś?<br />
- Pytasz mnie po trzech miesiącach bycia razem?<br />
- Za każdym razem mówiłaś że nie wiesz, po prostu on ci nie daje spokoju. - pokazuje na nią palcem. - No i przez miesiąc w ogóle się do niego nie odzywałaś.<br />
- Tak. Masz rację. Ale lepiej z nim niż bez niego - wzrusza ramionami.<br />
- Mam nadzieje że cie nie skrzywdzi..- idę do siebie.<br />
Mój pokój nie jest duży, ale wystarczający. W zasadzie nie wiem skąd ON wie gdzie mieszkam. Ale był tu już nieraz. Na samą myśl o tym całe życie ze mnie uchodzi. Chociaż przez ostatnie dni naprawdę mi nie groził. Był spokojny.<br />
Co nie zmienia faktu że go nienawidzę. Na wystawę jadę z Ronnie i jej chłopakiem. Tam jest już mój tata. Wszystko dzieje się w jego ładnej, szklanej galerii. Jestem zaskoczona, gdy widzę Harry'ego w smokingu. Rozmawia z Christianem. Wygląda... Wygląda jak wzór ideału. Jak model który dopiero zszedł z wybiegu.<br />
Śmieje się, czyli jego humor uległ zmianą.<br />
- Chodźcie - mówi tata i prowadzi nas do mężczyzn.<br />
- O Cześć Niall - mówi Christian .<br />
Niall? Dlaczego znowu ktoś tak do niego mówi? To w ogóle nie przypomina zdrobnienia. Przezwisko? Ale to imię..<br />
- Czemu Niall? - wtrąca moja przyjaciółka, ciekawym tonem.<br />
Blondyn przyciąga ją jakby nerwowo bardziej do swojego boku.<br />
- Sorry - mruczy Christian i posyła mi uśmiech, zmieniając temat. - Podoba wam się?<br />
- Też chcę wiedzieć, dlaczego Niall? - dopytuję.<br />
- Ładnie wyglądasz - słyszę przy uchu.<br />
Wstrzymuję oddech i odzyskuję go dopiero po zobaczeniu Harry'ego. Zapominam o pytaniu, o Ronnie, chłopakach. Liczy się to co powiedział do mnie Styles. Uśmiecham się.<br />
- Dziękuję.<br />
Obejmuje mnie ręką w talii i prowadzi w kierunku wystawy. Razem oglądamy czarno białe, artystyczne zdjęcia. Powiedział, że ładnie wyglądam...Ale mam na sobie tylko granatową sukienkę i biały płaszcz. Coraz częściej chce mu powiedzieć o tym kimś. O NIM. Zawsze jednak rezygnuję. Wiem, że mogę mu ufać, ale zachowuję to dla siebie. Jeszcze nie teraz. Myślę, że nadejdzie taki moment, kiedy powiem mu co mnie gnębi.<br />
Harry prowadzi mnie w kolejny korytarz. Opuszcza rękę z mojego biodra i delikatnie ujmuje moją dłoń. Patrzę na niego kątem oka. Widzę jak się uśmiecha. Stajemy przed zdjęciem, które przedstawia mnie. Próbuję przypomnieć sobie, kiedy zostało zrobione. Jakoś końcem wakacji. Śmieje się na nim. Woda z jeziora ochlapuje moje ciało. Byliśmy na tydzień w domu Christiana. Ja, tata, mama i on. Było naprawdę wesoło. Wtedy jeszcze byłam z Troyem i codziennie szukałam zasięgu, aby móc z nim porozmawiać. Och, nie ważne. Kręcę głową i czuję pocałunek na policzku.<br />
- Piękny widok. Chcę taki częściej - mówi Harry, lekko ściskając moją dłoń.<br />
- Nie wiedziałam, że to tu będzie - przyznaję. Nie przeszkadza mi to, a nawet... To dla mnie komplement.<br />
Patrzę przez ramię do tyłu. Widzę Christiana, który się do mnie uśmiecha. Odwzajemniam to i wracam wzrokiem do zdjęcia.<br />
Jeszcze chwile je oglądam i przechodzimy do innych prac.<br />
Podobają mi się. Naprawdę są warte oglądania.<br />
Przyszło dużo ludzi. Wystawa odnosi sukces. Harry cały czas trzyma mnie za rękę. W zasadzie nie wiem czemu. Nie zabieraj jej choć ktoś mógłby nas zobaczyć. On jest dorosły, niech on się tym zajmuje.<br />
- Pójdziesz ze mną na kolację? - przypiera mnie do ściany w jednym z korytarzy.<br />
- Co?<br />
- Pójdziesz ze mną na kolację? - powtarza pytanie wolniej.<br />
- Ja? Okay, czemu nie? - mówię szybko.<br />
- To cudownie - kładzie ręce na moich biodrach.<br />
- Tak - Kiwam głową.<br />
- Dzisiaj - dodaje.<br />
- Dzisiaj.<br />
- Więc chodź piękna - odsuwa się i bierze mnie za rękę.<br />
Idę za nim nie do końca świadoma tego wszystkiego. Zaprosił mnie na kolację. Teraz. Za chwilę. Mówię to tacie, żegnam się z Ronnie i wychodzimy.<br />
Prowadzi mnie do samochodu. Lubię jego mercedesa. Jest wygodny i ładnie tam pachnie. Wsiadam do środka, a Harry zajmuje miejsce kierowcy. Naprawdę mnie dzisiaj zaskoczył. Jedziemy do nieznanej mi dotąd restauracji. W środku dostaje stolik przy oknie, ale na uboczu. Tam mnie prowadzi i odsuwa krzesło, abym mogła usiąść. Robię to, a Harry siada naprzeciwko. Dostaję karty menu. Zamawiam stek z sałatką.<br />
- Dobry wybór - mówi mężczyzna. - Wina?<br />
Harry bierze to co ja i podaje nazwę jakiegoś wina. Kelner zapisuje i odchodzi. Brunet uśmiecha się do mnie i przeczesuje palcami włosy. Odwzajemniam gest i zakładam nogę na nogę.<br />
- Pójdź jutro na bal - mówi, pochylając się do przodu.<br />
- Nie.<br />
- Proszę. Chcę, żebyś poszła ze mną.<br />
- Tak nawet nie można - robię się czerwona.<br />
Uśmiecha się i dotyka pod stołem mojego kolana.<br />
- Oczywiście, że można. Zwłaszcza, gdy dyrektorem jest Zayn - mruczy pewny swoich słów.<br />
- Nie.. - odpowiadam mniej pewnie.<br />
- Co ci zależy? Ja nie umrę z nudów wśród licealistów, a ty się zabawisz - odpowiada.<br />
- Nie chcę tam iść.<br />
- Dlaczego?<br />
- Po prostu. - Wzruszam ramionami.<br />
- Dlaczego?<br />
Nie odpowiadam. Nie chce iść na ten bal i się tam nie wybieram.<br />
- Pytam o coś.<br />
- Powiedziałam..<br />
- Nie. Po prostu nie jest odpowiedzią.<br />
- Nie chce iść na jutrzejszy bal.<br />
- Pytałem Dlaczego. To już wiem - mówi twardo.<br />
- Nie powiem więcej - zaczyna mnie denerwować.<br />
Wywraca oczami.<br />
- W takim razie będziesz skazana na mnie.<br />
- Nie rozumiem.<br />
- Ja spędzę z tobą wieczór<br />
- Sam mówiłeś że musisz tam iść. Nie przeszkadza mi samotny wieczór, na prawdę.<br />
- Nie muszę.<br />
- Nie trz.. - dostajemy nasze zamówienie.<br />
Zaczynamy jeść. Jedzenie jest wyśmienite. Rozmawiamy na jakieś luźne tematy. Już bez spiec. Mam to traktować jak randkę?<br />
Wywraca oczami.<br />
- W takim razie będziesz skazana na mnie.<br />
- Nie rozumiem.<br />
- Ja spędzę z tobą wieczór<br />
- Sam mówiłeś że musisz tam iść. Nie przeszkadza mi samotny wieczór, na prawdę.<br />
- Nie muszę.<br />
- Nie trz.. - dostajemy nasze zamówienie.<br />
Zaczynamy jeść. Jedzenie jest wyśmienite. Rozmawiamy na jakieś luźne tematy.<br />
Już bez spiec. Mam to traktować jak randkę? Szczerze nie wiem, ale nie mam zamiaru się o to pytać.<br />
- Zabiorę cię do siebie - płaci rachunek.<br />
- Nie trzeba.. - mówię niepewnie.<br />
- Chcę ci coś pokazać.<br />
Kiwam głową. Idziemy do jego auta. Pół godziny później parkuje w obcym mi miejscu.<br />
To ładny zadbany dom. Nie jakaś wielka Willa. Otwiera przede mną drzwi i wpuszcza do środka.<br />
Już od holu widzę regały z książkami. Są wszędzie. Jak w bibliotece, ale wnętrza nie są staroświeckie.<br />
Jest tu... od teraz wiem jak wygląda mój wymarzony dom. Uśmiecham się pod nosem. Harry prowadzi mnie do salonu. Mocno mnie odwraca.<br />
- Muszę coś zrobić.<br />
- Umm..Okay, zaczekam.<br />
- Pocałować Cię.<br />
Otwieram szerzej oczy nie wiedząc co powiedzieć.<br />
Przyciąga mnie do siebie. Opiera swoje czoło o moje. Ręce kładzie ma biodrach. Zagryzam wargę mając mieszane uczucia. Pochyla się i po prostu łączy nasze usta. Z wrażenia rozchylam wargi. Mam mętlik w głowie. Dlaczego chce mnie całować? To mój nauczyciel. Ale robi to tak delikatnie.<br />
Odsuwam się, biorę oddech i wracam do jego ust. Łapie moje biodra. Całujemy się bardziej zachlannie. To na prawdę przyjemne. Jego usta są miękkie i pełne. Błądzi rękoma po moim ciele.<br />
Biorę tylko krótkie oddechy i w ogóle się od niego nie odsuwam. Wcale tego nie chcę. Przygryza moją wargę.<br />
Uśmiecham się delikatnie. Potrzebuje jego bliskości, chce jej.<br />
- Jesteś piękna - szepcze.<br />
W moim ciele rozlewa się ciepło na te słowa. Przez te wszystkie wydarzenia chce kogoś kto będzie dla mnie.<br />
Chcę być znów bezpieczna. Wiedzieć, że o każdej porze dnia i nocy będę mogła na tę osobę liczyć.<br />
Jeszcze raz z większą siłą przyciskam wargi do jego. Podnosi mnie. Kładzie na kanapie i teraz z łatwością całuje. Wzdycham oddając pieszczoty.<br />
Odrywa się w końcu ode mnie.<br />
- To się może źle skończyć.<br />
- Jest dobrze.. - szepcze. Chce żeby to był Harry a nie ON.<br />
- Nie. Nie spieszmy się - muska ustami moje czoło.<br />
- Proszę.. - zaczynam panikować -.. to dla mnie ważne. Bardzo.<br />
- Dlaczego? - pyta, przesuwając ręką po moim udzie.<br />
- Proszę.<br />
- Dlaczego? - pyta ponownie. Zaczepia palcem o koronke pończochy.<br />
- Chcę..<br />
- Dlaczego chcesz? I dlaczego ubrałaś się tak wyzywająco? - mruczy przejeżdżając palcem po mojej skórze.<br />
- ja... wcale nie..<br />
- Nie? Kochanie widzę co masz na sobie.<br />
Przechodzą mnie dreszcze słysząc to.<br />
- Co się dzieje? - kładzie się obok i oplata mnie w talii.<br />
- Nic.<br />
- Widzę. Nie oklamuj mnie. Nie lubię tego.<br />
- Harry nic. - siadam obciągając sukienkę.<br />
- Chodź tu - przytula mnie do swojego torsu.<br />
- odwieź mnie..<br />
- Nie. Przeszkodzimy twojej koleżance.<br />
- Co? Nie... on ma taką swoją zasadę - chichocze.<br />
- No cóż...Biedny chłopak. Po prostu zostań.<br />
- Proszę Harry..<br />
- Przed chwila prosiłas o coś innego - przypomina rozbawiony.<br />
- Ale się nie zgadzasz, więc po prostu wrócę do domu.<br />
- Nie. Ja się zgadzam. To nie oto chodzi. - patrzy na mnie. - Wyglądasz pięknie. Mam wielką ochotę, aby się z tobą kochać. Nie chcę, abyś czuła się wykorzystana. Nie chcę tego.<br />
Czuje jak robię się czerwona. Policzki pokrywa czerwień. Jestem pewna.<br />
- Jesteś moim nauczycielem.. - mruczę.<br />
- Serio? Z tym mi tu teraz wyskakujesz?<br />
Łapie mój podbródek i mnie całuje. Znów delikatnie. Oddaję pocałunek przymykając powieki. Czuję jak głaszcze mój policzek. Siedzę na jego kolanach. Jest taki ciepły, a jego usta znów łączą się z moimi.<br />
To miły wieczór. Spędzamy go normalnie. Romantycznie. Po prostu. Wtuleni w siebie.<br />
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
Proszę, oto was wyczekiwany rozdział haha :) Podoba się? </div>
<div style="text-align: center;">
Jeju ale zapierdziel w szkole. Wybaczcie, że rozdziały są rzadziej.</div>
<br />Polecam Goodbookhttp://www.blogger.com/profile/04310776735145570384noreply@blogger.com25tag:blogger.com,1999:blog-4547469601537996971.post-50415010071714187922014-12-04T08:18:00.002-08:002014-12-04T08:18:50.208-08:00Rozdział 13Poniedziałek jest dniem, kiedy wracam do szkoły. Czuję się trochę lepiej. Nikt na razie się nie pojawił. I mam nadzieję, że już go nie będzie. Błagam. W szkole rzeczywiście nikt nie wie o mojej próbie zabicia się. Mam spokój. O nic nie pytają. Nie czepiają się. Jest okay.<br />
Nie myślę o swoim byłym. Temat zamknięty. Zastanawiam się jak długo tym razem Weronica wytrzyma z Emmettem i czy to prawda, że dawał tam tego chłopakowi dragi. Nie mogę być pewna. Zresztą to do niego nie pasuje.<br />
Dziwię się, że koleżanki nie ma w szkole. Wyciągam telefon i wysyłam jej wiadomość.<br />
<i>" Czemu cie nie ma? Wszystko w porządku? "</i><br />
Nie dostaję odpowiedzi na przerwie. Zawiedziona zmierzam na WF, z którego mam zwolnienie.<br />
Nie chce nawet za bardzo patrzeć na tego faceta. Siadam bez słowa w kącie sali i tam planuje przeczekać całą lekcje. Tak. Tyle, że mój plan nie wypala. Do sali wchodzi zdyszany Styles. Ubrany w czarną koszulę i do tego swoje rurki, jak zawsze dobrze wygląda. Szuka kogoś wzrokiem, aż w końcu pada na mnie.<br />
Sama odwracam głowę lekko speszona i skubię palcami odchodzącą ze ściany farbę.<br />
- Wesley, do mnie - mówi rzeczowo.<br />
Posłusznie wstaję i do niego idę. Wychodzimy z sali, a brunet zamyka za nami drzwi. Kieruje się do swojej sali. Idę za nim, wchodzimy do środka i zamykam za sobą drzwi.<br />
- Mam dla ciebie wiadomość. Zaczniesz pomagać w balu - mówi, stając przy mnie.<br />
- Nie chcę...<br />
Kręci głową i staje jeszcze bliżej.<br />
- Nie masz wyjścia - powtarza wolno.<br />
- Dlaczego? - pytam ciszej robiąc krok do tyłu.<br />
- Bo będziesz mieć zajęcie - przejeżdża językiem po dolnej wardze. - To ci pomoże.<br />
- Nie jest pan moim terapeutą. Ja się na tym nie znam. To mnie nawet nie dotyczy.<br />
- Nie i nie będę - prycha. - Po prostu takie masz zadanie. Zbierzesz grupę osób, która zorganizuje zimowy bal. Dziękuję, to tyle.<br />
Obejmuje się ramiona, odwracam i wychodzę.<br />
- Do zobaczenia na angielskim piękna - słyszę jeszcze.<br />
Czuję na sobie wzrok nauczyciela od wf, ale staram się to kompletnie ignorować. To on będzie moim ojczymem? Tak dziwnie się czuję...Nie umiem się odnaleźć w nowej sytuacji. Ale muszę stawiać czoła codzienności. Po dzwonku idę na stołówkę. Siadam przy oddalonym stoliku i sprawdzam telefon. <i>"Tak, wszystko jest dobrze. Jestem z Emmettem. Nie martw się"</i><br />
Marszczę brwi. Nie szczególnie mnie to uspokoiło. Chciałabym wiedzieć co się stało, że jej nie ma. Dla związku nie opuszczała szkoły. Kupuję tylko sok jabłkowy i to nim zajmuję się cały lunch.<br />
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
Wpatruję się w scenariusz, który dostałam do ręki. Mam zagrać jedną z głównych ról w przedstawieniu. Zresztą pan Styles nie ominął nikogo. Każdy coś będzie robił. A sztuka będzie opowiadała o miłości w tych czasach.Marcus zagra mojego ukochanego. Dosłownie będzie on złodziejem. Zakocham się w złodzieju.<br />
Cóż za porywająca historia. Obym nie musiała się z nim całować.<br />
- Poradzisz sobie? - pyta mężczyzna, pochylając się nade mną.<br />
- Nie wiem.. - mówię zgodnie z prawdą.<br />
- Pomogę ci - odpowiada ciszej, tak abym tylko ja słyszała. Dotyka mojego ramienia.<br />
Dzwoni dzwonek. Postanawiam przejść się do Ronnie. Zbieram swoje rzeczy. Jako pracę domową mamy zrobić parę ćwiczeń z gramatyki.<br />
Idę do szafki. Ubieram kurtkę i wychodzę z budynku.<br />
- Podwieźć cię? - słyszę.<br />
Odwracam się i widzę Stylesa.<br />
- Nie trzeba, to niedaleko.<br />
- Jest zimno - upomina mnie. On się troszczy?<br />
- Jestem ubrana. - tłumaczę.<br />
- Jest zimno - powtarza piorunując mnie wzrokiem.<br />
- No widzę. - odwracam wzrok. - Idę niedaleko, do Ronnie.<br />
- Przekaż jej scenariusz.<br />
- Przekażę. Do widzenia.<br />
- Do widzenia Gio - mówi i idzie do samochodu.<br />
Zakładam słuchawki i idę w stronę domu przyjaciółki. Pukam do jej drzwi. Mieszka sama. Tupię nogami czekając aż otworzy.<br />
Robi to Emmett. Patrzy na mnie zdziwiony, ale i zmieszany.<br />
- Co ty tu.. - rezygnuję z pytania i wymijam go wchodząc do środka.<br />
- Nie - łapie mój nadgarstek. - Jest chora. Musisz iść<br />
- Chce ją zobaczyć.<br />
- Nie. Zarazisz się - mówi stanowczo.<br />
- Spadaj - wyrywam się i idę do jej pokoju.<br />
Ciągnie mnie za tył koszulki i gwałtownie cofa.<br />
- Powiedziałem coś - warczy.<br />
- Co jej zrobiłeś? - zaczynam się bać.<br />
- Nic. Mówiłem, że jest chora. Mam zły dzień. To naprawdę nie jest dobry moment, okay? - mówi przez zęby.<br />
- Więc tylko powiem jej cześć.<br />
- Nie.<br />
- No proszę. Zadzwonię na policje jak mi nie pozwolisz.<br />
Patrzy na mnie z politowaniem i kręci głową. Uparty. Co się stało...<br />
- Ronnie! - krzyczę zła.<br />
- Dasz jej spać?<br />
- Ronnie! - słyszę otwieranie drzwi na górze i kroki na schodach.<br />
- Kochanie wróć do łóżka - mówi blondyn odwracając się na chwilę.<br />
Mnie łapie za ramię i mocno ciągnie do wyjścia. - Raz nie zachowuj się egoistycznie. Próbuje spojrzeć mu przez ramię. Wychodzę ale na prawdę to wszystko mi się nie podoba.Co jest z moją przyjaciółką. Czemu wszyscy tak dziwnie się zachowują? Normalnie zeszłaby do mnie nawet chora.<br />
Martwię się. Naprawdę się martwię. Chcę wreszcie dostać odpowiedzi na dręczące pytania.<br />
<b>~Niall~</b><br />
Podtrzymuję włosy Weronicy, gdy ta pochyla się nad toaletą. Kto jej dał tego, aż tyle?<br />
Jakiś totalny kretyn który jest martwy gdy go dorwę. Mówiłem jej, tłumaczyłem, że tylko ja i tylko przy mnie może brać. Wtedy mam ją cały czas pod kontrolą i pozwalam rzadko i mało by się nie uzależniła.<br />
Ale się uparła. Albo któryś na imprezie miał na nią wpływ.<br />
Wstaje i podchodzi do umywalki gdzie płucze usta.<br />
- Możesz już iść - mówi opierając ręce o blat.<br />
- No chyba nie. - niezmyty makijaż jest teraz rozmazany . Nic nie była wczoraj w stanie zrobić.<br />
- Nie chcę, żebyś tu siedział. Jedź do Gio i cos jej nabujaj - mruczy a potem idzie do sypialni.<br />
- Powiedziałem że jesteś chora. - idę za nią.<br />
- Słyszałam. Ale ty i takie zachowanie to nie ty.<br />
- Sorry jeżeli ci się nie podoba, ale teraz nie zostawię. Idziemy się myć - przerzucam ją przez ramię i wracam do łazienki.<br />
- A było tak fajnie...- mamrocze cos pod nosem. Chyba ją jeszcze trzyma.<br />
Po takiej ilości na pewno nie wszystko opuściło jej organizm. Tym lepiej będzie łatwiej mi ją oporządzić. Stawiam ją na płytkach i rozbieram.<br />
Unosi brew i patrzy na mnie skołowana ale i zdziwiona.<br />
- A gdzie "nie mogę, czekam do ślubu"?<br />
- Ja cie tylko chce umyć zboczeńcu. - muskam jej usta i odpinam stanik dziewczyny. Widziałem ją już nago, nieraz i za każdym razem robi na mnie niesamowite wrażenie.<br />
Muszę przyznać, że blondynka ma fajne ciało. I teraz jest tylko moje. Drugi raz jej nie wypuszczę.<br />
Opuszczam majtki do kostek i karze jej z nich wyjść. Podnosi jedną nogę, druga lekko się chwiejąc i wchodzi pod prysznic. Staję tuż przed brodzikiem i biorę słuchawkę do ręki, a drugą odkręcam wodę.<br />
- A ja umiem się sama myć...- mówi. W mojej kieszeni wibruje telefon.<br />
Wkładam tam suchą rękę i Rozłączam połączenie nie patrząc kto to.<br />
- Ale ja to zrobię.<br />
- Naprawdę? Nie trzeba.<br />
- Nie pytam cie o zdanie - sięgam po płyn do ciała.<br />
Wzdycha tylko. Daje mi się myć, a mój telefon ciągle dzwoni. Ignoruję go i instruuję ją by się odwróciła. Nie powiem że zmuszam się do tego zajęcia.<br />
- Fajne masz widoki? - opiera ręce o ścianę.<br />
- Nie narzekam.<br />
- Och...Mi się moje nie podobają.<br />
- Masz na myśli płytki? - kucam i myje obie jej stopy, jedną po drugiej.<br />
- Tak - mówi i patrzy na mnie z góry.<br />
- Są całkiem ciekawe.<br />
- Ta, bardzo - wywraca oczami.<br />
Idę w górę jej nóg myjąc je uważnie, później zajmuje się miejscem miedzy nimi.<br />
- Emmett ja juz chcę spać - przechodzi z nogi na nogę.<br />
- Nie wierć się, myje cie przecież.<br />
- Wolno. - marudzi.<br />
- Co? - śmieje się z niej.<br />
- Wolno myjesz idioto.<br />
- Bywa kochanie. Ja myje, ja decyduje jak.<br />
- Znalazł się...- odpycha moją rękę. Odwraca się i zamyka drzwiczki.<br />
Otwieram je momentalnie i przyciągam dziewczynę do siebie ściskając jej pośladki.<br />
- Ja cię myję Ronnie. - nie rusza mnie że jestem teraz mokry.<br />
- Nie chcę, żebyś mnie myl - mówi, wyzywająco. Jak zawsze.<br />
- Słońce ty moje piękne gołe.. - całuje ją.<br />
Krótko oddaje pocałunek, a później mnie odpycha. Uśmiecha się.<br />
- No co? - prowokatorka wstrętna.<br />
- Niee. Nic - cmoka. - Podaj ręcznik.<br />
- Tak ci dobrze.<br />
- Podaj.<br />
- A kochasz mnie? - znowu do niej podchodzę.<br />
- Kocham. - mruży oczy.<br />
- A jak bardzo?<br />
- Bardzo. Na tyle, że wytrzymam bez ciebie w łazience.<br />
- No daj mi buzi. - oplatam jej talię. Pocieram jej skórę by się nie przeziębiła.<br />
- Zasłużyłeś?<br />
- Obiecaj, że nigdy więcej bez mojej zgody nie Weźmiesz. - mówię teraz poważnie.<br />
- Dlaczego? Przecież to to samo jak z tobą.<br />
- Obiecaj - moja dłoń wraca między jej uda.<br />
Pospiesznie ją łapie.<br />
- nie wiem..<br />
- Obiecaj - zabieram jej rękę i kontynuuje.<br />
- Przestań - tupie nogą. - Obiecuję. A teraz daj mi się ubrać i zadzwoń do Giovanni. Wiesz, że może zrobić coś głupiego.<br />
- Gio ma opiekę. Czemu nie mogę zrobić ci dobrze?<br />
- bo nie mam ochoty. Niby kogo? Tego typa?<br />
- No daj.<br />
Kręci głową i chlapie mnie woda.<br />
- Ronnie..<br />
- Daj mi ten ręcznik. Zaraz znów zwymiotuje. Jestem głodna. Ale i tak mi się cofnie. To bezsensu.<br />
- Masz - rzucam jej ten pieprzony ręcznik i czekam aż wyjdzie żeby sobie czegoś nie zrobiła.<br />
Później bierze szlafrok i wychodzi z łazienki. Siada na łóżku, biorąc telefon. Sam idę na dół i kładę się przed telewizorem. Dostanę opierdol od Harryego. Oddzwaniam do niego<br />
- Nie żyjesz - mówi na starcie.<br />
- Co chciałeś?<br />
- Przez pół godziny uspokajałem Giovanni, bo kurwa nie umiesz nad sobą panować. Pilnuj się. Bo ja się wezmę za Ronnie i jej psychikę zniszczę.<br />
- Nie wystarczy że jednej zniszczyłeś. Że to przez ciebie chciała się zabić? - wiem że uderzam w czuły punkt.<br />
- Horan do cholery jasne kurwa Mac! Nie wkurwiaj mnie bardziej. Wiem co zrobiłem. Nie twoja rzecz. Masz jej nie denerwować. Kończę, bo się obudzi - warczy.<br />
- I krzyżyk.. - sam Rozłączam się zły.<br />
Ronnie schodzi na dół. Już jest ubrana w dres. Idzie do kuchni a wraca z jogurtem. Telefon ma ciągle przez uchu między ramieniem.<br />
- Nie, bo dzisiaj ledwo żyję. W sobotę możecie wpaść.<br />
Ooo nie.. Miałem już przyjemność poznać jej rodziców. Matka cały czas mnie podrywała, a ojciec. Ojciec to po prostu ojciec.<br />
Kręcę głową. Nie będzie ciekawie.<br />
- Nic się nie zmieniło mamo. Dobra to w sobotę. Papa - rozlacza się i odkłada telefon. Odchyla głowę do tylu.<br />
- Nie zazdroszczę.<br />
- Przeżyję. Dwie godziny.<br />
- To i tak tortury. - kwituję.<br />
<a href="http://data2.whicdn.com/images/129228397/large.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img alt="add a caption" border="0" src="http://data2.whicdn.com/images/129228397/large.jpg" height="200" width="200" /></a>- Ale w końcu to moi rodzice. Jak spędzę z nimi sobotę to nic się nie stanie.<br />
- No nic.<br />
- Sam widzisz.<br />
- To powodzenia - przełączam kanały.<br />
- Naprawdę możesz iść. Z tego co wiem mówiłeś o sprawdzianie.<br />
- Nie interesuj się.<br />
- Możemy w ogóle nie rozmawiać. - warczy. - O wiem. Znów mnie rzuć.<br />
- chcę z tobą być, zrozum to.. - mówię czytając jakieś wiadomości.<br />
- Bla , bla - je jogurt. Milion wypadków. Pożary.<br />
- Bla, bla. Jesteś najbardziej wredną i wnerwiającą babą na świecie.<br />
- To mnie rzuć. Nie wiem w czym widzisz problem. Poza tym mnie znasz. Dużo rzeczy nie lubię. A zwłaszcza Wszystkiego co związane z seksem a nim nie jest. A, nie. Ty ze mną nie spales. Tylko to preferuję. Prawiczku.<br />
- Nie jestem prawiczkiem.<br />
- Czy to ważne? Czepiasz się szczegółów. Okay...to był zły pomysł - szybko idzie do łazienki.<br />
Oglądam się za nią. Co jej znowu jest? Co jest złym pomysłem?Odwracam głowę i wbijam wzrok w jogurt. Pewnie to. Znowu wymiotuje, świetnie. Chciałbym żeby było między nami... dobrze. Jest nerwowo. Cały czas ma do mnie żal i ja to wiem. A wybaczyła, bo kocha.<br />
Zagryzam pięść zamykając oczy. A co będzie jak się dowie kim jestem. W sumie, nie jest głupia, na pewno się domyśla. Mam skomplikowane życie. Muszę je wyprostować.<br />
<div style="text-align: center;">
~~~~*~~~~~</div>
<div style="text-align: center;">
Zostało nam jeszcze 3 rozdziały i epilog.</div>
<div style="text-align: center;">
<b>ALE DOBRA WIADOMOŚĆ JEST TAKA ŻE RUSZYŁO NOWE OPOWIADANIE</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Z LOUISEM :) I PO ZAKOŃCZENIU MR STYLES RUSZY KOLEJNE ( JUŻ NAPISANE) TEŻ Z LOUISEM.</b></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://run-sunshine-fanfiction.blogspot.com/">http://run-sunshine-fanfiction.blogspot.com/</a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/zjS6DD0RBDA?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Polecam Goodbookhttp://www.blogger.com/profile/04310776735145570384noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-4547469601537996971.post-1015330916040642332014-11-28T09:11:00.000-08:002014-11-28T09:11:06.330-08:00Rozdział 12<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: center;">
<img alt="Hx" src="http://data3.whicdn.com/images/139176268/large.jpg" height="320" width="320" /></div>
<b>~ Giovanni ~</b></div>
<div class="MsoNormal">
Spacerem idę do parku. Tam jest dużo ludzi. Nie boję się tak
bardzo. Muszę się przewietrzyć. Na jednej z ławek zauważam nauczyciela
czytającego moja książkę.<br />
Chce zawrócić, ale zamiast tego siadam obok niego bez słowa.<br />
Nie wiem czy mnie zauważa. Być może po chwili. Powoli zamyka książkę i patrzy
na mnie. </div>
<div class="MsoNormal">
- Jest zimno - mówi.<br />
- Jest zimno - zgadzam się.<br />
- Nie powinnaś tu siedzieć.<br />
- Dlaczego?<br />
- Przeziębisz się. Masz słabą odporność - ściąga bluzę i zakłada ją na mnie<br />
- Nie trzeba..<br />
Bez słowa ubiera ją na mnie. W tym samym momencie mocniej zawiewa wiatr.<br />
Przez moje ciało przechodzą dreszcze.<br />
- Biegnij do domu. Chcę, żebyś w poniedziałek wróciła do szkoły.<br />
- Zaraz pójdę - odpowiadam niechętnie.<br />
Czuję znany zapach. Albo mi się wydaje. Chyba tak.<br />
Poprawiam bluzę i do moich nozdrzy dociera zapach perfum mężczyzny. Są
identyczne jak... jak te którymi pachnie moja poduszka.<br />
Zamykam oczy i analizuje to. Nie, to akurat nie jest możliwe. Po prostu to
znane perfumy. Nie wpadaj, aż w taką paranoję.<br />
Na pewno. Przecież to szanowany nauczyciel, dorosły mężczy..<br />
"Jestem trochę starszy, ale sprawiasz, że się zachwycam."<br />
Karcę się w myślach. Styles jest inny. Nie udaje psychicznego.<br />
Przecieram twarz dłońmi. Muszę coś zrobić, bo zaczynam wariować.<br />
- Może chodźmy na kawę - słyszę zachrypnięty głos.<br />
- Chyba mogę iść..<br />
- Więc chodź - podaje mi rękę i pomaga wstać. Kierujemy się do nie dużej
kawiarni.<br />
Siadamy przy stoliku w kącie i składamy zamówienie.<br />
Nie mam stąd jak wyglądać za okno i patrzeć jak ludzie mijają się. Nauczyciel
wpatruje się we mnie.<br />
Ściągam bluzę i kładę ją obok niego by nie zapomnieć jej mu oddać.<br />
- Zastanawiam się - zaczyna cicho. Splata dłonie i opiera o nie podbródek - co
się stało z twoją osobowością. Nie dawno zrobiłabyś wszystko, mogłaś mnie
zagryźć byleby mieć rację.<br />
- Chyba tak było..<br />
- I dalej tak powinno być - mówi od razu. - Jesteś osobą przebojową i
energiczną. Nie możesz się zmieniać ani poddawać. Musisz udowodnić, że jesteś
na tyle silna, aby nie przegrać wojny nazywanej życiem.<br />
- To ładne - uśmiecham się delikatnie. - Będzie ciszej na lekcjach. Myślę że
warto słuchać innych. Skoro coś mówią, karzą to tak ma być.<br />
- Nie oto chodzi. Ważne, abyś dyskutowała i wyrażała swoje zdanie. <br />
- Nie wydaje mi się.. - kelner przynosi nasze zamówienie.<br />
- Widzisz? Musisz też zacząć słuchać. Wiem co mówię - uśmiecha się do mnie.<br />
Nie odwzajemniam tego. Biorę filiżankę w dwie dłonie i przykładam do ust.<br />
Lustruje mnie wzrokiem. Później również pije swój napój.<br />
- Pan też zmienił swoje podejście. Nie przepadał pan za mną. - wracam do
tematu.<br />
- Nie prawda - zaprzecza spokojnie. - Ceniłem cię za opór. Dalej to robię.
Jesteś bardzo inteligenta i cieszę się, że mogę cię uczyć.<br />
- Chciał pan być nauczycielem? To raczej nudne..<br />
- Nie chciałem. Interesowałem się filologią angielską - wzrusza ramionami i
przeczesuje palcami włosy.<br />
Kiwam głową na znak, że rozumiem.<br />
- Ale nie jest tak źle jak może się wydawać.<br />
- To dobrze - biorę mały łyk gorącego napoju.<br />
- A ty? Jakie masz plany, Giovanni? - pyta ciekawy.<br />
- Nie mam. - mruczę.<br />
- Dlaczego?<br />
- Bo i tak wszystko się cały czas zmienia.<br />
- Ale warto mieć cel i do niego dążyć - wpatruje się we mnie.<br />
- Zmieńmy temat. - proszę.<br />
- Czemu? Chcę ci pomóc - poprawia się na krześle.<br />
- Niby w czym? - patrzę na niego.<br />
- W odszukaniu swojej drogi.</div>
<div class="MsoNormal">
- Lepiej zostańmy przy angielskim.<br />
Zaczyna się śmiać. Żartował. Na wróżkę nie wygląda. <br />
- Będę wracać. - kładę pieniądze za kawę i wstaje. - Dziękuję.<br />
Mężczyzna podnosi się i łapie moją rękę. Wsuwa pieniądze w moje dłonie. - Ja
płacę - mówi stanowczo.<br />
- Dziękuję. - mówię jeszcze raz i wracam do domu.<br />
Mama siedzi na kanapie. Przytula do siebie poduszkę i beznamiętnie wpatruje się
w ścianę. Za to tata próbuje z nią porozmawiać.<br />
Ściągam buty patrząc na nich. Odwieszam kurtkę i chce iść siebie.<br />
- Poczekaj. Chodź tu - słyszę mężczyznę.<br />
Wzdycham i wracam do salonu siadając obok mamy.<br />
- Musimy porozmawiać. Bardzo poważnie - tata siada ma fotelu. Splata palce. - Nie chcemy cię ranić.<br />
- Za późno,ale nie rób sobie nic z tego, mów dalej.<br />
- Nic nie rozumiesz - wbija we mnie wzrok. - Twoja mama często wyjeżdża. Bylem samotny, a miłość gasła. Bo ile można tęsknić?<br />
- Więc znalazłeś sobie Kate - mówię chłodno.<br />
- Nie. Nie mamy romansu dla twojej wiadomości. Kate jest moją przyjaciółką.<br />
- Jasne. Tak jak mama z Paynem macie wspólne tematy.<br />
<a href="http://prawdziwaprawda.pl/static/article/0/org_256.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://prawdziwaprawda.pl/static/article/0/org_256.jpg" height="320" width="213" /></a>- Rozmawiamy poważnie Gio. Twoja mama akurat bardziej angażuje się w to co jest między nią a Liamem. Ja nie wiem jak będzie dalej. Zrozum to w końcu.<br />
- Po prostu to powiedzcie. Powiedzcie że nie będziemy już rodziną!<br />
- Będziemy. Ja i mama wciąż cię kochamy.<br />
- Tak wiem i nic się nie zmieni. Dalej będę miała i mamę i tatę i będę szczęśliwa. Tak po prostu trzeba.<br />
Mężczyzna ciągnie mnie na kolana i przytula. Nie pozwala się wyrywać. Przecieram piekące oczy i przytulam się. Całuje mnie po włosach. Rozumiem. To ich życie. Wybrali inne drogi.Nie do końca tylko wiem jedno. Przez zdradę ojca chciałam zostać z mamą, a teraz mam problem. Przecież nie będziemy razem mieszkać. Na razie może tak. Jak upewnią się, że ze mną jest wszystko dobrze.<br />
- Nie chcę tak..<br />
- Tak będzie lepiej. Musisz się z tym pogodzić słońce - tata całuje moją skroń.<br />
Mama podchodzi do nas i też się przytula. Odgarnia długie, proste blond włosy z policzków. Dlaczego nawet to nie mogło zostać w moim życiu poukładane? Wzdycham cicho, a tata głaszcze moje plecy. Muszę się z tym pogodzić. Nie mam wyjścia. Kocham ich oboje. Zostawiam ich samych i idę do siebie.<br />
~~~~~~*~~~~~~<br />
Jej mamą jest moja ukochana Joanna :D Rozumiem jak komuś się nie podoba haha. Dobra, jak się podobał rozzdział?</div>
Polecam Goodbookhttp://www.blogger.com/profile/04310776735145570384noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-4547469601537996971.post-46208695164125056122014-11-20T08:00:00.001-08:002014-11-20T08:00:42.903-08:00Rozdział 11<div class="MsoNormal">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-zDVZEeXFKCo/VG4P95cH7EI/AAAAAAAAFlQ/sOlDcVmUX5U/s1600/3.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-zDVZEeXFKCo/VG4P95cH7EI/AAAAAAAAFlQ/sOlDcVmUX5U/s1600/3.jpeg" height="320" width="212" /></a></div>
<b><br /></b>
<b>~Harry~</b><br />
Podrzucam w ręce kluczyki od auta. Wysłuchuje Nialla. Tak, znowu. <br />
- Dobra, przestań! Nic jej nie jest.<br />
- Ona wariuje rozumiesz? Traci zmysły..<br />
- Zauważyłem. Tyle, że jak powiem cześć jestem Harry to będzie gorzej.<br />
- Może... wiem że to głupie, ale jeśli nie potrafisz dać jej spokoju spróbuj..
Pomagać jej jako ty.. którego zna.<br />
- To co mam robić według ciebie? Tak dokładnie.<br />
- Graj na dwa fronty? - mówi niepewnie. - Doceni cię wtedy, jeśli jej pomożesz,
będzie twoja i wtedy prześladowca zniknie.<br />
- Czasem masz przebłyski mądrości.<br />
- Nie krzywdź jej.. bardzo.<br />
- Nie chcę jej krzywdzić. Muszę udawać jakiegoś psychicznego człowieka -
prycham i otwieram auto.<br />
- Bo.. no bo po co tak? - pyta.<br />
- Jak jestem spokojny to piszczała, to musiałem być gorszy - wzruszam
ramionami. - Nie myśl, że lubię. Dobra, wsiadaj.<br />
Razem jedziemy do klubu.<br />
<!--[endif]--></div>
<div class="MsoNormal">
<b>~ Giovanni ~</b><br />
Na palcach idę do pokoju rodziców i pukam.<br />
Otwieram drzwi powoli. Widzę, że mama śpi.<br />
- Mogę z wami spać? - pytam cicho.<br />
- Raczej ze mną - mówi sennie.<br />
- Dlacz... gdzie tata?<br />
- Nie wiem.<br />
- Nie powiedział ci gdzie idzie - wchodzę pod kołdrę.<br />
Kręci głową i mnie przytula.<br />
- Kochasz go? - pytam cicho.<br />
- Nie wiem...Myślę, że coś się wypaliło.<br />
- Och.. - nie spodziewałam się takiej odpowiedzi.<br />
Myślałam, że są szczęśliwi. Czy będą walczyć o miłość?<br />
- Masz kogoś?<br />
- Jest taki jeden...<br />
- Rozumiem.. - zamykam oczy, ale po chwili je otwieram. Zabolało mnie to. -
Wrócę jednak do siebie.<br />
- Zostań. Ja po prostu jestem szczęśliwa.<br />
- Masz prawo.. - wstaje i wychodzę.<br />
Kładę się do łóżka. Jest mi źle.<br />
Nigdy w życiu nie pomyślałabym o skończeniu z sobą. Teraz na prawdę o tym
marze.<br />
Nie mam nic. Chłopaka. Rodziny.<br />
Taty nie ma, a mama śpi. Siadam zastanawiając się poważnie. Nikogo nie ma.<br />
Ale czy to ma sens? To będzie tchórzostwo.<br />
Tylko że ja chcę uciec. To jedyne wyjście.<br />
A może da mi w końcu spokój...<br />
Wiem jedno. Nie wytrzymam długo. Z tą myślą zasypiam.<br />
Następnego dnia przychodzi pan Styles. O dziwo jest miły. Przynosi mi ciasto.<br />
Kompletnie tego nie rozumiem, ale to fajna niespodzianka.<br />
- Dobrze się dziś czujesz? Możemy się uczuć?<br />
- Musimy..<br />
- Możemy porozmawiać.<br />
- Nie za bardzo mamy o czym.<br />
- O czymkolwiek. Co lubisz robić? - siadamy na łóżku.<br />
- Czytać i spać.<br />
- Tylko tyle? - unosi brwi.<br />
- Tak wyszło.. - wzruszam ramionami.<br />
- Rozumiem..<br />
- Możemy jednak zająć się nauką?<br />
- Jak wolisz - daje mi test.<br />
Biorę go i siadam do biurka. Nie umiem się skupić.<br />
To po tym wieczorze. Jest mi ciężko ze wszystkim. Mężczyzna przygląda mi się<br />
- Chyba... chyba nie pójdzie mi dobrze. Niech będzie jeden, szkoda czasu.<br />
- Nie postawię ci jedynki. Napiszesz w innym terminie. Wiem, że to umiesz.<br />
- Okay, dziękuję.<br />
- Nie masz za co.<br />
- Coś jeszcze dzi..- podskakuje w miejscu, gdy przez przeciąg zamyka się okno.<br />
Patrzy na mnie kątem oka. </div>
<div class="MsoNormal">
- Spokojnie.<br />
- Coś jeszcze dzisiaj? - Pytam zawstydzona.<br />
Wzrusza ramionami i podchodzi do mojej biblioteczki. Przygląda się tytułom
książek.<br />
Obserwuje go. Jest inny niż w szkole, wręcz go lubię.<br />
Nie jest chamski. Nie ocenia mnie z góry.<br />
- Jaka jest pana ulubiona książka?<br />
- Wiesz, że nie mam? W moim domu jest cały pokój książek. Nie umiem zdecydować,
która. Do wielu często wracam.<br />
- To wspaniałe, no wie pan, taki własny świat z wieloma wątkami.<br />
- Masz rację. Oderwanie od rzeczywistości.<br />
- Pewien sposób na to.<br />
- Czytanie jest dla ludzi inteligentnych - uśmiecha się do mnie.<br />
- Możliwe..<br />
- Tylko oni zrozumieją co pisarz chce przekazać.<br />
- Czy w szkole gadają o... no wie pan, o moim wypadku?<br />
- Nie. Jest to zatajone. Nie musisz się tym martwić.<br />
- Dobrze..<br />
Uśmiecha się jeszcze raz i bierze do ręki jedną z książkę<br />
- Pożyczysz mi?<br />
- Proszę - Kiwam głową.<br />
- Dziękuję. - chowa ją do kieszeni plecaka.<br />
- Na czym polega nauka przez Internet? - zwracam jego uwagę.<br />
- Jest to nauczanie jak indywidualne. Dostajesz zadania na jeden dzień i musisz
je wykonać.<br />
- Na pocztę?<br />
- Nie.. jest taka specjalna platforma.<br />
- Okay, rozumiem.<br />
- Myślę, że nie jest to ciekawe.<br />
- Ja myślę inaczej.<br />
- Nie masz kontaktu z ludźmi.<br />
- Bez przesady.<br />
- Wiem co mówię. Taka nauka to jedna wielka pomyłka.<br />
- Mogłabym wtedy podróżować z mamą.<br />
- Myślę, że twoja mama nigdzie nie pojedzie.<br />
- Nie umie usiedzieć na miejscu.<br />
- Ale tutaj ma kogoś - mówi.<br />
- Co? Skąd pan to wie?<br />
- Liam.<br />
- O boże.. - nie mogę w to uwierzyć.<br />
- Będę już szedł - całuje moją dłoń i bierze rzeczy.<br />
- Dziękuje, do widzenia.<br />
- Miłego dnia - wychodzi z pokoju.<br />
Zaraz gdy wychodzi zbiegam na dół szukając mamy.<br />
Gotuje obiad. Nie wiem czy ta wiadomość mnie zaskoczyła.<br />
- Z moim nauczycielem mamo?<br />
- Co? - patrzy na mnie.<br />
- To on cię posuwa tak?! - na prawdę robie się zła.<br />
- Nikt mnie nie posuwa - odpowiada urażona.<br />
- Razem z ojcem jesteście siebie warci!<br />
- Uspokój się, dobrze? Mówisz do mnie. Więc wyrażaj się. Z nikim nie sypiam dla
twojej wiadomości. Z Liamem mamy różne tematy. Wspólne.<br />
- Wolisz jego niż tatę..<br />
- Twój tata jest dla mnie ważny, ale również znalazł osobę, z którą się
rozumie.<br />
- Wiem to - mówię spokojniej.<br />
- Również kogoś takiego znajdziesz.<br />
- Nie zaczynaj..<br />
- Stwierdzam fakty.<br />
- Zostaw go. Rozwiedźcie się do cholery.<br />
- O co ci chodzi Gio?<br />
- Obiecywaliście sobie miłość. - wycieram łzę z policzka.<br />
Podchodzi do mnie i przytula. Opiera podbródek o moje czoło. </div>
<div class="MsoNormal">
- Kochamy ciebie. Najbardziej na świecie.<br />
Wydostaje się z jej ramion, biorę kurtkę i wychodzę z domu.</div>
~~~~*~~~~~<br />
<div style="text-align: center;">
Serdecznie zapraszam na blog prowadzony z M Horanson :) (od My Black Angel, Stupid game itd <b><a href="http://rawrrharry.blogspot.com/" target="_blank">) http://rawrrharry.blogspot.com/</a></b></div>
Polecam Goodbookhttp://www.blogger.com/profile/04310776735145570384noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-4547469601537996971.post-60245463807106099462014-11-10T01:09:00.000-08:002014-11-10T01:09:10.407-08:00Rozdział 10<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 16px;">~Giovanni~</span></div>
<span style="font-size: 16px;">Zrobili mi płukanie żołądka. Sytuacja opanowana. Nie będę tu leżeć długo. Ronnie i Emmett siedzą ze mną.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Nie chcę żeby tu byli. Chcę być sama.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Po co zrobiłaś? Zgłupiałaś do reszty? - mówi blondyn. Jest jakiś...dziwny. - Życie jest jedno, a ty wybrzydzasz</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Daj mi spokój - odwracam się na drugi bok.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- O. Taka z tobą rozmowa. - prycha. - Ja go zabiję...- mówi jeszcze i wychodzi.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Ronnie po prostu siedzi, nic nie mówi. Wiem że jest zła, ale ona nie rozumie.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Nie wiedzą co się stało. Już jutro wrócę do domu. Znów będę się bać. Przecież nie wie, że tu jestem.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Powstrzymuję się od płaczu.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Moje życie to jedno wielkie zapytanie. Co? Dlaczego? Czemu?</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Cały czas jest mi niedobrze przez płukanie.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Czuję się okropnie, a niedługo wszystko wróci do normy..</span><br />
<span style="font-size: 16px;">~*~</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Ubrałam jedynie jeansy i zwykłą koszulkę. Włosy związałam w kucyka. Układam książki na biurku. Dokładnie nie wiem z kim będę mieć lekcję.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Z jednej strony cieszy mnie to indywidualne nauczanie. Nie muszę dzięki temu wychodzić z domu.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Nie muszę pokazywać się w szkole. A jestem popularna wiec wszystko by mnie przytoczyło.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Słyszę pukanie do drzwi pokoju.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Proszę - mówię wiedząc że to nauczyciel.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Do pomieszczenia wchodzi pan od angielskiego. No świetnie. To właśnie moje szczęście. Mężczyzna zamyka drzwi i przygląda mi się w skupieniu. Wygląda jakby coś chciał powiedzieć, ale tego nie robi. Kiwa jedynie głową i siadamy do biurka. Ubrał się dzisiaj jak nie on. Zwykle jeansy i bluza.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Od czego chcesz zacząć? - pyta stosowanym głosem.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Wzruszam ramionami. Jest mi to obojętne.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Jaką książkę ostatnio przeczytałaś? - opiera rękę o tył mojego krzesła.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Ymm.. Intruz</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Więc opowiedz mi - zachęca.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Po co? - patrzę na niego.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Bo chcę, żebyś to streściła. Opowiedz.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Bawię się swoimi palcami i opowiadam bardzo ogólnie książkę.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Brunet słucha mnie czasem zapisując coś na kartce. W końcu otwiera moje ćwiczenia od gramatyki.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Zrobimy parę zadań. Lubię rozmawiać o książkach, ale gramatyka również jest ważna.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Jasne - biorę do reki długopis.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Uważnie patrzy jak wypełniam luki.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Nie mam jakiś większych problemów.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Radzę sobie z tym. Umiem. Mężczyzna bawi się długopisem.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Tyle? - pytam.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Tyle - odpowiada i zbiera swoje rzeczy. Jego wzrok spoczywa na czarnych opaskach.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Biorę je szybko i wkładam do szuflady.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- W takim razie do jutra. Napiszesz sprawdzian - mówi, podnosząc się.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Chwilę później wychodzi. Na krześle zostaje jego bluza.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Biorę ją i biegnę za mężczyzną na dół. Zatrzymuję go i podaję własność bez słowa.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Dziękuję Gio - odpowiada.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Pierwszy raz jego oczy nie są zimne. Tym razem widzę w nich ból.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Nie ma za co.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Do jutra - powtarza i wychodzi.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Wracam do domu i kładę się od razu do łóżka.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Nie mam lepszych zajęć. Ronnie ugania się z Emmettem, a ja boje się własnego cienia.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Naprawdę źle się czuję. Przytulam poduszkę do brzucha.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Mama wcale nie wyjeżdża. Była dzisiaj w mojej szkole. Zaniosła zwolnienie z WF. Ciekawe czemu jeszcze nie wróciła.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Taty też nie ma, a ja nienawidzę być sama.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Policja nic nie zrobiła. Wiedziałam, że odpuszczą. Zostałam bez pomocy. Na rezultaty nie muszę długo czekać. Gdy otwieram oczy po drzemce na oczach mam opaskę.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Mocno zaciskam palce na pościeli i zaciskam oczy.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Dlaczego to zrobiłaś? - słyszę łagodny głos, ale przepełniony bólem. - Nie możesz odejść.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Nie odzywam się. Naprawdę nie chcę go zdenerwować.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Nie chcę powtórki z rozrywki.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Skarbie - siada obok i bierze moja rękę w swoją większą. - Nie zrobię ci krzywdy. Nigdy więcej. Tylko pozwól się poznać.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Zabieram dłoń i przyciskam ją do klatki piersiowej.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Ale musisz słuchać i być posłuszna - głaszcze mój policzek.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Nie ruszam się. Nic nie robię.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Pochyla się i podnosi mnie. Kładzie na swoich kolanach, a potem przytula. Te perfumy.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Staram się zamknąć w własnej przestrzeni.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Kochanie - całuje mnie po włosach. - Jesteś cudowną dziewczyną. Piękną, mądrą. Jesteś delikatna i nieśmiała. Jestem trochę starszy, ale sprawisz, że się zachwycam. Nie chcę cię zrazić.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Niech mnie puści. Proszę niech nic mi nie robi.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Giovanni.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Biorę głębszy oddech i skulam się jeszcze.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Odpowiedz mi coś.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Tak.. - mamrocze nie chcąc wyprowadzić go z równowagi</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Możemy normalnie porozmawiać? - głaszczę mnie po włosach.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Przeczę głową zaciskając mocno pięści.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Dlaczego?</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Powtarzam ruch. Zaczynam płakać przypominając sobie jego ostatnią wizytę.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Nic nie mówi. Ściera palcami moje łzy.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Nagle spływa na mnie odczucie osaczenia. W jednym momencie zaczynam panikować, dusić się.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Hej, spokojnie słyszysz? Nic ci nie zrobię - lekko mną potrząsa.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Puść mnie. Zostaw!</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Nie możesz krzyczeć. Pamiętasz co stało się ostatnio? Przestań.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Zagryzam mocno pięść i dalej płacze, ryczę. Jak w jakimś amoku.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Próbuje mnie uspokoić. Kołysze, opowiada. Stara się wszystkiego.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Zostaw.. - szlocham.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Ale widzisz? Nic ci nie jest, więc po co te łzy. Jakie książki lubisz?</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Nie odpowiadam. Staram się wyłączyć.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Widziałem, że czytasz młodzieżowe. Intruz?</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Nie wiem..</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Podobał ci się?</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Daj mi spokój - nie wiem jak mam prosić.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Nie.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Proszę..</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Nie - odpowiada.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Ona nie wie jakie ma szczęście</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Na oślep próbuje zejść z jego kolan.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Siedź jak siedzisz Wesley.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Nie chce! - wybucham zdesperowana.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Już? Skończyłaś? I tak postawie na swoim. - bierze moją rękę. Czuję coś zimnego na nadgarstku. Bransoletka.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Nie mówię już ani słowa. Mam wrażenie jakby niszczył mnie od środka.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Wszystko głowa gardło katar i...okres no zajebiście</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Teraz na mnie nie krzyczy, jednak nie wiadomo kiedy może wybuchnąć.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Czekam. Postanawiam po prostu przemilczeć jego obecność.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Ale wiesz, że jak będziesz mnie ignorować też nie skończy się to ciekawie?</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Nie odpowiadam. Skupiam się tylko i wyłącznie na swoim oddechu.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Łapie mocno mój podbródek.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Ty nie lubisz jak jestem miły, co?</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Przepraszam.. - szepcze.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Więc odpowiadaj normalnie. - mówi i mnie puszcza.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Zakrywam głowę swoimi ramionami.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- To jeszcze raz. Jakie książki lubisz?</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Nie wiem..</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Jakie przeważnie czytasz?</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Przeczę głową.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Odpowiadaj. - upomina mnie.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Nie wiem - piszczę.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- No czego nie wiesz blondynko?</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Ucieknę jakoś..- szepcze.- A jeśli nie to znowu spróbuję się zabić. W końcu mi się uda.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Nie spróbujesz. Nie masz potrzeby. Jesteś grzeczna to nic ci nie grozi.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Kręcę głową jakby to miało odepchnąć jego słowa.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Słuchasz mnie? - potrząsa mną mocno. - Będziesz szczęśliwa.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Jak zostawisz.. - skupiam się chcąc zidentyfikować jego głos.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Nie. Ze mną.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Przeczę głową. Znam ten głos, perfumy również.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Tylko wciąż nie wiem kto to może być. Czuję jak łapie moją rękę</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Wyrywam ją szybko i chowam przed nim.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Przestań, błagam cię przestań. Denerwujesz mnie. Mówiłem. Zaczniemy powoli.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Jesteś nienormalny. Tato! - znowu zaczynam krzyczeć. Jak on może mówić takie rzeczy.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Twój tata jest u Kate - prycha.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Zostaw! - udaje mi się stanąć na nogi. Po omacku zaczynam się oddalać, w końcu gdy słyszę za plecami że wstaje z łóżka. Ściągam zasłonę i szybko otwieram drzwi.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Odwraca mnie tak, że jestem plecami do jego klatki.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Dziewczynko, nie igraj ze mną. Co chwila się przekonujesz, że źle się to dla ciebie kończy a dalej mnie wkurwiasz.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Puść! - słyszę kroki na schodach. Tak, dziękuję ktokolwiek to jest.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Mężczyzna popycha mnie na łóżko, a sam wychodzi.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Po chwili drzwi od mojego pokoju otwierają się.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Staje w nich Emmett. Nie wiem co tu robi.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Wstaje i wbiegam mu w ramiona.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">- Przestań płakać. Nic ci nie będzie - mówi.</span><br />
<span style="font-size: 16px;">Przytulam się do niego mocno. </span><br />
<span style="font-size: 16px;">
<!--[if !supportLineBreakNewLine]-->
<!--[endif]--></span><br />
<span style="font-size: 16px;">- On.. on znowu tu był.. - chlipię.</span><br />
<span style="font-size: 16px;"><br /></span>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: 16px;">~~~~~~*~~~~~~~~</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: 16px;">Hej! Mam niespodziankę. Deal zostaje wznowiony i pisany jakby od nowa :)</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: 16px;"><a href="http://deal-fanfiction.blogspot.com/">http://deal-fanfiction.blogspot.com/</a></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<span style="font-size: 16px;"><br /></span>Polecam Goodbookhttp://www.blogger.com/profile/04310776735145570384noreply@blogger.com25tag:blogger.com,1999:blog-4547469601537996971.post-81774116943450096672014-11-06T07:10:00.001-08:002014-11-06T07:10:47.654-08:00Rozdział 9<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: center;">
<img height="314" src="http://data2.whicdn.com/images/138759977/large.jpg" width="320" /></div>
<b>~ Giovanni ~</b><br />
Siedzę na łóżku zła, że tato znowu wyszedł i czytam książkę.<br />
Lampka oświetla mi literki. Nie wiem co się dzieje w moim życiu. Mam nadzieję,
że to stan przejściowy. Czuję się jak w filmie.<br />
Mam wrażenie jakby mama wiedziała, że tata kogoś ma i po prostu ją to nie
rusza.<br />
A tata za to wygląda na szczęśliwego. Z mamą rozmawia jak z przyjaciółką.<br />
To mi się ani trochę nie podoba.<br />
Zła odkładam książkę. Gaszę lampkę i kładę głowę na poduszce. Ledwo zamykam
oczy, a słyszę kroki w pokoju.<br />
- Nie jestem głodna mamo.. - wtulam się bardziej w poduszkę.<br />
- Nie zmieniałem płci - słyszę i czuję jak ktoś siada na łóżku.<br />
Zamieram słysząc znów ten głos. Mocniej zaciskam palce na pościeli.<br />
- Nie denerwuj się. Nie chcemy nerwów. Intrygujesz mnie. Chcę cię mieć. Chcę, żebyś
mnie poznała. Ale to nie ten czas - gładzi ręką moje biodro.<br />
- Zostaw mnie...<br />
- Dobrze wiesz, że tego nie zrobię. Również jestem uparty Gio - mówi do mojego
ucha. Składa pocałunek na mojej szyi.<br />
- Mamo! - krzyczę przerażona najgłośniej jak tylko potrafię. Mam tego dość.<br />
- Nie lubisz słuchać - zatyka mi usta ręką. Na oczach znów pojawia się opaska.
Przygniata mnie swoim ciężarem. Znam te perfumy. - Teraz mnie posłuchasz.
Krzykniesz jeszcze raz, a cię zerżnę . Doświadczyłaś mojej złości. A ja nie
chcę ciągle być tym złym kochanie.<br />
Wiercę się pod nim. Nie zrobi tego jeśli mama tu przyjdzie. Czekam chwilę i
znów krzyczę wołając pomocy.<br />
Podnosi się. Nie wiem co robi. Po chwili jednak znów jest na mnie. - Twoja mama
śpi po środkach nasennych. Plus narkotyki. - mówi. - Naprawdę tak sobie
wyobrażałaś pierwszy raz?<br />
- Zostaw mnie!<br />
- Zamknij się - syczy. Uderza mnie otwarta ręką.<br />
To na prawdę boli. Próbuje go z siebie zrzucić jak tylko mogę. <br />
- Pomocy! Mamo!<br />
- Twoja mama śpi. Blondynki nie są takie głupie, prawda? - czuję proszek przy
nosie.<br />
- Nie! Nie chce! - odpycham jego ręce.<br />
- Nie interesuje mnie co chcesz. Coraz bardziej mnie wkurwiasz - warczy i
kolanem rozsuwa moje nogi.<br />
- Przestań.. - mówię przez płacz.<br />
- Przeproś mnie za swoje zachowanie to zastanowię się.<br />
- Daj mi spokój.. błagam..<br />
- Nie - całuje moją szyję.<br />
Sięgam ręką do opaski chcąc ją ściągnąć przy czym nie przestaje się wiercić<br />
Łapie moje ręce. </div>
<div class="MsoNormal">
- Tracę cierpliwość. Przysięgam kurwa, że tracę - warczy.<br />
Uspokajam się. Gdy orientuje się i jestem pewna gdzie jest jego krocze, mocno
kopie, choć jestem przerażona.<br />
- To był zły ruch - słyszę jak jęczy. Łapie moje biodra i odwraca mnie tyłem.
Zaplata moje włosy na ręce i mocno ciągnie.<br />
Krzyczę z bólu i łapie się za głowę.<br />
- Co powiedziałem? - syczy. - Ze słuchasz.<br />
Niech ten koszmar się skończy. Błagam, niech to będzie tylko zły sen.<br />
Ciągnie za moje spodnie od piżamy. Ściąga je w dół.<br />
Co?! Nie, nie, nie! Chce uciec. Robie wszystko żeby się uwolnić.<br />
Nie pozwala mi. Jest dużo silniejszy. - Przeprosisz. Zaczniemy znajomość od
nowa. Nie przeprosisz wejdę w ciebie, a najpierw podam narkotyk rozluźniający.<br />
Sięgam rękami do tyłu chcąc nasunąć ściągniętą odzież. Czuje się jak w amoku.
Dlaczego nikt mi nie pomaga?<br />
Dlaczego on umie tak wszystko zaplanować, aby wyszło na jego? Nie pozwala mi na
żaden ruch. - Trzy...<br />
Błagam niech tato wróci, niech mi pomoże. Płaczę coraz bardziej. Oddech nie
nadąża.<br />
- Dwa - stuka palcami o moje biodro.<br />
- Proszę nie.. - chce przewrócić się na bok.<br />
- Nie. Nie proszę. Przepraszam za? - jest zły. Naprawdę zły.<br />
- Przepraszam..<br />
- Za? - ciągnie za moje włosy.<br />
- Nie wiem.. - szlocham próbując się skupić.<br />
- Za co Gio?! - podnosi głos. Tak bardzo się boję.<br />
- Przepraszam.. - powtarzam jak w amoku.<br />
- Uspokój się - gwałtownie pcha mnie na materac i wstaje. Zanoszę się większym
płaczem. - Przestań płakać. Mam dość tego, że co powiem ty nie wykonujesz.
Zrozum, że jesteś w pułapce. Każde kolejne "nie " może boleć .<br />
- Zostaw mnie! - krzyczę zdesperowana. - Co ja zrobiłam?! Czego chcesz?!<br />
- Ścisz ton - mówi znudzony.<br />
- Mamo! - ponawiam próbę ściągnięcia opaski.</div>
<div class="MsoNormal">
- Czemu ty jesteś taka głupia? - czuję uścisk na szyi. - Nie
dociera?</div>
<div class="MsoNormal">
Zaczynam kopać nogami chcąc się go pozbyć.<br />
Ukłucie w udzie, a w moim ciele rozlewa się fala ciepła.<br />
Nie! Coś mi podał, ale to nie znaczy, że zrobi to co powiedział prawda?!<br />
Mam taką nadzieję. Przestaję się szarpać nie mając siły. </div>
<div class="MsoNormal">
- To teraz porozmawiamy - mówi cicho.<br />
Najpierw musi powiedzieć dlaczego to robi i za co<br />
Opadam na poduszki. Co on mi do cholery zrobił?!<br />
Do tego nic nie widzę. Nie wiem co się dzieje. Teraz może wszystko. Nie
zaprotestuję. Nie mam jak. </div>
<div class="MsoNormal">
- Było tak dobrze. Przeprosiłaś. Tylko cię puściłem, a już
szczekasz. Za dużo jak na swoją rasę - słyszę, że odpina pasek spodni.<br />
Spinam wszystkie mięśnie chcąc uciec. Muszę coś zrobić.<br />
Krzyki nie pomagają. Mama naprawdę śpi po tym co jej podał. Czuję jak mnie
podnosi i obraca. Opieram rękoma o materac.<br />
- Nie, błagam.. - nie daje rady nawet krzyczeć. - Proszę..<br />
- Jutro każdy ruch będzie ci przypominał o karze - Szepcze lodowatym głosem do
mojego ucha. Ponownie opuszcza moje spodnie w dół.<br />
Zaciskam palce i próbuje się podciągnąć do góry by przed nim uciec. To nie może
być prawda.<br />
- Chłopak cię rzucił. Nie był ciebie wart kochanie. Nie wie co stracił - całuje
moją szyję. Czasem ją gryzie.<br />
Płacze. Jestem przerażona jak chyba jeszcze nigdy w życiu. Zrobiłabym wszystko
żeby tego nie robił.<br />
No dobra...Miałam szanse i mogłam go nie wkurzać. Nie myślałam jednak, że zrobi
to naprawdę.<br />
Żałuję, ale proszę... Jeśli coś komuś zrobiłam i teraz przez to mnie to spotyka
to kurwa przepraszam.<br />
Czuję przy wejściu...ale tym drugim, jego.<br />
Zaczynam jeszcze bardziej płakać. Zbieram wszystkie siły by tylko się odsunąć.<br />
Jednak trzyma moje biodra. </div>
<div class="MsoNormal">
- Nie płacz. Wtedy będzie boleć. Chcesz, żeby bolało?<br />
- Proszę nie.. - duszę się płaczem.<br />
- Więc nie płacz to nie będzie - mruczy. Powoli we mnie wchodzi.<br />
- Nie! - wyrywam się, ale to godne pożałowania przez to coś w moim organizmie.
Nie wytrzymuje i spadam na brzuch.<br />
Unosi moje biodra. Nie pozwala mi znów się położyć.<br />
- Przepraszam, przepraszam.. - powtarzam przez łzy. Błagam niech on przestanie.<br />
- I co? Jak z ciebie wyjdę to zaczniesz słuchać? Zaczniesz współpracować?<br />
- Tak! - zrobię wszystko.<br />
Jeszcze chwilę mnie rozpycha. Zamykam mocno oczy i biorę głęboki oddech. </div>
<div class="MsoNormal">
- Jesteś ciasna. Bardzo - powoli, bardzo powoli wychodzi.<br />
Opadam bezwładnie na pościel. To było tak okropne. Zanoszę się płaczem.<br />
Głęboko oddycham. Chcę dojść do siebie. Poduszka robi się bardziej mokra.<br />
Bolało, a on nie przestawał. Zrobił to i może zrobić wiele więcej.<br />
Tyle, że dalej jestem dziewicą. Zrobił to inaczej. Nie zmieniało faktu, że mnie
ukarał.<br />
No tak, przecież tak nie stwierdzą gwałtu. Sięgam po kołdrę i nakrywam się jak
tylko mogę. Nie chcę! Proszę nie chcę! Choć teoretycznie łzy powinny mi się juz
skończyć, ja dalej płaczę.<br />
Słyszę jak się ubiera. Chodzi po pokoju. Niech wyjdzie. Niech mnie zostawi.<br />
- Już? Przekonałaś się, że ja mam rację? - czuję jak się nade mną pochyla.<br />
Kiwam energicznie głową bardziej się kuląc.<br />
- Dobranoc - całuje mnie.<br />
Wychodzi. Nie mogę zasnąć, gdy odzyskuję władze w moim ciele, pomimo bólu idę
do łazienki. Siadam pod ścianą z lekami między nogami. Wyszukuję te nasenne i
przeciwbólowe. Nie dam rady. Chcę zasnąć i już się nie obudzić. Nie dam rady.
Boję się. Połykam tabletkę za tabletką. W końcu odpływam.<br />
Świst gotującej wody wybudza mnie ze snu. Mrugam powiekami i otwieram oczy.
Widzę swój pokój. Leżę na łóżku, a do mojej ręki przypięta jest kroplówka.
Drzwi na korytarz zostały otwarte.<br />
Nie za bardzo rozumiem co dzieje się wokół mnie.<br />
Jestem otumaniona. Przełykam ślinę i czuję suchość w gardle. Słyszę również
kroki na schodach. Po chwili w pokoju pojawia się tata.<br />
Podchodzi do mojego łóżka. Chyba długo nie spał. Tak wygląda. <br />
- Nie zapytam co chciałaś zrobić, ale następnym razem będziesz miała nas na
sumieniu - mówi i pomaga mi usiąść<br />
Zagryzam mocno wargę, a po moich policzkach zaczynają płynąć łzy.<br />
- Nie płacz słońce. Nic się już nie dzieje. Jednak to było bardzo głupie. Przez
najbliższy tydzień będziesz mieć nauczanie indywidualne - przystawia mi kubek z
ciepłą herbatą do ust.<br />
- Nie chcę...<br />
- Twoje nie chce już nam wyszło bokiem - piorunuje mnie wzrokiem. Naprawdę jest
zły. To nie moja wina...</div>
<div class="MsoNormal">
~Weronica~<br />
Podziwiam moje czerwone paznokcie, siedząc na kanapie. Dwie minuty miną i może
sobie iść. To on mnie rzucił, a teraz gada o tym ze tańczę z innymi.<br />
Egoistyczny dureń. Mało bólu mi sprawił. Niech teraz się nie wtrąca.<br />
- Możesz już iść? - pytam obojętnie. - Tam są drzwi. Zamknij je za sobą.<br />
- Jak będę miał ochotę. - odpowiada.<br />
Zmienił się. Naprawdę się zmienił. Jest bezpośredni i nie miły. A był taki
słodki...</div>
<span style="font-size: 12pt;">Łapie mnie za kostki i przyciąga tak że oplatam jego pas a nasze klatki
się stykają.<br />
Patrzę na niego zacięcie. Masz być twarda Ronnie. Musisz być twarda.<br />
- Zostaw te pierdolone paznokcie.<br />
Otwieram szeroko oczy. Podmienili Emmetta?<br />
- I tak ten kolor jest ohydny.<br />
- Odczep się. Ja lubię swoje paznokcie. Nie będę tak z tobą rozmawia. Najlepiej
to już idź.<br />
- No weź.. Nie bądź taka.<br />
- To ty mnie zostawiłeś. Zabawiłeś się i potraktowałeś jak zabawkę. A teraz
podrywasz moją przyjaciółkę!<br />
- Co?- marszczy brwi - Wcale nie.<br />
- W ogóle - zakładam ręce na klatkę.<br />
- Uwierz mi że nie - kładzie dłonie na moich biodrach.<br />
- Emmett zerwałeś ze mną. Mam prawo do flirtowania. I też mam uczucia!<br />
- Flirtuj ile chcesz, ale ze mną.<br />
- Może wreszcie się zde...- sięgam po dzwoniąc telefon. Tata Gio? - Halo?<br />
- Możesz przyjechać? - jest zdenerwowany - Gio jest w szpitalu.<br />
- Taak...Za chwilę będę - dukam. - Co się stało?<br />
- Po prostu.. Po prostu przyjedź - Rozłącza się.<br />
Wstaję z kolan blondyna i pospiesznie się ubieram. O Boże...Co się stało? To
coś z tym człowiekiem co za nią chodzi?<br />
- Co jest? - pyta mnie chłopak.<br />
- Nie wiem. Giovanni jest w szpitalu. Jak to ten skurwysyn to go znajdę.
Obiecuję.<br />
Ten wyciąga telefon i dzwoni do kogoś mówiąc mu o mojej przyjaciółce.<br />
Nie wiem po co. Emmett odwozi mnie do szpitala.</span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12pt;">~~~~~~~~*~~~~~~~~</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12pt;">Hej! Mało komentarzy pod ostatnim :( My smutne. Mam nadzieję, że nas nie zostawiacie :D </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12pt;">Chcecie dzisiaj Russian Girl? </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12pt;"><br /></span></div>
Polecam Goodbookhttp://www.blogger.com/profile/04310776735145570384noreply@blogger.com25tag:blogger.com,1999:blog-4547469601537996971.post-35493026285538829962014-11-01T11:10:00.000-07:002014-11-01T11:10:08.759-07:00Rozdział 8<div style="text-align: center;">
<img alt="✌️" src="http://data3.whicdn.com/images/138760156/large.jpg" height="320" width="318" /></div>
Budzę się zwinięta na łóżku. Dzisiaj sobota. Mogłam się wyspać.<br />
Rodzice pewnie... lepiej nie będę na razie wchodzić do ich sypialni. Uśmiecham się pod nosem i wtulam policzek w poduszkę.<br />
Nie mam wiele zadane. Sprawdzianów też nie ma w tym tygodniu. Może, aby nie myśleć o problemach wyjdę gdzieś z Ronnie?<br />
Biorę telefon i do niej dzwonie. Mam nadzieję, że jej nie obudzę.<br />
- Tak? - ziewa.<br />
- Masz czas dzisiaj?<br />
- Mam. Miałam dzisiaj dzwonić, żeby wieczorem wyciągnąć cię na imprezę. Znalazłam dość fajny klub. Co ty na to? - proponuje.<br />
- Nie wiem... - trochę się boję.<br />
- Czego? Chodźmy. Trochę się rozerwiesz - uśmiecha się.<br />
- Nie jestem pewna.<br />
- To bądź o 18. Przyjdę.<br />
- Jasne - Rozłączam się i zakopuje na nowo w pościeli. Tak tu mnie nikt nie znajdzie, jestem bezpieczna.<br />
Zamykam oczy na jeszcze chwilę. Czuję męskie perfumy na poduszce.<br />
Troy ma inne, po za tym ostatnio zmieniłam pościel. Nie znam tego zapachu. Czy on tu ze mną leżał? Przechodzą mnie zimne dreszcze. Opatulam się szczelniej. W domu jest bardzo cicho. Sama chcę jeszcze zasnąć.<br />
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
Gdy schodzę na dół ubrana w luźny dres, okazuje się że jest tylko mama. Siedzi przy komputerze i ogląda zdjęcie z podróży.<br />
- Gdzie tato? - siadam obok niej.<br />
- W pracy. Tak, chyba w pracy - przesuwa myszką. - Jesteś głodna?<br />
- Dlaczego nie został. Przecież dopiero wróciłaś.<br />
Wzrusza ramionami. Nie wygląda jakby była zła, ani żeby jej się paliło do spotkania z tatą.<br />
- Ronnie później przyjdzie. - wstaje i idę do kuchni.<br />
- Dobrze kochanie!<br />
Rzeczywiście blondynka przychodzi o umówionej porze.<br />
Dzień był nudny, więc spędziłam go na czytaniu książki. Dziewczyna jest zdziwiona, gdy widzi mnie nie gotową. Przenoszę na nią wzrok i uśmiecham się niewinnie.<br />
- Ubieraj się, bo nie mamy czasu. Serio.<br />
- Ronnie..<br />
- Czekam - zakłada ręce na klatkę.<br />
Sama ubrana jest w krótką czarną sukienkę. Ma też wysokie szpilki.<br />
- Zostańmy w domu - proszę.<br />
- Nie,.<br />
Zrezygnowana wlekę się do łazienki by się przygotować. Ubieram granatową sukienkę do połowy ud. Włosy związuję w wysokiego kucyka, a na nogi zakładam lakierowane koturny.<br />
Maluję się, aby nie było widać siniaka. Nie chcę tego pokazywać.<br />
W Clubie będzie raczej ciemno więc nie obawiam się tak bardzo. Gotowa wracam do przyjaciółki. Biorę czarną kopertówkę i wychodzimy.<br />
Jedziemy taksówką. Całe szczęście. Opieram głowę o szybę i przymykam oczy. Dziewczyna puka mnie, gdy wysiadamy. Nie mogę nic poradzić na to że strach ciągle mi towarzyszy. Wchodzimy do środka.Jest bardzo dużo ludzi. Każdy tańczy, wyrzucając ręce do góry. Muzyka huczy odbijając się o ściany budynku. Krzywię się lekko, ale idę za koleżanką. Nie chcę jej zgubić. Docieramy do baru. Rozglądam się lekko. Obserwuję ludzi. Jedni naprawdę już są nawaleni. Szybko. Przełykam ślinę i posyłam Ronnie wymuszony uśmiech siadając na wysokim krześle. Nie jestem w nastroju do imprez. Chyba że mam czcić iż zostałam singlem. Wzdycham cicho.<br />
Po jakimś czasie koleżanka znika mi z pola widzenia. Poszła tańczyć. Zabieram torebkę i idę do łazienki. Zatrzymuje się, gdy widzę Emmetta rozmawiającego z jakimś chłopakiem. Młody. Chyba jeszcze nie pijany.<br />
- Teraz za darmo. Następnym razem się dogadamy.<br />
Gdy odchodzi, ja staje przed blondynem z rękami na biodrach.<br />
- Spieszno ci za kratki?<br />
Patrzy na mnie trochę zdziwiony. Nie wygląda dzisiaj tak niewinnie.<br />
- Och...Co tu robisz? - pyta.<br />
- Przyszłam z Ronnie - wskazuję na dziewczynę tańczącą z jakimś szatynem w dłuższych włosach.<br />
- Jest późno. Nie powinniście kręcić się w takich miejscach - odpowiada zaniepokojony i obejmuje mnie ramieniem.<br />
- To chyba nie twoja sprawa - teraz bardziej rozumie ból przyjaciółki gdy ten ją rzucił.<br />
- Moja. Martwię się o was.<br />
- Daruj sobie. - zrzucam jego ramię.<br />
- O co ci chodzi? - pyta nieśmiało. Wygląda na zmieszanego.<br />
- Wiesz że ona cie kocha? Kochała, mam nadzieję.<br />
- Giovanni, o co ci chodzi? - patrzy na mnie uważnie. - Zachowujesz się dziwnie. - a wcale wcześniej nie słyszałam jak mówi do niego Niall.<br />
- Jesteś dupkiem. - wymijam go i idę do łazienki.<br />
- Hej! - woła za mną i łapie za rękę. - Przestań mnie obrażać. Nic nie zrobiłem.<br />
- Daj mi spokój. - wyrywam się.<br />
- Dobrze, przepraszam. - patrzy na mnie z pokorą.<br />
Kolejna niewiadoma. Lepiej być nie może. W ogóle nie ruszył go widok Ronnie z innym. Skończony złama... Zresztą. Nieważne.<br />
<b>~Harry~</b><br />
Wysłuchuje wściekłego Nialla. Przez to, że musiał udawać nie mógł dorwać tego chłopaka. A co ja mu poradzę, że Giovanni zawsze znajduje się w złym miejscu i o złym czasie? Jeszcze podobno nieźle mu nagadała. Na prawdę potrafi być wkurzona. Opieram się o budynek i zakładam ręce na klatkę. Wiem, że ona ma charakter, ale rzadko kto potrafi wyprowadzić Horana z siebie.<br />
Zaczynam się śmiać.<br />
- Stary, wyluzuj.<br />
- mizdrzą się tam nie wiadomo z kim..<br />
- To co? - unoszę brew. - To ty ją RZUCIŁEŚ.<br />
- Nie obchodzi mnie co i z kim robi.<br />
Uśmiecham się pod nosem i klepię go po plecach. Idzie w zaparte. No cóż. Nawet taki Niall ma prawo do miłości.<br />
Z Clubu słychać głośną muzykę i dobrą zabawę.<br />
- Wchodź tam - mówię. - Wyprowadź obie.<br />
- Nie chce mi się z nimi naciągać.<br />
- Idź.<br />
Sklina pod nosem i wchodzi do środka. Dziesięć minut później wynosi dziewczyny przerzucone przez jego ramiona. Obie nie dobrowolnie chwalą się przez to bielizną. Wyobrażam sobie, że tym razem nawet nie udawał grzecznego Emmetta. Dalej był wkurzony.<br />
- Puść nas idioto! - krzyczy jedna.<br />
Otwieram drzwi taksówki. Niall wsadza je obie.<br />
- I co? - pyta mnie zamykając drzwi.<br />
- Wracają do domu, a ja mam pewność, że do Gio nikt się nie dobierze.<br />
- Chyba że już to zrobił.. - chłopak drapie się po karku.<br />
- Ale ona nie wygląda na pijaną. Nie puściła by się.<br />
- Słucham? - patrzę na niego.<br />
- Znalazłem ją w łazience - mówi tak żebym zrozumiał.<br />
- Ale ona nie wygląda na pijaną. Nie puściła by się.<br />
- Mówię co widziałem jasne?<br />
Macham ręką i patrzę jak taksówka odjeżdża. Widziała jedynie Nialla. I dobrze. Stęskniłem się. Chyba ją dzisiaj odwiedzę. Nieraz kusi mnie żeby dorwać ją w szkole. Ale niestety jest to niemożliwe. Ugh, szkoda. Nie chcę wobec niej zachowywać się jak zrównoważony. Ale nienawidzę jak nie słucha. Gdyby wykonywała to o co proszę byłoby łatwiej. A ja po prostu chcę ją mieć. Będzie moja. Wsiadam do samochodu. Drogę do domu dziewczyny znam na pamięć. Parkuję parę ulic przed nim. Jedno wiem na pewno. Matka w domu. Z ojcem nie wiem jak jest. Ale to tez nie będzie trudne. Wychodzę i zamykam samochód po czym zmierzam do celu.<br />
Cisza wypełnia dom. Zapewne każdy śpi. No prócz panny w pokoju. Zmierzam na górę i otwieram drzwi. Staję w progu.<br />
<div style="text-align: center;">
~~~~~~*~~~~~~~~</div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: red;">WITAJCIE KOCHANI! MAM TAKI DOBRY HUMOR </span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: red;">WIĘC DLA WAS NOWY BLOG ( WSZYSTKIE ROZDZIAŁY MAMY NAPISANE, WIĘC </span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: red;">BĘDĄ JEDYNIE DODAWANE. )</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: red;"><a href="http://travel-fanfiction.blogspot.com/">http://travel-fanfiction.blogspot.com/</a></span></b></div>
Polecam Goodbookhttp://www.blogger.com/profile/04310776735145570384noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-4547469601537996971.post-40881572745916117142014-10-30T09:55:00.001-07:002014-10-30T09:55:30.627-07:00Rozdział 7<div style="text-align: center;">
<img alt="Who We Are - Book Signing " src="http://data3.whicdn.com/images/144271205/large.png" /></div>
<b>~Harry~</b><br />
Odsuwam krzesło i siadam przy biurku na komendzie. Cierpliwie słucham całego nagranego zeznania Giovanni. Uśmiecham się pod nosem. Przecież ona sama wydaje na siebie wyrok. Ja się naprawdę wkurwię i ją przelecę. I będzie boleć, a ona bólu się boi. Dziękuję znajomemu i opuszczam komisariat.<br />
Muszę do niej pójść. Ale później. Najpierw sprawdzę towar. W końcu też muszę zarabiać.<br />
Jadę do magazynów. Niall i Liam już tam są.<br />
- Witajcie -podaję im ręce. - W których klubach dzisiaj rozprowadzacie?<br />
- Jadę tam gdzie ostatnio, a Niall rozejrzy się w tym nowy.<br />
- Dobra. Tylko pilnujcie się. Aha, i dostałem wypracowanie o złamanym sercu. - patrzę znacząco na blondyna.<br />
- Zdarza się. - ucina temat.<br />
Piorunuję go wzrokiem. Narobił dziewczynie nadziei.<br />
- Ona nie chcę ze mną gadać. - tłumaczy.<br />
- Po co w ogóle z nią byłeś? To nastolatka. Dobra, nie bierz przykładu ze mnie. Gio to co innego - od razu mówię.<br />
- Pewnie - mówią obaj na raz.<br />
Kręcę głową i biorę do ręki biały proszek. Konkret. Christian spędził cały dzień, aby przywieźć nowy towar. Starczy na miesiąc, może dwa. Zobaczymy ilu będzie klientów.<br />
Biorę trochę i chowam do kieszeni marynarki. Może mi się przydać.<br />
- Zmywam się - klepię ich po plecach i wychodzę. Wzdrygam się na zimno panujące na dworze. Szybkim krokiem idę do auta.<br />
Włączam ogrzewanie i uruchamiam silnik ruszając.<br />
Kieruję się do Giovanni. Jednakże nie parkuję przed jej domem. Jeszcze nie jestem samobójcą. Jej ojciec jest z naszą Kate. Miła kobieta. W końcu to moja siostra. Zależy jej na nim.<br />
Szkoda tylko, że jej kochaś ma żonę.<br />
No cóż...Jej życie, jej sprawa. Ważne, aby mi pomogła. Opuszczam samochód i go zamykam odchodząc. Otwieram drzwi kluczem dorobionym przez Nialla. stawiam krok do przodu i wchodzę do środka.<br />
Jest cicho. Dopiero po chwili docierają do mnie głosy z telewizora z salonu. Bezszelestnie wchodzę do pomieszczenia. Wyjmuję z kieszeni opaskę i podchodzę do niej od tyłu. Blondynka przytula do siebie poduszkę.<br />
Łapię jej włosy w rękę, a drugą zakładam maskę na oczy.<br />
Zaczyna piszczeć i próbuje się wyrwać pomimo bólu.<br />
- Zamknij się - syczę. - Wkurwiłaś mnie dzisiaj, wiesz? Jestem bardzo zły - okrążam kanapę i ciągnę za jej długie włosy. Opada na podłogę podpierając się rękoma.<br />
Jest przerażona co zdecydowanie po niej widzę. Tak ma być. Musi wiedzieć, że mam władzę i ma mnie słuchać.<br />
Znów ją szarpię i uderzam ręką w twarz. Jej policzek robi się czerwony.<br />
- Posłuchaj skarbie, prosiłem nie próbuj.<br />
Łapie się za piekące miejsce i pociera je dłonią.<br />
Zatrzymuję jej rękę i wykręcam. Piszczy z bólu.<br />
- Przestań..<br />
- Ja mówię, ty milczysz - dostaje drugą dłonią w policzek. - Za co cię karam?<br />
Zagryza wargę powstrzymując salwę płaczu.<br />
Wyjmuję woreczek z amfetaminą. Narkotyk przykładam do jej nosa, kiedy oddycha.<br />
Stara się tego nie robić, ale w końcu nie ma wyjścia.<br />
Patrzę na nią, zaciskając zęby. Dostanie znowu jak nie odpowie. I tak do rana.<br />
- Za co cię karam?<br />
- Nie wiem.. - stara się odsunąć twarz od narkotyku.<br />
- Nie wiesz? A kto był na policji? Kto mnie nie słucha? Kto kurwa uważa, że ma rację? - zaciskam rękę na jej jasnych włosach, a palce mocniej przyciskam do jej nosa.<br />
- Prze.. przepraszam.. - szarpie się coraz mniej. Amfa działa. Zawsze powtarzam, ze ułatwia życie.<br />
Sam nie biorę, ale lubię z niej korzystać. Mam ułatwiony dostęp do celu. Uśmiecham się pod nosem. Delikatnie głaszczę jej czerwony policzek.<br />
- Przepraszam panie, tak?<br />
- Tak, przepraszam.. - jej głos jest znacznie spokojniejszy.<br />
Klękam przez co jestem na jej poziomie. Trzymam kark Giovanni. Drugą dłonią przesuwam po jej biodrze<br />
Jej usta są lekko rozwarte, a w kąciku znajduje się biały proszek, musiało się trochę wysypać.<br />
Pochylam się i zabieram go językiem.<br />
- Jesteś moją boginią. Taka piękna...- mruczę.<br />
Wzdycha cicho. Taka, błoga i nieobecna jest cudowna. Podatna na mnie i oddana.<br />
Podoba mi się to. Bardzo mi się to podoba. Podnoszę ją i bezwładną niosę do kuchni. Sadzam ją na blacie. Z lodówki wyjmuję lód. Przykładam go do policzka dziewczyny.<br />
- Przepraszam kochanie. Musiałem<br />
Uśmiecha się nieznacznie i kiwa głową.<br />
Patrzę na nią. Nic nie widzi, a wygląda bardzo erotycznie.<br />
Oddycha miarowo i nic poza tym. Jej widok teraz jest perfekcyjny.<br />
Odkładam lód. Opieram ręce po obu stronach Gio i zaczynam ją całować. Powoli. Z namiętnością.<br />
- Nie chcę.. - mówi jak małe dziecko i odwraca głowę w bok.<br />
- Ty jesteś tu od słuchania - łapię jej podbródek i wracam do jej ust.<br />
Nie protestuje dalej. Co jakiś czas oddaje pojedyncze pocałunki.<br />
Jest teraz słodka i niewinna. Zupełnie w swoim świecie. Zanoszę dziewczynę do jej pokoju. Uważam, że ma gust. W pomieszczeniu panuje porządek i ład. Jak to dziewczynka. Dba o swoją sypialnię. Kładę ją na łóżku i sam zajmuję miejsce obok. Jeżdżę ręką po jej udzie.<br />
Marszczy nosek, ale po chwili się rozluźnia. Uśmiecham się. Szkoda, że nie jest świadoma. Taka piękna.. Cały czas coś mruczy niezrozumiale. Rozsuwam jej nogi i wsuwam tam rękę. Zaciska uda i oplata dłonią moje ramię.<br />
- Kotku zaufaj mi...- całuję jej szyjkę. Jest taka delikatna teraz.<br />
Rozluźnia mięśnie, pozwalając mi działać.Jest taka wilgotna...Idealna. Nie mam pojęcia po co się normalnie opiera, przecież nie ma sensu. To tylko przyjemność. Nie zrobię jej krzywdy jeśli słucha. Zaczynam wsuwać palce w jej ciasną, dziewiczą szparkę. Łapie gwałtownie powietrze i wypuszcza je z jękiem.<br />
- Wiem, że ci dobrze.<br />
Nie odpowiada. Nie mam nawet pewności, że mnie słyszy. Ale wygląda pięknie. Oddycha nie spokojnie, gdy wkładam w nią palce. Jej biodra zaczynają się poruszać. Unoszę brwi w zdziwieniu, gdy wkłada swoje obie dłonie do swoich spodni i kurczowo łapie moją dłoń poruszając nią według swoich upodobań.<br />
- Kochanie, nie. Tak się nie bawimy. Daj rączki - zaprzestaję jej zabawie.<br />
Zamykam ona nadgarstki w jednej ręce, a drugą ponawiam tortury. Cała jest niespokojna, cała chodzi.<br />
Patrzę na nią długo. Mocniej poruszam palcami.<br />
- Przestań.. - słyszę ją. Narkotyki na pewno jeszcze działają bardzo mocno, a to jedynie jakieś przebłyski świadomości.<br />
Robię to szybciej. Dlaczego? Bo znów się sprzeciwia. Łatwo wybucham złością. Odchyla głowę do tyłu i przeciągle jęczy. Zostawiam ją. Tak po prostu. Muszę sprawdzić prace domowe. Jestem zadowolony ze spędzonego z nią czasu.<br />
Jutro nie będzie pamiętała za dużo. Jest na odlocie. W szkole, następnego dnia dowiaduje się, że jej nie ma. I najlepsze jest to, że wcale się nie dziwię. A humor mam bardzo dobry. Klasy na tym korzystają.<br />
Jestem nie mało zdziwiony, gdy widzę ją na przerwie obiadowej w progu mojej klasy.<br />
- Wszystkie lekcje omija się, a na te przychodzi? - pytam chłodno i obojętnie.<br />
- Chce tylko mój telefon.<br />
- Twój telefon jest u dyrektora - lustruję ją wzrokiem. Jakoś za specjalnie się nie ubrała. Ma siny policzek. Makijaż tego nie przykrył. Może to ją nauczy słuchać.<br />
- Dziękuję.. - odwraca się i wychodzi.<br />
Wyjmuję komórkę i dzwonię do Katherine. Cierpliwie czekam, aż odbierze.<br />
- Halo? - słyszę po paru sygnałach.<br />
- Nie wiem jak się bawisz, ale może nie rozwalaj im rodziny?<br />
- O co ci chodzi Harry? - jej głos diametralnie się zmienia.<br />
- Dobrze wiesz o co. Fajnie, że go wyciągasz, ale nie przekraczaj przyjacielskiej linii. Nie jesteś od tego - mówię podchodząc do okna.<br />
- Nie mam zamiaru cię słuchać. Nie zmuszam go do niczego.<br />
- Rób jak chcesz. Tylko przygotuj się na nienawiść. To twarda dziewczyna. I przekaż synowi, aby się pojawił.<br />
- Po co ci on?<br />
- Mi? Niepotrzebny. Wiesz o kim mówię - otwieram okno, aby wpuścić trochę świeżego powietrza.<br />
- Coraz mniej mi się to wszystko podoba. Czego ty chcesz od tej dziewczyny? Harry jak ją skrzywdzisz...<br />
- Nie wtrącaj się w to. To gra. A ja ją wygram.<br />
- Harry proszę cię.<br />
- Nie skrzywdzę jej. Będzie szczęśliwa. Obiecuję - zamykam oczy.<br />
- Mam nadzieję.<br />
Rozłączam się. Chowam komórkę. Będzie... Chłopcy mają zapieprz tej nocy, ale z tego będą same korzyści.<br />
Dzisiaj piątek. Nareszcie nie muszę wytężać umysłu. Zresztą nie jestem w stanie. Pamiętam urywki z ostatniego wieczoru. Pamiętam jak mnie bił i co mówił. Ale kim był?Staram się o tym nie myśleć. Dziś wraca mama i to jest myśl przewodnia. Nie poszłam dzisiaj do szkoły. Trochę sprzątałam. Nie chciałam, aby się denerwowała. Słyszę pukanie do drzwi.<br />
Przerywam chowanie naczyń i idę otworzyć.<br />
- Cześć - w progu stoi Troy. - Musimy porozmawiać.<br />
- Ty żyjesz? - byłam zła, ale zaraz się uśmiecham.<br />
- Mogę wejść? To parę minut.<br />
- Jasne.., ale stało się coś? - wpuszczam go do środka.<br />
Patrzy na mnie uważnie. Niebieskie oczy są chłodne.<br />
- Związek na odległość nie ma sensu - stwierdza<br />
- Dlacz.. Co ty.. Rzucasz mnie?<br />
- Nie. To nie jest tak. Po prostu, teraz każde z nas będzie miało swoje życie - rozkłada ręce.<br />
- Ale.. nie, Troy, pomyślmy..<br />
- Nad czym? Prędzej czy później ten związek padnie. Możesz na mnie liczyć dalej, ale bezsensu ciągnąc związek dla wszystkich tylko nie dla nas.<br />
- Och.. - nie wiedziałam, że tak do tego podchodził.<br />
- Znajdziesz kogoś lepszego. Na pewno.<br />
- Możesz po prostu wyjść?<br />
- Przepraszam. - rzuca i wychodzi. Szybko. Po prostu.<br />
Siadam na kanapie i zaczynam płakać. Nie spodziewałam się tego.<br />
Myślałam, że będzie tęsknił gdy wyjedzie. Ze jeszcze bardziej będzie chciał wracać.<br />
To wszystko mnie przerasta. Jestem zła i przygnębiona.<br />
Te dni są coraz gorsze. Nachodzenie. Bicie. Mój nauczyciel. Zerwanie.<br />
Kompletnie nie wiem co ze sobą zrobić.<br />
- Jestem - słyszę wesoły głos mamy.<br />
Wstaję i biegnę wtulając się w jej ramiona.<br />
Przytula mnie mocno, całując po włosach. Jak dobrze, że jest<br />
- Mama.. - szlocham w jej kurtkę.<br />
- Hej. Czemu ty płaczesz? Słońce - łapie moją twarz.<br />
- Troy mnie zostawił..<br />
- Och - przytula mnie mocniej. - Przykro mi.<br />
- Wszystko jest źle..<br />
- Nie był ciebie wart.<br />
Zauważa mój policzek i pyta. Opowiadam jej wszystko. Rozmawiamy aż do wieczora.<br />
Co ona może na to poradzić? Nic. Ale widzę jak mi współczuje.<br />
- Nie zostawiaj nas mamo.<br />
- Nie wiem córciu jak będzie. Na razie jestem.<br />
Słyszymy otwieranie drzwi. Tata. Stoi w salonie lekko zaskoczony tym, że mama wróciła. Posyła jej uśmiech i idzie od kuchni. Przytulam się do kobiety. Kołysze mnie w ramionach co działa na mnie kojąco. Będzie dobrze. W końcu musi. Nic złego nikomu nie zrobiłam. Sama nie wiem kiedy zasypiam.<br />
<br />
~~~~~~~~~*~~~~~~~~<br />
No i jak ten rozdział nam wyszedł?<br />
<b><span style="color: #cc0000;">ZNÓW SPRAWA. MACIE POMYSŁ NA OPOWIADANIE PISZCIE W KOMENTARZACH</span></b>Polecam Goodbookhttp://www.blogger.com/profile/04310776735145570384noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-4547469601537996971.post-71715791244967131122014-10-23T07:54:00.000-07:002014-10-23T07:54:16.604-07:00Rozdział 6<div style="text-align: center;">
<img alt="-" height="320" src="http://data1.whicdn.com/images/142310840/large.jpg" width="320" /></div>
Zrzucam z siebie ubrania i wchodzę do ciepłej wody, która wypełnia wannę. Zamykam oczy, a piana zakrywa moje ciało. Chcę przestać na chwilę myśleć. O tym, że dziś zabrano mi telefon i o tym ze ktoś mnie śledzi.<br />
Po prostu odrywam się od rzeczywistości. Mam dość. Chce przez moment zapomnieć, uspokoić się i poczuć beztrosko. Dosłownie kilka minut później światło gaśnie. Tak po prostu. Otwieram oczy, ale naprawdę nic nie widzę. Po chwili jest jeszcze ciemniej. Ktoś zasłania mi oczy.<br />
Zaczynam krzyczeć tak głośno jak tylko potrafię. Podciągam nogi do klatki chcąc się jak najbardziej zasłonić.<br />
Czuję rękę na buzi. To okropne. Boże. Zaczynam płakać i mocno zaciskam oczy choć i tak nic nie widzę. Palce mężczyzny na ślepo ścierają moje łzy. Jestem tak strasznie przerażona. Całe moje ciało drży. Nie potrafię nad tym zapanować.<br />
- Przestań płakać. Nie robię ci krzywdy Giovanni. - czuję coś zimnego, gdy przejeżdża palcami po wargach.<br />
Przez zdenerwowanie nie potrafię zidentyfikować głosu który gdzieś już słyszałam.<br />
Światło się zapala. Czuję to przez opaskę. Długie palce przeczesują moje włosy.<br />
- Zostaw.. - nie potrafię powiedzieć nic więcej.<br />
- Nie zrobię ci krzywdy - szepcze.<br />
Mocniej przyciągam kolana do klatki. To nie może dziać się na prawdę.<br />
Dlaczego ja? Przecież nic nikomu nie zrobiłam. Boję się. Tak strasznie. Czuje jego obecność tak blisko mnie.<br />
Całuje mój kark. Delikatnie i powoli. Nie potrafię się ruszyć. Moje wargi drżą ponieważ jestem na prawdę bliska płaczu. Jak on tu wszedł?! Mężczyzna przesuwa dłonie niżej. Dotyka moich piersi.<br />
- Nie! - Odtrącam jego ręce i mocniej się obejmuje.<br />
- Podziwiam piękno.<br />
- Przestań. Błagam przestań..<br />
- Ale co ci się dzieje Gio? Siedzisz, a ja nic nie robię.<br />
- Zostaw mnie.. - znowu zaczynam płakać.<br />
- Wedle życzenia - słyszę zamykane drzwi.<br />
Ściągam opaskę, mój oddech jest nienaturalnie szybki. Trzymam materiał w ręce z szeroko otwartymi rękoma. To koszmar prawda?<br />
Teraz już w ogóle nie czuje się bezpieczna. Wychodzę i kładę się do łóżka gdzie płacze dopóki nie odpływam ze zmęczenia.<br />
Schodzę na śniadanie bardzo powoli. Na pewno go tu nie ma. Dlaczego panikujesz... Na pewno teraz jesteś bezpieczna. On przychodzi jedynie w nocy.. właśnie! A jak znów to zrobi? Boże. Siadam na białym krześle w kuchni i chowa twarz w dłoniach. Jestem bardzo rozdarta. Mój tata odwrócony plecami, nakłada jajecznice a ja zastanawiam się czy mam mu powiedzieć. Jeśli mi nie uwierzy to co wtedy? Miałam wrażenie, że to ktoś kogo znam.<br />
Naprawdę chce mu powiedzieć. Chce żeby mi pomógł.<br />
- Proszę. Tylko zjedz wszystko. - stawia przede mną talerz.<br />
- Tato? - zaczynam grzebać w jedzeniu.<br />
- Tak skarbie? - siada obok mnie. Jest tyłem do lodówki, na której widnieje kartka. "Nie próbuj."<br />
Moje oczy podwajają swoje rozmiary. To nic. Tata mi pomoże, nie będę musiała się bać.<br />
- Ktoś mnie nachodzi.. - mówię bardzo cicho<br />
- Jak to? O czym ty mówisz? - patrzy na mnie uważnie.<br />
- Śledzi mnie i... kiedyś, w nocy.. włamał się do mojego pokoju. - patrzę na ojca zaszklonymi oczami.<br />
- Od kiedy to się dzieje? Pójdziemy na policję. Musimy. Nawet zaraz.<br />
Kiwam głową zgadzając się i opowiadam tacie prawie wszystko.<br />
Czuję małą ulgę. Miałam dziś iść do szkoły, oddać artykuł i dostać telefon. Trudno. To musi poczekać.<br />
Szczerze to po prostu zapomniałam. Tato mnie odwozi. Umawiamy się, że również po mnie przyjedzie i pojedziemy na policje.<br />
<b> ~Harry~</b><br />
Zamykam drzwi gabinetu Zayna i podchodzę do biurka. Niall włączył podsłuch. Kolejny raz słucham tego, że dziś nasza Giovanni pójdzie na policje.<br />
Za dużo sobie pozwala i nie słucha mnie.<br />
Nie podoba mi się to. Jest rozpustna. Wyryję jej na czole kto rządzi, bo chyba nie dojdziemy do porozumienia.<br />
Idę na pierwszą lekcję. Muszę zacząć trzymać ją na prawdę krótko.<br />
Umówiłem się z Christianem, że mam za niego zastępstwo na sztuce. Ten przedmiot jest raz na dwa tygodnie.<br />
I akurat teraz ma go interesująca mnie klasa.<br />
Wchodzę do środka i rzucam dziennik na biurko, uciszając ich. Licealiści jebani.<br />
Rozmowy trochę ucichają i w końcu wszyscy milką.<br />
- Dobrze, że zauważyliście że w ogóle jestem w klasie - warczę. Humor mam wisielczy. Zgadnijmy dlaczego. Przewidywałem, że będzie coś kombinować, ale mogłaby słuchać.<br />
Siedzi w ostatniej ławce sama. Nie reaguje na zaczepki tylko uparcie wpatruje się w okno.<br />
Zapewne przeżyła ciekawą noc. Uśmiecham się w duchu. Jest niewinna, tylko zgrywa odważną.<br />
- Pan Tomlinson ma wystawę i nie może się pojawić na dzisiejszej lekcji. Będziemy mieć dwie lekcje angielskiego. Prace domowe proszę położyć na biurku - mówię i podchodzę do ławki Wesley. Kładę rękę na jej plecach. - Artykuł - dodaję twardo.<br />
- Nie mam.. - mówi tak cicho, że ledwo słyszę.<br />
- Z jakiego to powodu? - mrużę oczy.<br />
- Nie mam, po prostu<br />
- Po prostu zmuszasz mnie do stawiania złych ocen. Zostajesz po lekcji i piszesz.<br />
- Przyniosę panu jutro.<br />
- Powiedziałem. A to nie jest do podważenia - piorunuję ją wzrokiem.<br />
- Nie dam rady dzisiaj - broni się.<br />
- Miałaś czas wczoraj. W życiu liczy się czas a z nim punktualność - syczę zły.<br />
- Napisze w domu.<br />
- Przy mnie. Dzisiaj. Po lekcjach. Dopilnuję tego, a dyrektor mi pomoże jeśli będzie trzeba. - odwracam się i podchodzę do tablicy. Zapisuję na niej temat. "Epoka Romantyzmu - sztuka". Zaczynamy rozmawiać także o obrazach i ogólnych wynalazkach Lekcja kończy się po pół godzinie. Odprowadzam Giovanni wzrokiem. Nigdzie nie pójdzie. Jest otoczona. Wychodzi z klasy znikając z zasięgu mojego wzroku. Przeczesuję palcami włosy i wypuszczam powietrze z ust. Z mojego rękawa sypią się asy. Nie wie kto ją oszukuje. Na ostatniej lekcji znów mam tą samą klasę.<br />
Nie prowadzę żadnego tematu. Mają pisać rozprawkę o wybranym autorze w tam tych czasach. Jest cisza i to mi odpowiada.<br />
Splatam dłonie na biurku. Bawię się sygnetem. Dziesięć minut przed końcem lekcji zaczynam dostawać prace.Nie pozwalam wyjść jedynie Gio. Bez słowa stawiam przed nią komputer.<br />
- Jestem umówiona z tatą.<br />
- Szybciej zaczniesz, szybciej skończysz skarbie. Pisz. - mówię.<br />
Od razu zabiera się za robotę pisze jak maszyna. Po piętnastu minutach oddaje mi artykuł i wstaje biorąc torbę.<br />
Patrzę na nią uważnie. Dlatego kontakty się przydają. Nawet na policji.<br />
Widzę przez okno jak wchodzi do auta ojca i odjeżdża.<br />
Uznają ją za wariatkę. Nie ma żadnych dowodów. To może być wymysł nastolatki.<br />
Spokojny wracam do domu.<br />
<b> ~ Giovanni ~</b><br />
Wracamy do domu z komisariatu. Mam nadzieje, że policja coś zrobi. Ten funkcjonariusz patrzył na mnie tak dziwnie. Trochę wyglądał jakby chciał się śmiać. Jednak starał się powstrzymać. Pocieram rękoma nogi, gdy siedzę przy stole i czekam na obiad. Tata daje mi jedzenie i za chwilę wychodzi na spotkanie. Zostaję sama. Zupełnie. Zegar tyka przebijając się przez uciążliwą ciszę. Co z moim chłopakiem? Nie mam z nim żadnego kontaktu, choć cały czas próbuję. Mógłby przyjechać. Wie gdzie mieszkam. Z czym ma problem? Zwłaszcza, że powiedziałam mu o tym że coś jest nie tak. Że się boję. Jest mi przykro. Jem obiad, załamana wszystkimi zdarzeniami. Artykuł napisałam, ale telefonu nie mam dalej. Nie lubię być teraz sama. Odnoszę talerz i idę się upewnić, że drzwi są zamknięte na klucz. Są. Niedługo wpadnę w paranoję. Przestanę wychodzić z domu. Tak bardzo obawiam się nocy...<br />
~~~~~~~~*~~~~<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Hej słoneczka! Padam na twarz. Do 7 listopada mam codziennie sprawdziany. Cudownie.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Mam nadzieję, że będziecie zadowolone z rozdziału. </i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Polecam Goodbookhttp://www.blogger.com/profile/04310776735145570384noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-4547469601537996971.post-36949861306207682112014-10-18T02:13:00.001-07:002014-10-18T02:13:06.955-07:00Rozdział 5<div style="text-align: center;">
<img alt="Darkness" src="http://data1.whicdn.com/images/136233467/large.jpg" height="320" width="320" /></div>
Rano tata robi naleśniki. Czuję to już na schodach. W pośpiechu ubieram koszulę i spódnicę.<br />
Schodzę na dół i razem jemy.<br />
Dobre. Naprawdę dobre. Tata zaczyna się ubierać. Musi lecieć do pracy,.<br />
- Dasz rade mnie podwieźć?<br />
- Tak, ale myślałem, że to żenada - patrzy na mnie, uśmiechając się.<br />
Wystawiam mu język i biegnę po torbę.<br />
Wchodzę do szkoły, gdy tata odjeżdża. Na razie jest jeszcze pusto. Jestem dość wcześnie. Przechodzę korytarzem to szatni i zbiegam na dół. Wchodzę do boksu i zauważam swoje klucze w zamku od mojej szafki. Ktoś musiał je znaleźć, ale skąd wiedział że należą do mnie? A może ja je po prostu tu zostawiłam? Byłam roztargniona. Idąc pod klasę zerkam na telefon. Żadnej wiadomości od Troya Nie podoba mi się to. Przecież mamy ostatnie dni zanim wyjedzie.<br />
A on ma Sto różnych spraw. Wchodzę do klasy i zajmuje swoje miejsce. Mam jeszcze pół godziny do dzwonka. Wyciągam Intruza i zaczynam czytać. Tak czas jakoś mija. Sala zapełnia się i zaczynamy matematykę. Dopiero na WF-ie orientuję się, że nastąpiły kolejne zmiany. Mamy nowego trenera. Przystojny, nawet bardzo. Te lekcje od teraz będą jeszcze ciekawsze. Wita się z nami jako Liam Payne. Bardzo miły.<br />
Lekcja mija naprawdę fajnie i szybko. Przebieram się i rozpuszczam włosy. Są długie. Za długie.<br />
Poprawiam je w lustrze. Wychodzę jako jedna z pierwszych.<br />
- Cześć - spotykam Ronnie.<br />
- Hej. Chciałam wczoraj z tobą porozmawiać<br />
- O czym? - poprawia plecak<br />
- O.. gadałaś z nim?<br />
- Nie - rzuca krótko.<br />
- Jest między nami w porządku prawda?<br />
- Ta, jasne. Chodź.<br />
Kamień spada mi z serca. Jeden kłopot mniej. Nie chcę się z nią kłócić. W końcu tylko ona jest tu teraz dla mnie wsparciem.<br />
Idziemy razem na biologię. Opowiadam jej o moich obawach i nocnej wizycie obcego mężczyzny. Robi duże oczy. Jest zszokowana. Nie dziwię jej się.<br />
- Na prawdę się teraz boje.. - szepczę podczas lekcji.<br />
- Musisz powiedzieć ojcu. Ten typ może zrobić ci coś złego<br />
- Chyba... tak, chyba masz rację.<br />
- Zrób to jak najszybciej - mówi przejęta.<br />
Jak dobrze że ją mam. Szkoda że mamy razem tylko biologię, matmę i francuski.<br />
- A w ogóle to Styles robi dziś kartkówkę każdej klasie - mówi na przerwie<br />
- Błagam, ani słowa o nim. - podchodzę do szafki i biorę potrzebne mi książki.<br />
- Ej, co jest?<br />
- Nienawidzę typa.<br />
- Moim zdaniem jest dość sensowny - kiwa głową.<br />
- Ma swoje zdanie co szanuje ale działa mi na nerwy.<br />
- Rozumiem. Ale wiesz, od nienawiści do miłości jeden krok - uśmiecha się znacząco.<br />
- Głupia jesteś - trącam ją.<br />
Wzrusza ramionami i całuje mój policzek. Rozdzielamy się. Los kpi ze mnie i zamiast historii mamy dwie lekcje angielskiego.<br />
- Dzień dobry - mówi mężczyzna ubrany w jeansy i koszulkę z nadrukiem. Dość luźno wygląda, ale nie skupiam się na tym. - Zaczniemy od małego sprawdzianu.<br />
Rozdaje kartki każdemu i wraca na swoje miejsce. Skupiam wzrok na kartkówce. Zadania nie są trudne jeżeli czytało się lekturę. Bez problemu radzę sobie z każdym z nich i oddaję kartkę jako pierwsza w klasie. Brunet przenosi na mnie wzrok. Lustruje mój strój. Zakładam nogę na nogę i patrzę przez okno.<br />
Po chwili nauczyciel podchodzi do mnie. Pochyla się, opierając ręce o kanty ławki.<br />
- Zrób ten artykuł - mówi cicho, prawie do mojego ucha. - Póki ładnie proszę - dodaje, a ciepły oddech owiewa moją szyję.<br />
To naprawdę na mnie działa. O boże, nie. To przez Ronnie! Przeczę głową.<br />
- A chcesz się przekonać, że zrobisz? - chyba się denerwuje, bo jego oczy są ciemniejsze. - Ja rządzę. I nie podważaj mojego zdania - prostuje się i jak gdyby nigdy nic wraca do biurka.<br />
Nie napisze tego artykułu, choćby nie wiem co. Nie może mi kazać to zrobić. Jestem bardzo uparta. Lubię stawiać na swoim. No...On raczej też.<br />
Prace innych również lądują ma jego biurku. Do końca lekcji mamy czas wolny. Dopiero na następnej zaczynamy epokę romantyzmu.<br />
Ogólnie słuchamy wykładu na temat pisarzy i założeń tego okresu literackiego. Nawet nie zagląda do notatek. Wszystko nam opowiada. Na prawej dłoni zauważam sygnet. Na prawdę dobrze wygląda. Nie dziwię się że ma takie branie. Gdyby był tylko milszy...Wyciągam telefon i pod ławką pisze do swojego chłopaka. "Możesz się odezwać?" Wysyłam i w tym momencie, czuję czyjąś obecność nad sobą. Mężczyzna wyciąga rękę po moją komórkę.<br />
- Poproszę.<br />
- Ale co?<br />
- Komórkę. A jak nie oddasz to cała klasa dostanie jedynki.<br />
- Na jakiej podstawie?<br />
- Nie dyskutuj ze mną dziewczyno - wzdycha i wywraca oczami. - Za chwilę pójdziemy do dyrektora, cała ta procedura i tak dalej. Po prostu go oddaj.<br />
- To moja własność.<br />
- Z której korzystasz na lekcji, a to zabronione. Odbierzesz później. Lub też pokrzywdzisz kolegów.<br />
Wyłączam urządzenie i oddaję mu.<br />
Wraca do przerwanej lekcji. Boże, ten człowiek tak strasznie mnie denerwuje!<br />
Po dzwonku z kamienną twarzą staję przed biurkiem nauczyciela.<br />
Patrzy na mnie obojętnie.<br />
- Mogę mój telefon?<br />
- Może możesz - odchyla się na krześle. - Artykuł jutro rano na moim biurku.<br />
- To szantaż! - ledwo powstrzymuję się, żeby nie zacząć mu robić wyrzutów.<br />
Nie komentuje tego. Bawi się długopisem.<br />
- Chce moją własność.<br />
- Używałaś jej na lekcji. Mam prawo ją skonfiskować Artykuł jutro, telefon jutro. -podnosi się i zakłada marynarkę.<br />
- No proszę.. panie Styles.<br />
- Do jutra.<br />
- To moja własność. Czekam na ważny telefon.<br />
- A ja skończyłem z tobą dyskusję. - warczy i staje przede mną kompletnie gorujac swoją sylwetką. - Rozumiesz? Jutro. Do widzenia.<br />
- Gbur.. - mruczę odchodząc.<br />
Po obiedzie, Troy nie przyszedł. Po kolacji tez nie. Byłam zła. Sama nie wyjdę. Za bardzo się boję. Natomiast mój tata miał wrócić rano. Nie za ciekawie...<br />
<br />
~~~~*~~~<br />
Przepraszamy, że taki krótki ALE JESTEŚCIE CUDOWNI. DZIĘKI ZA TYLE KOMENTARZY :)<br />
<br />Polecam Goodbookhttp://www.blogger.com/profile/04310776735145570384noreply@blogger.com22tag:blogger.com,1999:blog-4547469601537996971.post-42772722231403221522014-10-13T23:42:00.002-07:002014-10-13T23:42:45.044-07:00Rozdział 4<div style="text-align: center;">
<img src="http://data1.whicdn.com/images/131052120/large.jpg" height="320" width="319" /></div>
W szkole robię tak jak mówiłam idę do szafki po przed ostatniej lekcji i ubieram kurtkę.<br />
Nie mam zamiaru iść na angielski. Robi ze mnie jakąś wariatkę. Zapinam zamek kurtki, ruszając do drzwi boksu. Podnoszę głowę, a silna ręką zabrania mi wyjść.<br />
Przede mną stoi Styles w czarnych rurkach i białej koszuli rozpiętej przy samej górze.<br />
Patrzy na mnie zimnymi zielonymi oczami. Nic nie umiem odczytać z jego twarzy.<br />
- Pani ma jeszcze lekcje panno Wesley. Na górę zapraszam. - mówi zachrypniętym głosem.<br />
- Chce wyjść.<br />
- Nie masz powodów, aby opuszczać szkołę. Nie dyskutuj ze mną. - dodaje groźnie.<br />
- Wpisze mi pan nieobecność. Mam do cholery jasnej prawo wyjść. - mówię twardo.<br />
- Za pozwoleniem. Inne wyjście to wagary. Nie lubię, gdy moi uczniowie olewają moją pracę. Więc teraz pójdziesz na górę albo naprawdę porozmawiamy inaczej. I nie mówię o dyrektorze - warczy.<br />
- Nie wybieram się na pana lekcje. - mówię jednak już patrząc w bok.<br />
- Rozumiem, że zajęta swoją miłością od pierwszego wejrzenia, nie mogłaś odrobić pracy domowej dziewczynko, ale nie interesuje mnie co chcesz.<br />
Słyszę dzwonek na lekcje i uśmiecham się w duchu.<br />
- Do widzenia.<br />
- Przez ciebie nie będę miał lekcji. A przygotowałem się. Chodź, idziemy. Spędzimy 45 minut na rozmowie w mój sposób. Chyba, że zmusisz mnie do innych działań za urywanie się z lekcji.<br />
- Nie mam najmniejszego zamiaru - próbuje go wyminąć.<br />
- Powiedziałem niewyraźnie? - łapie moje ramię i przyciąga mnie tak mocno, że uderzam w niego. Patrzy na mnie intensywnie.<br />
- Niech mnie pan puści! To przegięcie.<br />
- Odpowiedz - mówi przez zęby.<br />
- Nie. - wyrywam się i odchodzę. Łaski bez, wyjdę drugim wyjściem. Pocieram bolące od uścisku ramię.<br />
- Wiesz, że spotkamy się jutro? Pojutrze? I kolejnego dnia? - słyszę za sobą. - Ustalimy zasady, bo gramy na moich Giovanni.<br />
- Możesz mi naskoczyć.. - mruczę.<br />
Wychodzę na świeże powietrze i biorę głęboki oddech. To najgorszy nauczyciel w moim życiu.<br />
Chyba na prawdę trochę się go boję.<br />
Jest agresywny. Próbuję na mnie wpłynąć.<br />
Na następny dzień też postanawiam opuścić angielski by nie pomyślał, że się przestraszyłam choć trochę tak jest.<br />
Niestety nie daję rady. Gdy jestem przy wyjściu zatrzymuje mnie jakiś mężczyzna. Mulat i to bardzo przystojny.<br />
- Przepraszam.. - Próbuje przejść.<br />
- Jestem nowym dyrektorem. Z tego co wiem ma pani jeszcze lekcje.<br />
- Ja.. Idę do lekarza.<br />
- Zwolnienie poproszę.<br />
- Zapomniałam, jutro panu przyniosę.<br />
- Wczoraj też pani szła do lekarza? Przepraszam. Bez zwolnienia nie mogę wypuścić ze szkoły. Masz lekcję z panem Stylesem? Zapraszam - pokazuje, abym szła przed nim.<br />
Idę do odpowiedniej sali. Widzę po moim nauczycielu, że mój widok daje mu jakąś głupią satysfakcję.<br />
Prycham pod nosem i siadam w swojej ławce. Mężczyzna kontynuuje dyskusję o lekturze. Dopiero pod koniec zwraca się do mnie. - Zapewne nie masz pracy domowej z wczoraj tak? - pyta obojętnie i wpisuje nie przygotowanie.<br />
- Cieszę się, że mogłam sprawić panu przyjemność - na pewno zadowolony wpisywał mi ten brak.<br />
- Mi? Jest mi przykro, że nie doceniasz nauki. Drugiej szansy nie będzie. Aby cię usadzić na tyłku nie potrzebuję jedynek.<br />
- Nieważne.. - zasuwam swoją torbę i przerzucam ją przez ramię.<br />
Każdy opuszcza pomieszczenie. Pan Styles zamyka drzwi i odwraca się w moją stronę. Wskazuje na krzesło. - Usiądź Giovanni.<br />
Zajmuje wskazane miejsce.<br />
- Nie igraj ze mną, bo nie wygrasz - mówi spokojnie i opiera się o biurko.<br />
- Nic nie zrobiłam.<br />
- Jestem konsekwentny i adekwatny. Z moich lekcji nie ma ucieczek. Jeśli jeszcze raz uciekniesz bez powodu, wiesz co mam na myśli, możesz nie przychodzić na następne lekcje. Wtedy oblejesz. To dotyczy każdego.<br />
- Miałam powód. - bronię się.<br />
Patrzy na mnie z politowaniem. Już nic nie mówi. Zamyka dziennik i otwiera drzwi. - Doceń, że dostałaś drugą szansę - szepcze do mojego ucha, gdy wychodzę.<br />
Przechodzą mnie dreszcze. Szybko opuszczam budynek szkoły.<br />
Około godziny osiemnastej przychodzi do mnie Troy. Niestety tylko na godzinę.<br />
Nie pozwalam mu się odsunąć ani na chwilę.<br />
- Co ty dzisiaj taka przytulanka? - pyta zdziwiony, jeżdżąc ręką po mojej bluzie.<br />
- Bo mi się tęskni. Jesteś najlepszy.<br />
- Jasne - mruczy i całuje mnie we włosy. - Muszę iść.<br />
- Ych.. No trudno. - Całuję go jeszcze raz i puszczam.<br />
Macha mi i wychodzi. Wzdycham, a później idę pod prysznic.<br />
Jeden ręcznik zakładam na włosy a drugim owijam swoje ciało.<br />
Wychodzę do pokoju i ubieram się w piżamę. Przed zaśnięciem czytam książkę. Intruz jest naprawdę ciekawy.<br />
Po prostu przenosisz się w tamte miejsca. Opieram się wygodniej o poduszki i czytam. Strona, po stronie. Rozdział po rozdziale. Sama nie wiem, kiedy zegar wybija dziesiątą. Odkładam książkę i układam się do snu. Niestety niedługo śpię. W nocy budzi mnie przeciąg. Okno jest otwarte na oścież.<br />
Nie przypominam sobie żebym je otwierała. Wstaję zmarznięta i je zamykam Czuję ramiona na talii. Stoję bez ruchu.<br />
Chcę krzyknąć, ale głos nie opuszcza moich ust. Troy! Błagam żeby to był on.<br />
Ale to nie może być on. Ten ktoś jest wyższy.<br />
Słyszę walenie mojego serca. Tak strasznie się boje.<br />
- Ładna piżama - nie rozpoznaję głosu. Jest bardzo cichy. Czyjaś dłoń przesuwa się po moim udzie, aż do złączonych nóg. Wsuwa między nie dłoń.<br />
- Przestań... - mocno zaciskam oczy. Boje się ruszyć, ale tak bardzo nie chce żeby mnie dotykał.<br />
Mocno mnie trzyma. Chcę krzyczeć, ale nie mogę. Po prostu nie mogę. Zaczyna mnie masować.<br />
- Proszę.. - udaje mi się odtrącić jego dłoń.<br />
Przesuwa ręce po moim ciele. Dociera do twarzy. Odgarnia mi włosy z policzków i zakłada na moje oczy opaskę. Odwraca mnie do siebie, ale nic nie widzę. Jedyne co czuję to ciepły oddech na szyi. Zabrał ręce. Popycha mnie na łóżko, a potem jest cisza.<br />
Podkulam się. Chce być jak najdalej niego choć nie mam pojęcia gdzie jest.<br />
Może wyszedł? Nie wiem. Moje serce bije jak oszalałe. Oddycham niespokojnie. Kto to jest? Ten kto mnie śledził? Drżącą ręką sięgam do przepaski na oczach.<br />
Nie ma go. Nie chciał, żebym go zobaczyła. O mój Boże. Szybko zamykam okno i przerażona idę do sypialni taty. Śpi spokojnie.. kładę się obok. Przytulam się, ale do rana nie mogę zasnąć. Ciągle nad tym myślę. Jestem prześladowana?<br />
Rano tato odwozi mnie do szkoły. Później zadzwonię po Troya, może będzie miał czas. Nie chcę wracać sama. Ja się boję. To okropne. Na lekcjach jestem totalnie nieobecna. Nauczyciele dają mi dziś spokój. Jednak Ronnie nie.<br />
Idziemy przez korytarz a ona cały czas coś mnie mówi.<br />
- Hej! - wola. - Słuchasz mnie w ogóle?<br />
- Tak, tak co mówiłaś?<br />
- Czyli nie słuchasz - wydyma dolną wargę. Patrzy przez ramię na Emmetta, który do nas podchodzi.<br />
- Przepraszam.. - mówię jeszcze do przyjaciółki i witam się z chłopakiem.<br />
- Cześć. Weronica chodź porozmawiać - prosi, ale to mi bacznie się przygląda.<br />
- Mów- słyszę blondynkę.<br />
- Sami - dodaje ciszej.<br />
- Możesz mówić przy Gio - ona również zauważa że blondyn uważnie przypatruje się mi.<br />
- Coś się stało? - pyta nagle.<br />
- Co? - marszczę brwi.<br />
- Wyglądasz na zmartwioną - on za to jak Jasper ze zmierzchu.<br />
- Zobaczymy się później - Ronnie chyba trochę zła odchodzi.<br />
- Co masz teraz Giovanni? Może cię odprowa.. - Panno Wesley , proszę na słowo - obok nas zatrzymuje się mój nauczyciel od angielskiego. Jak zawsze elegancki.<br />
- Chciałeś pogadać z Ronnie - mówię do niebieskookiego i idę za Stylesem.<br />
Widzę jak ten ma chwilę się odwraca i patrzy na blondyna. Później otwiera drzwi od sali.<br />
Wchodzę do środka i patrzę wyczekująco na mężczyznę.<br />
- Znasz się na lekturach. Uwielbiasz czytać. Możesz zacząć pisać hm - patrzy na białą kartkę. - do gazetki. Dyrektor, pan Malik mnie oto poprosił. A ja Proszę ciebie, abyś posła recenzje książek.<br />
- Dziękuję, ale nie.<br />
- Dobra. Więc to nie jest prośba - zmienia ton. - Chcesz u mnie zdać? Zacznij się starać.<br />
- Nie chce pisać do gazetki. Zdam, bo mam odpowiednią wiedzę.<br />
- Nie pytam czy chcesz. Masz to zrobić - rzuca surowo.<br />
- To zajęcia dodatkowe. Nie muszę tego robić.<br />
- Nie. To zajęcie, które będę oceniał jak sprawdzian.<br />
- Nie...<br />
Marszczy brwi i zaciska zęby. Zgina kartkę na pół. - skończyłem temat. Możesz wyjść.<br />
Odwracam się i opuszczam pomieszczenie.<br />
Mam dość, a jeszcze dwie lekcje. W tym jedna z nim. Ciągle myślę kto mógł wejść do mojego pokoju. A na dnie plecaka leży opaska..<br />
Strach nie opuszcza ani na chwilę. Na przerwie przed angielskim dzwonie do swojego chłopaka.<br />
Opieram się o ścianę i czekam, aż odbierze.<br />
- Tak mała? - słyszę<br />
- Przyjdziesz po mnie za godzinę?<br />
- Chciałbym, ale jestem z bratem u mechanika.<br />
- Troy proszę..<br />
- Ale naprawdę nie mogę. Co się stało?<br />
- Bo.. ja się boję..<br />
- Czego skarbie? - jest zdziwiony.<br />
- Ktoś za mną chodzi.. - wchodzę do łazienki by nikt nie słyszał naszej rozmowy.<br />
- Jak to chodzi? Kiedy? - pyta.<br />
- Proszę cię..<br />
- Wróć do domu. Szybko. I po prostu nie wychodź. Nie jestem w stanie dojechać.<br />
Robi mi się na prawdę przykro. Zbywam go szybko i rozłączam się. Podciągam nosem i idę na lekcje. Będę się bała wrócić do domu. Czuję się zawiedziona. Wyciągam zeszyt. Mam zamiar siedzieć cicho. Nie mam siły się dzisiaj kłócić. Po prostu siedzę i słucham. Czasem Styles mi się przygląda. Odwracam wtedy wzrok jak najszybciej. Jeszcze Ronnie odwołała nasze jutrzejsze spotkanie mówiąc, że musi zająć się bratem, ale zauważyłam że jest po prostu na mnie zła.<br />
Wiedziałam, dlaczego. Poczuła się ignorowana przez Emmetta, bo zaniepokoił się moim zachowaniem.<br />
Można by pomyśleć... ona na prawdę pomyślała, że on coś do mnie.. O matko.<br />
Na pewno tak nie jest. Karcę się w duchu za te myśli, a do rzeczywistości przywołuje mnie nauczyciel. - Pytałem o coś.<br />
- Umm.. Słucham?<br />
- Jak kończy się nasza lektura? - podchodzi bliżej i stuka palcami o moją ławkę.<br />
Zastanawiam się chwilę o czym on do mnie mówi. W końcu odpowiadam na jego pytanie.<br />
- Dziękuję. Za tydzień sprawdzian. Do domu macie zadane napisać streszczenie tej książki oraz napisanie własnego opowiadania o dowolnej tematyce. - mówi ciągle stojąc przy mnie. Ma duże dłonie. Takie.. męskie.<br />
Zamykam oczy i biorę głębszy oddech by po chwili zacząć się zbierać.<br />
- Do jutra - dodaje i podchodzi do biurka. Zbiera swoje rzeczy.<br />
Zakładam sweter i wychodzę z klasy. Chce złapać przyjaciółkę, ale nie ma jej już w szkole.<br />
Opuszczam budynek. Nerwowo rozglądam się wokół siebie. Pewność siebie wyparowała.<br />
Ten mężczyzna w zaledwie kilka chwil zawładnął moją psychiką.<br />
- Podwieźć cię? - słyszę za sobą. Odwracam się i oddycham z ulgą. Emmett.<br />
- Tak - mówię niemal od razu i wchodzę do jego auta. Uwielbiam tego gościa, choć nie powinnam, bo jest byłym mojej przyjaciółki.<br />
W zasadzie nie wiem kto kogo rzucił, ale szkoda mi obu stron. Blondyn zajmuje swoje miejsce i rusza.<br />
Bez słowa odwozi mnie do domu. Parkuje, a ja mu dziękuję.<br />
Podchodzę do drzwi i szukam kluczy w plecaku. Jutro biorę torebkę. Naprawdę. Nie mogę ich znaleźć. Zgubiłam je? Opieram czoło o drzwi. Po prostu świetnie. Ojciec mnie zabije jak się dowie.<br />
Jeszcze raz przeszukuję plecak. Przecież były. Zamykałam szafkę.<br />
Musiałam je gdzieś upuścić. O boże. Czuje się okropnie stojąc przed domem i nie mogąc do niego wejść.<br />
Siadam na schodku i chowa twarz w dłonie. Co się dzieje w moim życiu?<br />
Wszystko wymyka mi się spod kontroli. Mamy nie ma, tata spędza bardzo dużo czasu z tą znajomą, Troy za chwile wyjeżdża, a ja jestem prześladowana.<br />
Jest beznadziejnie. To nie są żarty. Ale co powiem ojcu? Nigdy go nie widziałam. Każdy szelest powoduje, że podnoszę gwałtownie głowę i rozglądam się dookoła. Nikogo nie widzę. Czasem jakaś osoba przejdzie przed bramą. Ale to sąsiedzi.<br />
Przeczesuje włosy i powoli wypuszczam powietrze z ust.<br />
Godzinę później przyjeżdża mój tata. Jest zdziwiony tym, że siedzę pod drzwiami.<br />
- Cześć..<br />
- Co jest? Klucze w domu?<br />
- Tak, właśnie. Zapomniałam ich - mówię głosem totalnie wypranym z uczuć.<br />
- Trudny dzień? - otwiera nam drzwi.<br />
- Można powiedzieć. - biorę pustą bułkę do ręki i wlekę się do swojego pokoju.<br />
Okno zamknięte. Nikogo tu nie było.<br />
I tak planuje spać u taty. Boje się po prostu.<br />
To jakaś paranoja. Tak ma być codziennie? Ten mężczyzna mnie dotykał...<br />
Sama nigdy tego nie robiłam. Na prawdę. Masturbacja, poznawanie siebie. Nigdy.<br />
Z Troyem też nie zaszliśmy tak daleka. A to był ktoś obcy.<br />
Wzdrygam się na przypomnienie tego. Jakby nie naznaczał, posiadał. Nie ma prawa, mam nadzieję, że nic więcej mi tego nie zrobi, że go nie spotkam. Ale niczego nie mogę być pewna. Skoro tu raz wszedł, wejdzie i drugi raz. Zabieram się za wypracowanie z angielskiego. Idzie mi dosyć szybko.<br />
Potem jeszcze to opowiadanie. Zastanawiam się nad tematem. Decyduję się na coś prostego, przecież i tak dostane najwięcej trzy. Uwziął się na mnie. Jestem pewna, że przyczepi się do każdego błędu. Kończę bardzo późno. Biorę szybki prysznic i idę cicho do taty. Nie śpi, a rozmawia przez telefon. Na pewno nie z mama. Byłoby za drogo. Wdrapuję się pod kołdrę i słucham rozmowy.<br />
- Dobra, to do jutra Kate - śmieje się.<br />
Kopię go plecy specjalnie.<br />
Odkłada telefon i patrzy na mnie.<br />
- Znowu Kate?<br />
- Tak. To świetna przyjaciółka. Co ty tu robisz?<br />
- Dlaczego tyle czasu z nią spędzasz?<br />
- Mówiłem. Organizujemy wystawę.<br />
- Ona cię podrywa.<br />
- To miłe.<br />
- Tato! Jesteś żonaty.<br />
- A ty masz swój pokój - czochra mi włosy,.<br />
Siadam i przytulam się do niego.<br />
Obejmuje mnie ramionami, a ustami muska moje czoło.<br />
- Nie zrób głupstwa...<br />
- Nie zrobię.<br />
Zasypiam na jego kolanach jak mała dziewczynka.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~~~~~~~~*~~~~~~~~</div>
<div style="text-align: center;">
<i>Rozdział 4 dodany :) Mogę prosić o szczere opinie od was? </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Starałyśmy się haha.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Gdy któryś z blogów niedługo się skończy, zacznie</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>być dodawana Russian Girl ( która jest w całości napisana).</i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<br />Polecam Goodbookhttp://www.blogger.com/profile/04310776735145570384noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-4547469601537996971.post-10505883361840424522014-10-07T08:43:00.000-07:002014-10-07T08:43:15.986-07:00Rozdział 3<br />
Troy trzyma moją rękę, kiedy wychodzimy z kina. Jest dosyć późno, ale przy nim czuję się bezpieczna. Obejrzeliśmy świetny film, a mój humor naprawdę się poprawił. Chłopak całuje moje czoło, a ja wzdycham. Dzisiaj już niedziela. Odrobiłam wszystkie lekcje, aby wieczór móc z spędzić z Troyem. Weekend minął tak szybko. Za szybko. Przytulam się do boku chłopaka gdy wchodzimy do parku.<br />
- Przygotowana do szkoły? - obejmuje mnie ramieniem.<br />
- Tak, wszystko zrobione.<br />
- Masz tu się pilnować jak wyjadę.<br />
- Jasne że tak. - chichocze.<br />
- Bo ja i tak się o wszystkim dowiem - całuje mój nos.<br />
- Będę tęsknić..<br />
- Ja również.<br />
Zatrzymuję się i przyciągam chłopaka do pocałunku. Łapie moje biodra i czule oddaje pocałunek. Gładzę jego policzek rozwierając delikatnie wargi. Tego będzie mi brakować. Czułości i bliskości.<br />
- Nie znajdziesz tam sobie zastępstwa za mnie prawda?<br />
- Nie kochanie - uśmiecha się.<br />
- Jesteś najlepszy - jeszcze raz muskam jego usta.<br />
Odrywam nogi od ziemi, gdy mnie podnosi. Otula ramieniem i niesie w stronę domu. Od progu słyszę śmiechy z salonu. Zdezorientowana idę tam ciągnąc za sobą szatyna. Tata siedzi na kanapie i pije wino z jakąś brunetką. Na oko w jego wieku.<br />
- Dzień dobry - mówię niepewnie.<br />
- O, Gio - mężczyzna patrzy na mnie i posyła uśmiech. - Poznaj Kate - wskazuje na brunetkę. Wygląda przyjaźnie.<br />
- Miło panią poznać - podaję jej dłoń.<br />
- Cześć Giovanni. Mów mi po prostu Kate - uśmiecha się.<br />
- Współpracujesz z tatą?<br />
- Tak, będzie wystawiał moje prace. Poza tym przyjaźnimy się.<br />
- Rozumiem. To Troy, mój chłopak - przedstawiam go.<br />
- Milo mi - podają sobie ręce. Ojciec patrzy wymownie na chłopaka.<br />
Wystawiam mu język już znudzona tym.<br />
- To my już nie przeszkadzamy.<br />
- Ty na górę, pan do domu - mówi.<br />
- Tato nie. On zostaje.<br />
- Nie kochanie. Jest późno, a jutro masz szkołę. - jego ton jest poważny.<br />
- Gio ja już..<br />
- Nie. Troy zostaje.<br />
- Nie Troy idzie. Nie musi jutro rano wstać i iść do szkoły. Poza tym nie jesteś pełnoletnia a jest po 22. Po drugie znudzicie się w końcu sobą jak będziecie dzień w dzień. Więc teraz się pożegnaj i na górę - wstaje i podchodzi do nas.<br />
- Zazdrościsz bo masz post - dogryzam mu ale odprowadzam do drzwi chłopaka.<br />
- Do zobaczenia - całuje mnie długo.<br />
Ledwo się od siebie odrywamy. Macham mu jeszcze i zamykam drzwi. Idę do kuchni. Mam zamiar cos na szybko zjeść. W pośpiechu robię kanapki i idę na górę. Siadam na wygodnym łóżku, jedząc i włączając komputer.<br />
Od razu widzę połączenie od mamy. Odbieram i widzę na ekranie znajomą kobietę.<br />
- Cześć mamuś.<br />
- Cześć kochanie. Późno u was? - pyta uśmiechając się.<br />
- no już prawie 11.<br />
- To kładź się już.<br />
- Wracasz w piątek?<br />
- Tak. Raczej tak - kiwa głową.<br />
- Świetnie - uśmiecham się. - Troy złożył papiery na uczelnie wiesz?<br />
- To miejmy nadzieję, że się dostanie.<br />
- Jest świetny mamo.<br />
Uśmiecha się do mnie. Widzę, że jest szczęśliwa.<br />
- Mam nowego nauczyciela. Totalny palant mamo.<br />
- Dlaczego palant?<br />
- Bo jest głupi.<br />
- No tak. Twierdzisz tak, bo go nie lubisz?<br />
- Tak. - zakładam ręce na piersi.<br />
- No właśnie. Idź spać.<br />
- Pa mamo.<br />
- Papa słoneczko moje - macha mi.<br />
Rozłączam się i idę pod prysznic. Gdy się kładę nadal słyszę rozmowy z dołu.<br />
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
Wchodzę do szkoły, a drogę zastępuje mi Ronnie. W kolorowym kombinezonie mocno mnie przytula.<br />
- Hej - również ją Przytulam.<br />
- Dzisiaj wybieramy przewodniczącą szkoły. Zgłoś się - proponuje wesoło.<br />
- Nie, coś ty.. Nie. - kręcę głową.<br />
- Dla...Dzień dobry panie Styles - uśmiecha się, patrząc przez moje ramię.<br />
- Dobry.. - mruczę mniej entuzjastycznie niż ona.<br />
- Dzień dobry - odpowiada chłodno i zmierza do pokoju nauczycielskiego. Ma na sobie czarne rurki oraz ciemną koszulę.<br />
- Dzień dobry - przedrzeźniam go do przyjaciółki.<br />
- Słodki jest - wzdycha.<br />
- Przystojny, to wszystko.- zmierzamy razem na matematykę po której mam angielski z panem szanownym S.<br />
Wcale mnie to nie cieszy. Dzisiaj będziemy omawiać lekturę. Znów dojdzie do spięcia?<br />
Ewentualnie po prostu karze nam zapisać trzy wyryte od lat zdania i na tym się skończy. Matematyka mija szybko. Rozwiązuję parę zadań. Nie jest tak źle.<br />
Całuję przyjaciółkę i idę sama na następną lekcje. W klasie zajmuje swoje stałe miejsce. Wszyscy są dzisiaj obecni. Nauczyciel sprawdza listę. Chyba nie ma najlepszego humoru.<br />
Osobiście w ogóle mnie to nie obchodzi, ale mam nadzieję że jeśli ocenił zadania to nie przełożyło się to na oceny.<br />
- Tak, więc dzisiaj umawiamy książkę. Zanim to nastąpi oddam to coś zwane referatem. - wskazuje na dokumenty.<br />
A jednak poprawił.. Wszyscy zaczynają szeptać między sobą.<br />
Boję się, że dostanę złą ocenę. Akurat na tym przedmiocie mi zależy. Dostaję swoją pracę. Mam parę błędów, ale ocena jest dostateczna. Liczyłam na więcej jeżeli mam być szczera. Uważam że wszystko tu jest jak najbardziej okay. Wzdycham rozczarowana i wbijam w niego wzrok. Kończy pisać temat na tablicy.<br />
- Tak szczerze, kto przeczytał tę książkę? - pyta wycierając ręce z kredy.<br />
Podnoszę rękę jak i przewaga. Jest głupi jeśli na prawdę myślał że się przyznają.<br />
- Kto był głównym bohaterem? - pyta Dianę. - Jak wyglądała? Często mówiła o swoich uczuciach?<br />
- No dobra, nie czytałam proszę pana. - przyznaje.<br />
- Jeden. Kto był partnerem bohaterki? - zwraca się do Simona.<br />
Chłopak odpowiada po dłuższej chwili czytając z moich ust.<br />
- Jak wyglądał? I jak się poznali - mężczyzna opiera się o biurko.<br />
Pokazuje na Thomasa przed nim gdyż wyglądem nawet przypomina bohatera książki.<br />
- Trzymaj rączki na ławce - mówi, nawet na mnie nie patrząc.<br />
Simon coś kombinuje i w końcu udaje mi się odgadnąć co próbuję mu pokazać.<br />
- Kiedy została napisana ta powieść i przez kogo? - zadaje kolejne pytanie.<br />
Pokazuję pod ławka kolejne liczby. Wisi mi czekoladę za to.<br />
- To jeszcze autor. - przechodzi po klasie. - U mnie jest taka zasada. Jedynkę dostaje ten kto podpowiada. A nie ten co ściąga.<br />
- Siedzę nie wzruszona udając zajętą rysowaniem w zeszycie.<br />
- Simon czas płynie - popędza go. W końcu dostaje trójkę.<br />
Posyłam chłopakowi delikatny uśmiech i wracam wzrokiem do tablicy.<br />
Mężczyzna wszystko omawia. Rozrysowuje nam schemat uczuć bohaterów. Rozmawia o ich myślach i charakterach. Jednak wiem, że zdania nie zmienił.<br />
- Nie istnieje coś takiego jak, spotkałem cię raz i się zakochałem. Nie. Ludzie kochają, ale najpierw muszą kogoś poznać. Znać jego cechy. Zalety i wady. Kochać kogoś ot tak można oglądając film z ulubionym aktorem.<br />
- Może im pan po prostu zazdrości? - odzywam się.<br />
- Nie - odpowiada i patrzy na mnie. - Czego? Że ożenił się z kobietą, której nie znal? Bo zakochał się w jej dekolcie? W oczy na pewno nie patrzył.<br />
- Ale przez nie można mówić, że nie istnieje miłość od pierwszego wejrzenia.<br />
- Życie to nie bajka. Nie raz kopnie w tyłek. Nie ma księżniczek na balkonach i królewiczów na białych koniach. Sorry.<br />
- Życie daje w kość, to na pewno, ale miłość sprawia że staje się dużo lepsze. Zwłaszcza prawdziwa, szczera miłość. Również taka od pierwszego spotkania.<br />
Patrzy na mnie uważnie. Przejeżdża palcami po dolnej wardze. Nie wygląda jakbym zbiła go z pantałyku.<br />
- Od pierwszego wejrzenia? Ten ktoś może być bandytą , złodziejem, dilerem, oszustem ale kocham go, bo go zobaczyłam? Myślę, że to złe rozumowanie. W życiu mam większe doświadczenie niż wy i wasze szczeniackie miłości w kapitanach drużyn czy chłopakach popularnych w szkole. To co wy nazywacie miłością teraz jest zwykłym zauroczeniem i poczuciem własnej wartości. Ze ktoś jednak was chce. Ale czy kocha? - unosi brew. Podchodzi do biurka, gdy dzwoni dzwonek.<br />
Biorę prace do ręki i idę do niego.<br />
- Co tu jest nie tak? - pytam.<br />
Odwraca się do mnie zdziwiony. Bierze kartkę i szybko lustruje ją wzrokiem.<br />
- To co zaznaczyłem. Masz problemy z odczytywaniem koloru czerwonego? - pyta z drwiną w głosie.<br />
- Za trzy czy cztery błędy ortograficzne nie może mi pan dać trzy.<br />
- Mogę - patrzy na mnie z wyższością. - Wszystko mogę.<br />
- Mam to w dupie. - odwracam się i wychodzę na prawdę zła.<br />
- Możesz mieć. Coś innego - słyszę. Grozi?<br />
Zaciskam mocno palce i idę korytarzem nie zważając na nikogo. Ostatnia lekcja. Ostatnia lekcja. Powtarzam sobie idąc do szatni. Codziennie mam ten sam plan. Każdy ma indywidualny. Przestanę chodzić na angielski. Jutro na pewno tam nie pójdę. Jestem zbyt zła. Dyktuje nam warunki.<br />
Wracam do domu. Od razu idę do siebie. Mam zamiar zrobić lekcje i spotkać się z Ronnie.<br />
Angielski rzucam w zapomnienie i biorę się za matmę.<br />
Właściwie to nic trudnego. Parę zadań, które z łatwością rozwiązuję. Przerywa mi tato, który przynosi obiad. O, dzisiaj hamburgery. Siedzi w swoim pokoju i je przy biurku.<br />
- Tylko zjedz wszystko. Jesteś za chuda - grozi mi i całuje we włosy. - Wychodzę i będę dopiero późno w nocy. Pilnuj domu. Zaproś na noc Weronice. Będę czuł się pewniej.<br />
- Myhym..<br />
Wychodzi, zostawiając mnie z twierdzeniem Pitagorasa.<br />
Wyjdę z Ronnie a później może zaproszę Troya.<br />
Ubieram buty, a później bluzę. Koleżanka już na mnie czeka. Uśmiecha się i ruszamy w strony centrum handlowego. Może coś fajnego wpadnie nam w oko. Teraz coraz wcześniej robi się jasno, wiec juz po siódmej wieczorem, gdy siedzimy w pizzeria jedząc kolację, jest ciemno.<br />
- Musisz wrócić sama. Idę w drugą stronę - mówi, wycierając usta serwetką.<br />
- Och.. No dobra.<br />
- Tylko się nie zgub. Ja płacę - wyciąga portfel i podchodzi do lady.<br />
Żegnam się z nią pod kawiarnią i każda idzie w swoją stronę.<br />
Chcę być w domu. Zostawiłam telefon. Muszę zadzwonić do Troya. Czuję się niepewnie kilka ulic przed domem. Mam wrażenie, że ktoś za mną idzie. Krok w krok. Tylko, że jak się odwracam nikogo nie widzę. Serce bije bardzo szybko. Przyspieszam kroku i znów odwracam głowę. Widzę wysokiego mężczyznę z kapturem na głowie. Pięści ma zaciśnięte.<br />
W moim gardle rodzi się krzyk, któremu jednak nie pozwalam wyjść na zewnątrz.<br />
Jestem pewna, że idzie dokładnie za mną.<br />
Zaciskam mocno zęby i staram się iść jeszcze szybciej. Czuję popchniecie. Osoba ta mija mnie gwałtownie.<br />
Staję w miejscu naprawdę wystraszona i patrzę z ulgą jak odchodzi. Nie był to dresiarz. Miał chude nogi w czarnych rurkach.<br />
Wchodzę do domu na prawdę zmęczona tym powrotem.<br />
Opieram się o drzwi i głęboko oddycham. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień. Nie chcę tego przeżyć kolejny raz.<br />
<br />
<br />Polecam Goodbookhttp://www.blogger.com/profile/04310776735145570384noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-4547469601537996971.post-8023391034999656152014-10-05T01:15:00.003-07:002014-10-05T01:15:32.962-07:00Rozdział 2<div style="text-align: center;">
<img alt="Today day for Harry Styles :D (Only his photo) " src="http://data2.whicdn.com/images/121392082/large.jpg" height="320" width="228" /><br />
<br /></div>
Rano nie mogę się doczekać angielskiego. Jak na złość tego dnia mam tą lekcje na ostatniej lekcji.<br />
Najpierw muszę przetrwać chemię oraz fizykę. Już wolę matematykę. Ze wszystkich przedmiotów jestem średnia. Ani najgorsza ani najlepsza. Na biologii ta głupia blondynka robi nam kartkówkę.<br />
Dlaczego? Bo ma taki kaprys.<br />
Piszę jakąś połowę z zadanych zadań i kończę równo z dzwonkiem. Niepocieszona wstaję z krzesła i podchodzę do biurka. Odkładam swoją pracę.<br />
Widać po nauczycielce że sprawia jej przyjemność patrzenie na nasze zaskoczenie. Pani Taylor jest złośliwa. Młoda, ale nie lubi młodzieży. Myślę, że pracuję jako nauczyciel, ale z przymusu.<br />
Podobno jest też wielką kokietką. Uwodzi na prawo i lewo. Takie plotki chodzą po szkole. No cóż. Jest ładna. Poprawiam torbę i opuszcza klasę.<br />
Mijam kolegów na korytarzu. Jakby mnie nie zauważają. O czymś przyjęcie rozmawiają. Wzruszam ramionami i podchodzę do swojej szafki. Już po chwili obok mnie pojawia się wysoka, uśmiechnięta blondynka. Ronnie daje mi buziaka w policzek. To moja najlepsza przyjaciółka. Znamy się od małego.<br />
- Cześć dziewczyno - posyłam jej uśmiech i zamykam drzwiczki.<br />
- Cześć Gio - poprawia sportowy plecak na ramieniu. - Co teraz masz?<br />
- Angielski, a ty?<br />
- Już kończę - uśmiecha się szeroko.<br />
Ona miała aż dwa angielskie przed chwilą. Oczy świecą jej się jak dwie lampki.<br />
- Zazdroszczę.<br />
Myślę, że cieszy się z weekendu. No bo, co takiego mogło się stać? Chyba, że znów chodzi z jakąś laską. Ale mówiła, że na razie nie chce żadnych związków po tym jak Emmett ją rzucił. A naprawdę wydawali się taką zgraną parą...<br />
Emmett chodzi z nią na matematykę oraz angielski. Jest miły i gra w szkolnej drużynie futbolowej. Widziałam go bez koszulki. Muszę przyznać, że ma się czym pochwalić. Do tego jest cholernie przystojny. Blondyn o błękitnych oczach, który gdy się uśmiecha powoduje, że u innych też pojawia się uśmiech. Kręcę głową ze śmiechem i idę do klasy.<br />
Nauczyciela jeszcze nie ma. Zajmuję swoje miejsce pod oknem. To znaczy trzecia ławka. Stąd dobrze widzę, a poza tym nie mam powodu, aby ukrywać się na samym końcu. Tam jest najgorzej. Dosłownie nic nie usłyszę, bo siedzi tam Marcus i Jamie oraz David. Są najbardziej rozgadani i uwielbiają robić szopki. Dla mnie to dziecinne i w ogóle mnie nie śmieszy,<br />
Wyciągam zeszyt i sprawdzam co było ostatnio. Duma i Uprzedzenie. A tak, lektura. Przeczytałam ją prawie całą wczoraj. W klasie robi się cicho po czym wnioskuję że pani Jordan już jest w pomieszczeniu.<br />
Mamroczę coś pod nosem. Zamykam zeszyt i odkładam go obok piórnika. Podnoszę głowę, opierając ją na splecionych rękach. Nie widzę pani Jordan. Wręcz przeciwnie. To nawet nie jest kobieta.<br />
Wysoki brunet, opiera dłonie o dwa końce starego, szkolnego biurka i wpatruje się w dziennik. Jego włosy lekko się kręcą, ale są bardziej zaczesane na żel. Nie jestem w stanie ocenić jego twarzy, gdyż się pochyla. Zastępstwo? Prostuję się i opieram o krzesełko. Naprawdę mnie to dziwi. To nowy nauczyciel. Jeszcze nigdy nie widziałam go w szkole...Och, to dlatego Weronica była taka zadowolona. Jest mega przystojny, co dostrzegam gdy podnosi wzrok na klasę. Ma zielone oczy, które pokazują jego pewność siebie. Trochę nie pasuje nauczyciela. Moim skromnym zdaniem. Ale kto by mnie słuchał...<br />
- Więc dzień dobry nowa klaso - stuka palcem o dziennik, na który jeszcze chwilę patrzy. - No dobrze - wraca do nas wzrokiem i dokładnie lustruje. - Nazywam się Harry Styles. Będę prowadził z wami angielski. Mam nadzieję, że się dogadamy. Poprzednie grupy, klasy, czy jak to nazywacie już poznały moje zasady, więc mam nadzieję, że z wami pójdzie równie łatwo - przejeżdża językiem po dolnej wardze i przechodzi na przód biurka. Opiera się o nie, zakładając ręce na klatkę. Czarny garnitur idealnie na nim leży. To znaczy...On nie jest czarny. Jest ciemno granatowy. Zauważam to dopiero, gdy słońce wpada do klasy. Równie granatową koszulę w białe kropki ma rozpięta na jeden guzik. - Macie jakieś pytania?<br />
- Jest pan żonaty? - słyszę Lucy.<br />
Lucy to blondynka. Jak ja. Ale ona lubi rozmawiać o lakierach, więc nie mamy wspólnych tematów.<br />
Brunet przenosi na nią wzrok.<br />
- Myślę, że nie powinno cię to interesować - odpowiada sucho. - Pytania dotyczące naszych lekcji. Pani Jordan odeszła z powodów zdrowotnych.<br />
- I referat z głowy.. - słyszę cicho chłopaków z tyłu.<br />
- Chciałbym was wszystkich uświadomić, że MAM dobry słuch - patrzy na Davida i kolegów. - Wiem o pracy domowej. Wszystkie kartki lądują dzisiaj na biurko po lekcji. Jeśli ktoś mi jej nie odda, dostaje jedynkę bez możliwości poprawy.<br />
- Ile nieprzygotowań można zgłosić? - pyta Simon.<br />
- Dwa.<br />
- To ja zgłaszam.<br />
- Ja też.<br />
- I ja.<br />
- Wiecie, ja mam to w dupie - mówi idąc do krzesła. - Wasze życie, wasza sprawa. Ja tylko konsekwentnie będę wykonywał swoją pracę. Nazwiska poproszę.<br />
Wpisuje do dziennika nieprzygotowania. Kretyni nie umieją napisać kilku zdań. To naprawdę nie było trudne. Im się nie chciało po prostu usiąść i poświęcić dziesięciu minut na naukę. Ale to ich sprawa. Będą olewać szkołę kompletnie? Daleko nie zajdą. Bawię się długopisem czekając na rozpoczęcie treściwej części lekcji. Pani Jordan odeszła...Co za zmiany przez jeden dzień. Ciekawe co będzie dalej. Umie czegoś nauczyć? Ma podejście? Jest młody.<br />
Odwraca się do nas plecami i ładnym pismem zapisuje na tablicy "Duma i Uprzedzenie".<br />
- Wiem, że czytaliście tę lekturę. Będziemy ją omawiać. Jak dla mnie jest dobrze napisana, ale to bzdury. Romans, który w prawdziwym świecie będzie tylko fikcją w głowie. No cóż, ale było to dawno pisane. Niektórym książka przypadła do gustu. Rozumiem to. Po trzech lekcjach jakie spędzimy nad tą książką, zapowiem test - mówi.<br />
- Zdążymy omówić ją w zaledwie trzy dni? - pytam wątpliwie.<br />
- Tak - patrzy na mnie. - Nie będę się nad tym rozkwilać, bo nie ma nad czym.<br />
- Ach, no tak, powie pan co tam jest napisane w tej pseudo podstawie programowej i wrócimy do ortografii która przecież tak poszerza nasze horyzonty..<br />
Zaciekawiony moją wypowiedzią, wchodzi w korytarzyk między ławkami.<br />
- Nie lubię ortografii - mówi. - Chcesz ją umieć? Musisz wiedzieć co to słownik. Proste. A co do lektury, to będziemy omawiać znacznie lepsze książki, które pomogą wam mieć jakiś pogląd na świat. Bo to - wskazuje na egzemplarz Dumy - jest bujną wyobraźnią i starymi dziejami.<br />
- Nie ma pan prawa oceniać książek w imieniu nas wszystkich.<br />
- Oceniam książki według siebie, ale to ja rozpisuję listę lektur. I na tej na pewno nie będę się skupiał. Czy coś jeszcze chce pani zakwestionować czy pozwoli mi pani uczyć według moich kompetencji, które są na pewno wyższe niż pani - mruży oczy.<br />
- Rozsądniej i sprawiedliwiej byłoby po prostu porozmawiać z nami na temat lektur zamiast unosić się dumą wyższości nauczyciela nad uczniem.<br />
- Jeszcze nie uniosłem się dumą. Dopiero mogą zacząć. Po co mam z wami o tym rozmawiać skoro nie macie bladego pojęcia o książkach? Nie czytacie ich - przechadza się po klasie. Podchodzi do Lucy. - Ty nie miałaś jej w rękach od miesięcy, a wy nie wiedzieliście jak nazywa się lektura którą macie czytać w pierwszej klasie - pokazuje na trzech chłopaków z tyłu. - Ty - pokazuje na Simona. - dla ciebie liczy się jedynie komputer. - a dla was nowe wystawy w sklepach - mówi do Angel, Diany i Rebecky. - Nie macie pojęcia co to jest książka. Jedyna, ty - wraca do mnie wzrokiem. - umiesz rozróżnić gatunki powieści. Często czytasz przez co twoje dłonie mają cięcia na palcach od kartek, które przewijasz - wskazuje na moje ręce. - Twój słownik osobisty ma więcej wyrazów i umiesz się wypowiedzieć.<br />
- Nie ocenia się książki po okładce - prycham choć akurat wszystkich rozgryzł.<br />
Pochyla się nade mną.<br />
- Za dużo gadasz.<br />
Przetrzymuję twardo jego spojrzenie bez słowa. Wraca na swoje miejsce.<br />
Nie wiedziałam że tak szybko zatęsknię za tą starą jędzą. Momentalnie wolałabym ją tutaj.Zaczyna coś mówić, ale jestem zbyt przejęta jego głupotą by się skupić.Lub to bardziej złość mną kieruje. Nie wiem. Ale przerwał moją dyskusję.<br />
Innym dziewczynom zdecydowanie przypadł do gustu.<br />
Będą miały do kogo wzdychać. Ja mam Troya. Robi mi się trochę głupio gdy widzę że napisałam zdecydowanie więcej niż inni. Jestem pewna, że bardzo przyjrzy się mojej pracy domowej. Nie mogę nawet wątpić. Jednak teraz nie podnosi na mnie wzroku. Biorę torbę i wychodzę. Wreszcie mogę wrócić do domu. Piątek. Po prostu święty spokój.<br />
Idę spacerem, ciesząc się jeszcze ciepłym wrześniem. Nie będę narzekać na pogodę, póki nie pada. Z drugiej strony zostanę sama gdy Troy pojedzie w październiku.<br />
I jak tu nie być zdołowanym? Po drodze kupuję czekoladę, bo mam na nią straszną ochotę. Jakoś to później zrzucę. Wchodzę do domu i ściągam buty. Tata chodzi po salonie i rozmawia przez telefon. Pewnie ustala nowe wystawy. Ma bardzo dużo znajomości. Jego grafik jest napięty ale tata umie organizować czas.Nie czuję się odrzucona w kąt. Wcale nie.<br />
Macham mu i idę do siebie. Odkładam torebkę, a sama padam na łóżko. Nie mam dzisiaj siły myśleć o lekcjach. Wezmę długą kąpiel, czytając jakąś ciekawą książkę. Tak robię. Napuszczam wody i biorę" Intruza ". Dostałam tę książkę od dawnego znajomego. Czas ją przeczytać.<br />
~~~~~~*~~~~~~<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Wooow. 22 komentarze pod pierwszym rozdziałem! Oby tak dalej, a rozdziały naprawdę będę dodawać bardzo szybko. Mamy nadzieję, że Wam się podoba :) Wiemy, że dużo opowiadań było z nauczycielami, ale to będzie inne. OBIECUJĘ ♥</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Jesteście cudowni. A tu dla was zwiastun nowego bloga <a href="http://travel-fanfiction.blogspot.com/" target="_blank">Russian Girl</a></i></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://youtu.be/_BQny4c8O2s">http://youtu.be/_BQny4c8O2s</a></div>
<div style="text-align: center;">
<b>OPOWIADANIE NA RAZIE NIE BĘDZIE PUBLIKOWANE :)</b></div>
Polecam Goodbookhttp://www.blogger.com/profile/04310776735145570384noreply@blogger.com23tag:blogger.com,1999:blog-4547469601537996971.post-63250792179605833552014-10-03T08:37:00.001-07:002014-10-03T08:37:13.817-07:00Rozdział 1<div style="text-align: center;">
<img alt="Ian Somerhalder | via Facebook" src="http://data3.whicdn.com/images/138436756/large.png" height="320" width="256" /></div>
<br />
Biorę głęboki oddech i przeskakuję skakankę. Wbijam wzrok w podłogę. Farba odchodzi już od ścian. Opada na linoleum, czyli boisko. Wzdycham i skupiam się na tym co robię. Nie chcę się wywrócić. Jest jedna z moich ulubionych lekcji. To znaczy WF. Nie narzekam. Bardzo lubię się ruszać. Sport to zdrowie.<br />
Słyszę krzyki chłopców, którzy grają na boisku obok nas. Bardzo się wczuwają w to co robią. Czasami fajnie jest popatrzeć. W końcu jest na co. Nie mogę narzekać, że płeć przeciwna w tej szkole jest brzydka. Niektórzy spokojnie mogliby się zgłosić do Top Model.<br />
Kończę skakać i odwracam głowę. Moje koleżanki siedzą na ławce i dyskutują. Pewnie o kolorze paznokci. Nie mają ciekawszych tematów. Albo kogoś obgadują albo narzekają. No cóż. Taki wiek. Tacy ludzie. Lekcja kończy się piętnaście minut później. Wszyscy schodzą do szatni.<br />
Zabieram swoją czarną kurtkę i opuszczam mury szkoły. Nie za bardzo lubię tu chodzić. Nauka nie jest moją pasją. Właściwie w niczym nie jestem dobra.<br />
Uśmiecham się, widząc Troya czekającego na mnie. Jesteśmy razem już ponad rok. Jednak ja jestem w drugiej klasie a on już skończył szkołę rok temu. Do tej pory nie bardzo rozumiem dlaczego mnie chce. Był jednym z tych sławnych i popularnych uczniów. Ja również jestem dosyć znana ale teraz to głównie przez to że z nim jestem. Jest trochę wyższy ode mnie i dobrze zbudowany. Jego włosy są bardzo ciemne, niemalże czarne. Oczy niebieskie i ten cudowny uśmiech. Ma na sobie szare dresy i zwykłą czarną koszulkę. Zawsze wygląda dobrze. Cieszy się zainteresowaniem dziewcząt co mi podoba się nieco mniej. Staję na palcach i muskam jego usta.<br />
- Cześć kochanie - mówię i związuję włosy które mi przeszkadzają.<br />
- Cześć mała - łapie mnie w talii i przyciąga.<br />
Uśmiecham się, idąc z nim do jego samochodu. To białe, sportowe audi. Zawsze o takim marzył. W końcu mu się udało. Otwiera przede mną drzwi, a ja uważając na swoją czerwoną ale delikatną sukienkę, wsiadam. Obchodzi samochodów dookoła i zajmuje miejsce za kierownicą, po czym rusza.<br />
- Jak było w szkole? - pyta, wyjeżdżając z parkingu. Na dworze jest ciepło i nie pada. Całe szczęście. W takie pory boję się jeździć autem.<br />
- W porządku. Nudno, ale stabilnie. - odpowiadam.<br />
- Dużo masz zadane? - zmienia biegi. - Jeśli tak to zabiorę cię dopiero w weekend do kina.<br />
- Chyba dzisiaj rzeczywiście trudno mi się będzie wyrobić.<br />
Kiwa głową, ale nic nie mówi. Odwracam głowę w stronę szybę. Muszę przyznać, że to ja walczyłam o niego. Było ciężko mu się pokazać. Potem wziął sprawy w swoje ręce.<br />
- Dostałeś list z uczelni?<br />
- Jeszcze nie - odpowiada na moje pytanie, które przerwało ciążącą ciszę.<br />
Jedzie do mnie. Mówię tacie że wróciłam i idę z chłopakiem do siebie.<br />
Mój pokój wychodzi na ogród. Bardzo dobrze. Widzę zadbane kwiaty, altankę a nie ulicę. Nie jest też taki wielki. Podłoga pokryta jest czarnym dywanem. Wszystkie meble są z białego drewna, a ściany pokrywa fiolet. Sama go urządzałam. Wybierałam każdy szczegół. Nawet nie mogłam spytać mamy. Dlaczego? Bo jej nie było. Jej nie ma prawie zawsze. Podróżuje po świecie, kręci program i pisze książki. Zajmuje się mną tata, który prowadzi galerię sztuki. Też czasem wyjeżdża na wystawy gdzieś w światowych galeriach, ale z nim mam dużo lepszy kontakt.<br />
Powierzam mu wszystko, a on to rozumie. Jest po części przyjacielem. Troy od razu konfiskuje mi swoją bluzę którą kiedyś mu zabrałam.<br />
- Lubię ją - uśmiecha się tłumacząc.<br />
- Ja też - zakładam ręce na piersi.<br />
- Nie oddam ci jej, chociaż noszę rzadko. - opada na łóżko.<br />
- No weź..<br />
- Nie - uśmiecha się.<br />
- Będziesz coś chciał - grożę mu palcem.<br />
Wyciąga do mnie ręce i łapie za biodra. Kładę się obok niego. Całuję go i obciągam sukienkę która trochę się przez to podwinęła.<br />
Nie lubię pokazywać, aż tylu odkrytych części ciała. Leżę na ramieniu Troya u przypominam sobie, że mam wypracowanie z angielskiego.<br />
- Kurde.. - siadam i sięgam po torbę.<br />
- Co się stało? - kładzie ręce pod głowę.<br />
- Referat..<br />
- Tak? O czym?<br />
- O czym.. - patrze na niego. - O Jezus nie wiem.<br />
- No to jak chcesz go napisać? - wzdycha i kręci głową.<br />
- Dowiem się.<br />
Śmieje się ze mnie, lecz nic nie mówi. Mam napisać o tym co myślę na temat samodzielnego wpływu na swoje życie. Ciekawy temat? Może być. Nie cierpię nauczycielki od angielskiego. Jest już stara i przez to bardzo złośliwa.<br />
Jestem jedną z niewielu osób które mówią głośno swoje zdanie, nawet gdy różniło się ono od zdania pani Jordan. Lubię być szczera. Po co się oszukiwać. Troy bawi się, ciągnąc za moje rajstopy gdy ja pisze.<br />
- Uważam, że są ci niepotrzebne - mówi do mojego ucha.<br />
- Przestań mnie zaczepiać.<br />
- Lubię cię zaczepiać - mruczy.<br />
- Widzę - strącam jego rękę.<br />
Ponawia swój ruch. Lubi stawiać na swoim. Ale ja również jestem uparta.<br />
- No..<br />
Staram się skupić od nowa. Nie potrafię. Zaczyna całować moją szyję. Składa delikatne pocałunki. Praktycznie jego dłoń jest pod moją sukienką, gdy wchodzi tata. Krzywi się na nasz widok i przeczesuje brązowe włosy. Na pewno nie wygląda na zadowolonego.<br />
- Ymm..tak? - jestem trochę zawstydzona.<br />
- Obiad - mówi, opierając się o ścianę. Mój tata nie jest oderwany od rzeczywistości jak jego żona. Wie jacy są chłopacy w moim wieku.<br />
- Zaraz zejdziemy.<br />
- Możecie już. Naprawdę. Książki nie uciekną - wbija wzrok w Troya. On też jest uparty.<br />
- Tato.. - jęczę.<br />
- Na dół. Już - pokazuje ręką na drzwi. Zaciska zęby, a na czole pojawia się zmarszczka.<br />
Wydymam wargę i ciągnę swojego chłopaka do salonu. Siadamy do nie dużego stołu postawionego przy oknie. Dom nie jest urządzony jakoś specjalnie. W salonie praktycznie wszystko jest z innej parafii. Mama przywozi różne dekorację z zagranicy.<br />
Żadnego z nas specjalnie nie rusza wystrój. Tata zajmuje się swoimi sprawami a ja mam to po prostu w dupie. Dlaczego mam zwracać na to uwagę? Ważne, że jest na czym usiąść. Jedząc patrzę na ojca. Jestem mieszaniną obojga rodziców, ale bardziej mamy. Tata jest brunetem o czekoladowych oczach. Naprawdę ładnych. Jest wysoki i dobrze zbudowany. Ja natomiast jestem drobna jak matka. Mam niebieskie oczy oraz długie blond włosy. Lubię swój wygląd. Myślę że jest w porządku.<br />
Nie narzekam jak moje koleżanki. Po prostu doceniam to co dostałam.<br />
- Jak ostatnia wystawa? - pytam.<br />
- Dobrze. Podobała się. Mój klient ma naprawdę dobry talent - mówi mężczyzna.<br />
- To świetnie.<br />
- Następnym razem pójdziesz ze mną. Naprawdę ci się spodoba. Christian szykuje nowe zdjęcia. Zamieszczę je w galerii.<br />
- Jasne - kiwam głową i przenoszę wzrok na Troya.<br />
Je, nie patrząc na nas. Chyba układa w głowie piosenkę. Wygląda na skupionego. Mój chłopak chce iść na studia muzyczne.<br />
Złożył papiery i teraz tylko czekamy na potwierdzenie przyjęcia go. Na pewno mu się uda. Jest naprawdę uzdolniony. Ja w niego wierzę.<br />
- Pójdziemy razem - stwierdzam.<br />
- Nie ma problemu - mówi ojciec i zbiera naczynia. On jako jedyny w rodzinie umie gotować.<br />
<div style="text-align: center;">
~*~ </div>
Troy wychodzi wieczorem. Kończę referat. Na prawdę dobrze mi się go pisało. No dobra...Dałam się ponieść. Siadam nad lekturą i zapalam lampkę. Daje półcień na moją sypialnię. Raz jeszcze poprawiam krótkie skarpetki na nogach i wbijam wzrok w tekst. Książka nie jest nudna. Akurat ta naprawdę mi się podoba. Duma i Uprzedzenie staje się jedną z moich ulubionych książek. Szczerze to przyznaję. Myślę, że wrócę do niej jeszcze nie raz.<br />
Przewracam kolejną stronę. Chcę wiedzieć co dalej, ale oczy same mi się zamykają. Ziewam, odkładając lekturę na stolik obok pojedynczego łóżka. Wgrzebuję się pod kołdrę i odpływam.<br />
<br />
~~~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~~~~~~~<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Więc to jest 1 rozdział nowego opowiadanie. JEŚLI CI SIĘ PODOBA - SKOMENTUJ. PROSZĘ. :)</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Nazwy możecie zakładać w zakładce i mam dobrą wiadomość! Jest pisane kolejne opowiadanie. Zdradzę tytuł. Russian Girl. Więc jak tylko zostanie skończone to będzie publikowane :)</i></div>
Polecam Goodbookhttp://www.blogger.com/profile/04310776735145570384noreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-4547469601537996971.post-28743473329808084312014-10-02T06:57:00.002-07:002014-10-02T09:07:15.737-07:00Prolog<i>Nigdy nie myślałem, że będę wdzięczny komukolwiek. Przejść piekło i dotknąć bram nieba, by być szczęśliwym. Spotkałem anioła w podartych spodniach i trampkach. Miał jasne, potargane włosy i udawał odważnego. Nie był. Czuł się zagubiony w swoich uczuciach. Poczułem co to strata i smutek. Zamykałem oczy i chciałem wybudzić się z tego koszmaru. Nigdy mi się nie udawało. Stawiałem czoło kolejnym dniom, a potem znów upadałem gdy słońce zachodziło za horyzontem. A na końcu miałem zamiar zamknąć oczy na zawsze, ale ujrzałem Ją. Anioła, który pozwolił wyrwać mnie z koszmaru straty.</i><br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
Więc oto jest prolog :) Opowiadanie jest napisane, więc będzie jedynie</div>
<div style="text-align: center;">
publikowane. Nie ma 40 rozdziałów jak Vanillia, a niestety połowę mniej.</div>
<div style="text-align: center;">
Jednak mamy nadzieję, że będzie się wam podobać. </div>
<div style="text-align: center;">
Zostawiajcie po sobie komentarze ;)<br />
CHCESZ BYĆ INFORMOWANY ? - ZOSTAW NAZWĘ W ZAKŁĄDCE</div>
Polecam Goodbookhttp://www.blogger.com/profile/04310776735145570384noreply@blogger.com13